Kategoria

Codzienność, strona 11


gru 17 2022

Badanie zwierząt


Komentarze (0)

Psy i koty też chorują na te same choroby co ludzie, nerki, stawy, serce, reumatyzm, nowotwory, jako drapieżniki potrafią długo ukrywać ból i złe samopoczucie, często kiedy nie są w stanie wytrzymać choroba jest już bardzo zaawansowana, dlatego tak jak my trzeba je badać. Morfologia o biochemia krwi, ciśnienie, cukier, badanie moczu to obowiązek każdego pana. Zwierzęta badamy co roku lub wg zaleceń weterynarza, szczególnie to ważne u starszych zwierząt po 7 roku życia, na badanie krwi trzeba przyjść na czczo, ostatni posiłek pupil mus zjeść 8 godzin przed badaniem, mocz najlepiej pobrać u weterynarza, trzeba kupić specjalny żwirek i szybko przewieźć mocz na miejsce. Poszczególne parametry są różne dla psów i kotów. Główne parametry to mocznik, kreatynina, potas sprawdzające stan nerek, podwyższone oznaczają przewlekłe choroby nerek, ALT, GGT, AST, GLDH, ALP, ALB GLOB, GLU, BIL sprawdzają kondycję wątroby, podwyższone to uszkodzenia komórek wątroby, ASPAT wątroby, serca, trzustki, jelit. ALB to białka tworzone w wątrobie transportują substancje odżywcze, GLOB pełnia funkcje obronne, podwyższona bilirubina BIL świadczy o żółtaczce, ALP to fosfataza zasadowa, zwiększona świadczy o zespole Cushinga, chorobach jelit, wątroby, kości, nowotworach, za dużo białka całkowitego oznacza stany zapalne i przewlekłe choroby. Zwiększony poziom glukozy GLU oznacza cukrzycę, choroby trzustki, nadczynność kory nadnerczy, hipoglikemia oznacza chorobę Addisona, posocznicę, wstrząs i inne choroby, u szczeniąt oznaczać może pasożyty. Pasożyty wykrywamy z próbek kału z 3 kolejnych dni. Morfologia to liczba białych i czerwonych krwinek, budowa jąder i komórek. Za dużo erytrocytów może oznaczać nowotwory, niewydolność układu krwiotwórczego, odwodnienie, za mało to anemia, krwotok, choroby nerek i szpiku, pasożyty. Sprawdzamy ilość hemoglobiny, za dużo to czerwienica, za mało niedokrwistość. Sprawdzamy stan trombocytów i krzepnięcie. Warto od czasu do czasu zrobić zwierzętom USG [https://stoppasozytom.pl/artykuly/badania-laboratoryjne-u-psow-i-kotow-co-warto-wiedziec] Zwierzęta trzeba badać tak jak siebie badamy. Zależnie od wyniku stosujemy się do zaleceń weterynarza i działamy dalej zależnie do tego co powie. Życzę zdrowia Wam i Waszym zwierzętom, pokoju, oby Nowy Rok zakończył wojnę. Zdrowych, spokojnych Świąt.

gru 17 2022

Marnowanie jedzenia i inflacyjny problem...


Komentarze (0)

