Niebezpieczne starlinki
Komentarze: 0
Pojawiło się nowe zagrożenie, starlinki, celem ich jest dostarczanie internetu do wszystkich miejsc na Ziemi, czy ludzie tego chcą czy nie. Już i tak większość ma internet w telefonie, co szybko wyładowuje baterię. On wcale nie jest darmowy, normalnie bateria trzyma ok. tygodnia, u ludzi, którzy dłubią w internecie w telefonie trzyma kilka godzin, potem trzeba ładować, skutek jest taki, że i tak płacą więcej za prąd. Kilkugodzinne, codzienne ładowanie telefonu nie jest ani ekologiczne ani tanie. Mało tego takie patrzenie w ekran niszczy wzrok, o szkodliwości światła ekranu oraz wpatrywaniu się na małe, blisko oddalone od oczu rzeczy napisano wiele prac dyplomowych. Mało tego ludzie uzależnieni od smartfonów nie potrafią nawet dotrzeć z jednego miasta do drugiego, nie radzą sobie ze znalezieniem wywieszki z numerami autobusów i ich kursami. Ludzie uzależnieni od internetu w telefanach nie potrafią bez nich zrobić najprostszych rzeczy, są jak indyki z uciętymi głowami, taki jest destrukcyjny wpływ internetu w telefonach na człowieka.
Starlinki mają dostarczać internet w każdym miejscu na Ziemi. Po co mi internet w górach, w górach trzeba patrzeć pod nogi i trzymać się szlaku, a nie gapić się w ekran, równie dobrze, można iść w góry w szpilkach. Po co mi internet na plaży? I tak w świetle słonecznym nie widać ekranu, poza tym, na plaży trzeba dzieci pilnować, a nie patrzeć w ekran. Po co mi internet w parku, na łące, w ogrodzie lub lesie? Tam mam patrzeć na przyrodę, żeby oczy odpoczęły, a nie katować je smartfonem. No i w tych miejscach trzeba iść z rodziną, przyjaciółmi, by porozmawiać, pobawić się z dziećmi, spotkać się z przyjaciółmi albo odbyć sam na sam z małżonkiem, a nie gapić się w ekran.
Jak destrukcyjnie wpływa internet na społeczeństwo widać po tym co się dzieje. Za mojego dzieciństwa dzieci biegały po podwórkach, jeździły na rowerach, bawiły się w odtwarzanie scen z filmów, grały w piłkę, zośkę, młodsze bawiły się zabawkami, odgrywały nimi scenki, robiły wyścigi samochodzików, traktorków, zimą jeździły na sankach, łyżwach, nartach, lepiły bałwany, rzucały się śnieżkami, jesienią zbierały kasztany, żołędzie, kolorowe liście, robiły z nich ludziki, wiosną patrzyły na budzącą się przyrodę, nastolatki robiły imprezy, tańczyły, śpiewały, żartowały, dziś od najmłodszych lat dzieci gapią się w ekrany, nawet jak są w grupie, nie rozmawiają tylko bawią się telefonami, dawniej imprezy na studiach to były tańce, muzyka, drinki, dziś każdy patrzy w ekran, równie dobrze może być w domu albo na bezludnej wyspie. Czy więzi społeczne, człowieka, gatunku stadnego zanikają?
Zamiast gapić się w ekran lepiej spotkać się z rodziną i przyjaciółmi, a kiedy już razem jesteśmy, rozmawiać, słuchać się wzajemnie, nie patrzeć na ekran. Lepiej gdzieś pojechać, zobaczyć coś, zrobić coś pożytecznego lub przyjemnego. Teraz ludzie nawet do obiadu nie odkładają telefonu
Starlinki to nie tylko zagrożenie psychologiczne i okulistyczne, to także skażenie środowiska, w przestrzeni lata dużo kosmicznych śmieci. Starlinków ma być 12000. ale to nie wszystko, zużyją się w ciągu 5 lat, potem mają spalić się w atmosferze. Do czego się spalą? Do tlenków metali i pierwiastków, z których są zrobione. Ich chmura albo zostanie w górnych warstwach atmosfery ograniczając dostęp promieni słonecznych (zmiany pogody, klimatu, niedobory witaminy D) albo opadnie na Ziemię, pokryje rośliny, zwierzęta (cząsteczki z niżej położonych satelitów na pewno spadną), pod wpływem wilgoci z tlenków metali powstaną zasady, które mogą uszkodzić skórę, oczy, błony śluzowe, spowodują erozje skał, zmiany pH gleb, wód, stałe cząsteczki mogą nasilać astmę, wdychane przez dłuższy czas będą powodować pylicę. To nie będzie pojedynczy satelita, stare starlinki mają być palone w atmosferze i zastępowane nowymi. Spowodowane zanieczyszczenia będą się nawarstwiać. Chcą zrobić coś zbędnego i niebezpiecznego. Zanieczyszczenia powstałymi cząsteczkami spowodują zmiany w składzie chemicznym gleby, wody, powietrza, tlenki pierwiastków wchodzących w skład starlinków będą realnie trujące dla ludzi, zwierząt i roślin. Spalenie w atmosferze to nie utylizacja, równie dobrze mogę spalić gumowe kaloszki i powiedzieć, że skoro spaliły się i znikły to ich nie ma.
Paliwem jest radioizotop kryptonu, jak on produkty jego rozkładu dotrą na Ziemię, będzie to równoznaczne z masowymi próbami jądrowymi a górnych warstwach atmosfery, na temat szkodliwości promieniowania radioaktywnego tez powstały całe masy prac dyplomowych. Z czasem skumuluje się tyle tego jakby wojna atomowa wybuchła.
Dodatkowo ich światło może mylić urządzenia pomiarowe astronomów, które służą m. in. wykrywaniu potencjalnie niebezpiecznych asteroidów, co gdy teleskop się pomyli i przeoczy kilkuset kilometrową asteroidę? Po co robić coś co jest zbędne i niebezpieczne?
Dodaj komentarz