wierność zwierząt
Komentarze: 0
Przypomniały mi się 2 historie zwierząt domowych oplakujących swoich państwa.
Pierwsza historia dotyczy Dżoka, czarnego kundelka, który przez rok czekał na swojego pana na Rondzie Grunwaldzkim, pies był swiadkiem ataku serca swego pana, który zmarł w karetce, Dżok czekał na niego rok, kręcąc się po Rondzie, ludzie zbudowali mu budę, przynosili jedzenie i koce. Dzok nie był kłopotliwy, nie utrudniał ruchu drogowego, uważał na pojazdy. Dzok spędził rok od jesieni 1991 r do czerwca 1993 r kiedy przerażony wybuchami petard w czasie Wianków uciekł za karmiącą go Marią Miller do jej mieszkania, ale nie pozwolił załozyc sobie obrozy, w 98 pani zmarła, chciano zabrać Dżoka do hotelu dla zwierząt, ale uciekł, zginął na torach kolejowych. Pochowano go na terenie schroniska. Mieszkańcy Krakowa, media, sławne osoby m. in. Zbigniew Wodecki, Jerzy Połomski i Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami wyegzekwowali na Władzach Miasta budowę pomnika, który wykonał najlepsze rzeźbiarz krakowski Bolesław Chromy, pomnik odsłonił owczarek niemiecki Kety 26 maja 2001 Druga historia dotyczy Piksi i Diksi, 10-letniego wtedy psa i 4-letniego kota, które codziennie czekały na przystanku na swojego pana, kiedy ten jeździł na grzyby, pewnego razu właścieciel dostał w lesie zawału, zwierzęta przez ponad tydzień spały na przystanku czekając na ukochanego pana. miało to miejsce w Swornychgaci. Nie wiadomo co się z nimi stało, mieszkańcy miejscowości twierdzili, że wystarczyło zawołać a zwierzaki szły za ludżmi Te historie pokazują jak bardzo zwierzęta są do nas przywiązane, jak bardzo na skochają. Warto wybrać się zobaczyć Pomnik psa Dżoka i pomysleć przez chwile o przyjaźni i bezwarunkowej miłości, ktorą daja nam zwierzęta, szanujmy naszych braci mniejszych i pomagajmy im, a spotkamy się z wdzięcznością, z jaką nie spotkalibysmy się nigdzie indziej
Dodaj komentarz