Tym razem będzie o społecznych problemach. Pierwszy to bieda zmuszająca ludzi do oddawania zwierząt do schronisk, zwierzę też ma uczucia, za to nie rozumie co się dzieje, zwierzę oddane do schroniska czuje się porzucone, znajduje się w gorszych warunkach niż w domu, musi znosić obecność innych zwierząt, których nie zna i nie wie kiedy pan wróci, ale ciągle ma nadzieję, cierpi potrójnie, ras bo nie ma ukochanych ludzi, dwa warunki są gorsze, boksy przepełnione, trzy nie rozumie co się dzieje, nie wie, że jest inflacja, drożyzna, nie można mu tego wytłumaczyć, to tak jak porzucenie kilkuletniego dziecka. Małe kotki i pieski, których odporność nie jest wykształcona spotykają w schronisku inne koty, zarażają się od nich chorobami, które są śmiertelne, tak samo koty i psy będące jedynymi zwierzakami tracą odporność, stykają się z nowymi patogenami i również chorują, tak samo seniorzy, których odporność już wysiadła są narażone na zarażanie się od innych zwierząt wszelkimi chorobami. Zwierzęta domowe przyzwyczajone do odpowiednich warunków higieny maja słabą odporność, w schronisku chorują jak dzieci w przedszkolu, tylko, że dla zwierząt te choroby są śmiertelne. Pamiętajmy, że w schroniskach są fatalne warunki, zimno, zwierzę przebywające dotąd w domu nie maa odpowiedniego podszerstka, by to przetrwać, jest zmiana karmy, a sama tęsknota i stres powodują zanik apetytu. Kotu po 3-dniowej głodówce wysiada wątroba, porzucony pies może umrzeć na zawał. Schroniska też muszą opłacić prąd, ogrzewanie, karmę, leki, koce, już i tak są przepełnione. A co gdy ktoś naprawdę nie ma pieniędzy? Gdzie są odpowiednie fundusze? Powinien być fundusz dla zwierząt, żeby tym najuboższym pokryć część kosztów karmy i opieki weterynaryjnej. Powinno się pokrywać koszty kastracji i sterylizacji, by nie pogłębiać bezdomności u zwierząt. Powinien być fundusz pomagający schroniskom, które w większości żyją z datków, na które ludzi coraz mniej stać. Pomoc dla domów tymczasowych, schronisk, właścicieli nie musiałaby oznaczać pieniędzy, a bony na karmę, leki weterynaryjne, zabiegi, koce, pokrycie kosztów kastracji i sterylizacji, badań lekarskich. Jeśli już ktoś naprawdę nie może zaopiekować się pupilem to najlepiej znaleźć mu dom wśród znajomych lub rodziny, są też osoby zajmujące się zwierzętami z powołania, czyli właściciele domów tymczasowych, oczywiście bywa, że ktoś prowadzi taki dom, by zarobić, dlatego trzeba sprawdzić, osoba pomagająca zwierzętom z powołania zwykle większość wydatków finansuje sama, resztę z gminy, sporadycznie prosi o pomoc ludzi, ale to nie jest reguła, trzeba oddać zwierze komuś zaufanemu z kim mamy kontakt. My możemy pomóc bezdomnym zwierzętom wystawiając ciepłą wodę, karmę, budując kotom domki, można kogoś przygarnąć nie jako prezent, ale jako przyjaciela. Warto by na czas kryzysu zdjąć obowiązek podatku za psy.

Kolejny problem to porzucone zwierzęta, takim możemy pomóc karmiąc, wpuszczając do piwnic, uchylając okienka, wpuszczając do przedpokoju czy garażu, bywa, że pies czy kot z nami zostanie.

Pamiętajmy o ludziach bezdomnych, można dzielić się jedzeniem w jadłodzielniach, dajemy dobre jedzenie, w terminie przydatności do spożycia, można dawać gotowe posiłki w lodówkach jak pierogi, knedle, kartacze. Problemem są kary za zbieranie wyrzuconego jedzenia przez sklepy. O ile jedzenie przeterminowanych, spleśniałych produktów może spowodować zatrucie, a nawet jeśli nic się nie stanie to długotrwałe przyjmowanie toksyn bakteryjnych i pleśniowych może uszkodzić trzustkę, wątrobę, nerki, a to droga do niewydolności nerek, marskości wątroby, cukrzycy, problemów z wydzielaniem glukagonu, o tyle wyrzucana jest czasami dobra żywność np. pośród kilku zgniłych owoców i warzyw są też zdrowe okazy, obok przeterminowanych rzeczy są dobre, ale nie sprzedane danego dnia. Wyrzuca się też niesprzedane w danym dniu pieczywo i towary odłożone nie na miejsce np. nabiał spoza lodówki, a przecież kilka godzin w cieple go nie zepsuje. A można dobrą żywność oddać do jadłodzielni, stołówek dla bezdomnych, domów dziecka. Lekko przeterminowane mięso, ale dobre, nieprzyprawione i niesolone można dać do schronisk dla zwierząt, pH w żołądkach psów i kotów wynosi 1, ich żołądki neutralizują jad kiełbasiany i inne toksyny, to mięsożercy, którzy w przyrodzie jedzą nadgniłe mięso, a i tak bezdomne psy i koty oraz wychodzące stołują się na przysklepowych śmietnikach. Tak samo można oddać niesprzedaną karmę. Na razie tylko duże sklepy o powierzchni powyżej 400 m2 muszą oddawać jedzenie organizacjom pomocowym, ale mniejsze wyrzucają dalej. Sieć Dino oddaje niesprzedaną żywność Fundacji Dino-Najbliżej Ciebie. Tesco przekazuje Caritasowi i innych organizacji pomocowych. Gdyby tak przestano karać za zabieranie jedzenia ze śmietnika, które i tak jest do wyrzucenia, to najbiedniejsi byliby w stanie wyżywić swoich pupili i siebie, także ludzie bezdomni mogliby legalnie coś znaleźć, w końcu freeganie się tak żywią, pamiętajmy, że żeby uszkodzić trzustkę czy wątrobę trzeba latami jeść zepsute jedzenie, a w ogóle bez jedzenia człowiek ze zdrową trzustką i sprawnymi receptorami dla insuliny i glukagonu może żyć 2 miesiące, cukrzycą i innymi zaburzeniami gospodarki węglowodanowej od kilku godzin do kilku dni. Jedzenie to jedna z podstawowych potrzeb i jest nam niezbędne. Przy obecnej drożyźnie wielu pozostanie tylko freeganizm, polecam zabieranie jedzenia dla zwierząt, jeśli nie stać kogoś na ich wyżywienie, psy trawią skrobię, więc mogą jeść ryż, makarony, ziemniaki, ale z dodatkiem mięsa, koty potrzebują mięsa. Tu jest taka wada, że czasem jedzenie z supermarketu przeznaczone dla ludzi szkodzi psom i kotom przyzwyczajonym do karmy lub innych pokarmów-gotowanego specjalnie dla nich mięsa itd. Najlepiej by było wystawić lodówkę i półki przed sklep i zostawić dobre, zdatne do spożycia jedzenie, które można by wyrzucić, zatrudnienie sortowaczy to danie ludziom miejsc pracy. Pamiętajmy, że marnotrawstwo, czyli wyrzucanie dobrego jedzenia to grzech, podobnie jak wyrzucanie chleba i pieczywa, które jest dobre, tylko nie tak świeże jak jednodniowe.

Dobrze też zostawić obecne i sadzić nowe drzewa i krzewy owocowe w parkach, na osiedlowych podwórkach i skwerkach, takie owoce to wartościowe jedzenie dla ludzi, ludzie mogą jeść też po przemrożeniu jarzębinę, tarninę, głóg, kalinę, dziką różę, na surowo liście mniszka, pokrzywy, ziele jasnoty, komosy białej

lis 14 2022

fundacja ProFelis potrzebuje pomocy


Komentarze (0)

 

Fundacja ProFelis, która pomaga psom i kotom m. in, organizując kastrację, sterylizację poprzez odławianie i transport bezdomnych kotek oraz organizując adopcję kociąt zadłużyła się. Fundacja pomaga także psom. Jest zimno, a będzie zimniej, zwierzęta potrzebują schronienia, najlepiej adopcji, ale też domków, koców, karmy, leków, to wszystko kosztuje. Zwierzęta też chorują, leczenie kosztuje, fundacja pomaga zwierzętom na terenie całej Polski, ale siedzibę ma w Lublinie, pomóc można wpłacając dowolną kwotę na stronie https://www.ratujemyzwierzaki.pl/felis możecie też wpłacić na konto 13 1600 1462 1030 9079 0000 0036, a jeśli z powodu inflacji nie macie pieniędzy to rozliczając swój PIT w miejscu, gdzie każą przekazać 1% trzeba wpiszcie lub skopiujcie nr KRS 688620 w sprawach adopcji możecie pisać na adres fundacjafelis@interia.pl lub zadzwonić na numer 601281156. fundacji nie pomaga administracja, muszą sami sobie radzić. Poczytać o Fundacji można tu https://pl-pl.facebook.com/vivaprofelis/ https://pomagam.pl/dlugzazycie i tu https://viva.org.pl/profelis/ Psy i koty potrzebują domów, ciepła, karmy, leków, transporterów, szczepień, zabiegów, wszystko kosztuje, potrzeba też domów tymczasowych i adopcyjnych, można podzielić się karmą, kocami, poduszkami, zabawkami, zrobić domki.

lis 03 2022

Rozwiewam nieporozumienie


Komentarze (0)

Zaszło pewne nieporozumienie, dalej są ludzie, którzy wierzą, że spalanie łąk może im zagrozić, nie wiedzą, że pochodzimy z sawanny, gdzie zdarzały się i dalej się zdarzają pożary od piorunów, szczególnie w porze suchej. Człowiek, który tam się pojawił od początku był narażony na pożary sawanny, której roślinność często przewyższała go, więc natura przystosowała nas do radzenia sobie z pożarami łąk. Roślinność łąkowa pali się szybko w niskiej temperaturze, czas wypalenia się połaci łąki jest zbyt krótki, by przekazać ludzkiemu ciału odpowiednią ilość energii, by nagrzać tkanki do temperatur degeneracji białek. Dodatkowo mamy grubą warstwę podskórnej tkanki tłuszczowej, która chroni mięśnie, narządy wewnętrzne i głębokie naczynia krwionośne przed wysoką temperaturą oraz rozpycha skórę zwiększając powierzchnię parowania i utraty ciepła. Mamy też na całym ciele gruczoły potowe, które im cieplej tym mocniej pracują tworząc wodną barierę między ciałem i ogniem, od potu włosy i ubranie też stają się mokre. Wszelkie wypadki podczas palenia traw są spowodowane zawałami, udarami, wylewami wypalających. Polacy nie badają się, wiele osób ma nadciśnienie, wady serca, arytmie, inne choroby, społeczeństwo się starzeje. Ilu z Was miało holtera? Ilu EKG? Ilu USG serca? Ilu z Was regularnie mierzy ciśnienie. Dla osób z chorobami układu krążenia tak wysokie jak niskie temperatury są niebezpieczne, nawet swojskie 25 st, jeśli choroba się rozwinie, dlatego trzeba robić badania i stosować się do zaleceń lekarza. Natomiast dla zdrowego człowieka wysokie temperatury nie są groźne. Choroby uwrażliwiające na skrajne temperatury tak wysokie jak niskie-najwięcej zawałów, wylewów, udarów jest w zimie to głównie nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca (wieńcowa), tętniaki, zaburzenia lipidowe-hipercholesterolemia, miażdżyca, kardiomiopatie, żylna choroba zakrzepowo-zatorowa, niewydolność żylna, żylaki, wady zastawkowe, migotanie przedsionków i inne arytmie, niewydolność serca, w ich przypadku zagraża sam brak diagnozy, za którym idzie brak leczenia, co pogłębia chorobę i pogarsza stan chorego. Wszyscy powinniśmy dbać o serce, najlepsze diety to DASH i śródziemnomorska, ruch, 8-godzinny nocny sen, unikanie stresów m. in. nie żyłowanie się z powodu wpisów w internecie prezentujących inne poglądy od naszych :)

A jak już ktoś się wkurzy i zaczyna zastanawiać co by się stało gdyby ktoś usiadł na ognisku lub zapalonej trawie odpowiem-zgasiłby ogień siedzeniem, odciąłby dopływ tlenu i ogień by zgasł, energia cieplna rozproszyłaby się. Płonąca trawa i drewno to nie lawa płynąca przez kilka dni, tylko małe płomyki. Jeśli trwa jest morka nie pali się w ogóle, najwyżej trochę podymi, w czasie suszy zwykle płomyki sięgają do kolan, taki też łatwo gaśnie, ale gdyby płomień jednak sięgnął wysoko, to odpowiedź na to pytanie zna każdy kto przeskakiwał lub przekraczał ognisko np. w noc Kupały, czasem ogniska są bardzo wysokie, a chyba każdy urodzony przed 1995 r przez nie przechodził, mniej więcej tyle samo czasu idzie ściana ognia podczas palenia się łąki co trwa przeskok ogniska, czuje się ciepło, ale kontakt z ogniem trwa zbyt krótko, żeby cokolwiek zrobić. Jak ktoś poznaje życie na podstawie informacji ze smartfona może nie znać tradycji i wyobrażać sobie niestworzone rzeczy, ale ktoś kto przeżył naprawdę różne rzeczy wie, że żeby ogień oparzył kontakt z nim musi być długotrwały. Jak już pisałam płomienie podczas wypalania łąki bardzo szybko gasną, linia ognia się przesuwa, nie jest to trwały płomień jak w piecu chlebowym, tylko szybko się przesuwa. Jeśli płomień byłby wysoki byłoby to wspomnienie Sobótki, przypominam, że łąki wypala się w lutym, kiedy pożyteczne owady i drobne ssaki śpią lub siedzą w norkach-w lutym dodatkowo zimowe ubranie izoluje. Jeśli ogień byłby niski zgasłby, jeśli człowiek siadłby lub stanął na linii ognia, ogień by go minął-nie ma różnicy czy ogień przesuwa się względem mnie w czasie palenia łąk czy ja względem ognia jak w czasie skoków przez ognisko. W obu przypadkach kontakt ciała z ogniem jest zbyt krótki, by oparzyć.

Sam płomień to mieszanina gazów, mimo wysokiej temperatury potrzebuje dużo czasu, by tę temperaturę przekazać materii. Różne materiały różnie przewodzą ciepło, nie zawsze idzie to w parze z łatwopalnością-drewno, węgiel są średniopalne, nie przewodzą ciepła, można zgasić je rękami, tak samo jak iskierki z pieca wypadną na rękę, nogę lub twarz w czasie dokładania do pieca nic się nie stanie. Metal się nie pali, a mocno przewodzi ciepło, dlatego spawacze muszą mieć maski i rękawice, bo iskry spod spawarki to kropelki metalu. Łatwopalny plastik słabo przewodzi ciepło, dlatego najlepiej przed zimnem chroni polar. Żeby było oparzenie skóra musi nagrzać się do odpowiedniej temperatury, nie wystarczy kontakt z gorącą materią, ta materia musi nagrzać skórę, na to potrzeba czasu. Im zimniejsza materia tym więcej potrzebuje pobrać ciepła, by się nagrzać i więcej czasu to zajmuje, dlatego jeśli mamy wychłodzone ręce możemy myć garnki we wrzątku. Ciała nagrzewają się i schładzają to stanu równowagi, kiedy mają tyle samo stopni, czyli tyle samo tracą ciepła co oddają. Zanim te drewniane iskierki dolecą do skóry stracą ciepło, zanim ją nagrzeją stracą więcej, tak samo woda, która schładza się parując na dużej powierzchni komory zlewu. Zima ciało jest wychłodzone, a trawa i badyle ziół palą się w niskiej temperaturze. Dodatkowo nagrzać trzeba żywą warstwę skóry, grubsza warstwa kornerocytów-rogowych komórek naskórka słabo przewodzi ciepło i chroni przed oparzeniami, dlatego cukiernicy, piekarze i kucharze mogą dotykać gorących tacy i potraw. Dodatkowo skóra chroni się wydzielając pot i oddając ciepło, im wyższa temperatura tym więcej tworzymy potu do progu, po którym mogłoby dojść do odwodnienia. Jak widać jako dawni mieszkańcy sawanny jesteśmy doskonale przystosowani do ognia, szkoda, że nie mamy takich samych mechanizmów obronnych przed mrozem w dobie inflacji, epoki lodowcowej i deficytu paliw grzewczych.

Zdrowy człowiek, który wie, że jest zdrowy, bo ma komplet badań dotyczących stanu układu krążenia i gospodarki hormonalnej i inne narządy może pozwolić sobie na przyjemność ognistych kręgów. Układa się okrąg z patyków, gałązek niczym ognisko, ale nie stos, tylko okrąg, promień musi mieć od metra do 1,5, grubość i wysokość okręgu ok. 0,5m, gałązki muszą być suche, człowiek podpala je i staje na środku kręgu, można kucnąć, by uchronić się przed dymem, ale on i tak uchodzi do góry. Lepiej nie mieć ubrań ze sztucznych tkanin, ale one i tak zrobią się mokre od potu, podobnie włosy, wysoka temperatura rozszerza naczynia pod skórą, dzięki czemu jest ona lepiej dotleniona i odżywiona, hormonem rozszerzającym naczynia jest serotonina, to tez neuroprzekaźnik poprawiający nastrój, ciepło działa antydepresyjnie, tak jak w saunie uwalniają się endorfiny, nagrzane komórki naskórka dzielą się szybciej, dzięki czemu rany się szybciej goją, drogi oddechowe rozszerzają się pod wpływem ciepła, czasem ciężko oddychać nosem, ale mamy usta. Z potem wychodzą toksyny rozpuszczalne w wodzie, co odciąża nerki. Ciśnienie krwi obniża się, nagrzanie wierzchnich warstw tkanki tłuszczowej stymuluje jej metabolizm i chudniemy. Okrąg może być wyższy, grubszy, niższy, cieńszy, wszelkie kombinacje. Przed zabawą trzeba wypić dużo wody wysokozmineralizowanej, by się nie odwodnić, po jak ogień zgaśnie też trzeba uzupełnić płyny. Nie mierzyłam temperatury w takim okręgu.

I najważniejsze skoro dla kogoś ważne jest prawo i nakazuje brać urlop specjalnie po to, by na plecach w worach nosić 10 km do PSZOKu skoszone siano albo taszczyć konary większe od siebie to musi być też ważne inne prawo-hejt jest karalny i łatwiej go udowodnić niż obelgę prosto w twarz, bo w internecie nic nie ginie. Paragraf 2 Artykułu 216 Kodeksu Karnego. Zawsze zanim coś napiszę najpierw sprawdzam, a wpisy opieram na własnych doświadczeniach albo tym czego się nauczyłam, ale zawsze wybieram doświadczenie, bo tylko to co sama przeżyłam mam 100% pewności, że jest prawdziwe. Wiele razy miałam przeskakiwałam i przechodziłam przez płomienie, wiele razy dostałam iskierką z nieszczelnego pieca, wiele razy widziałam wypalanie traw i sama je wypalałam kiedy to było legalne, dziwią się ci, którzy nie znają realiów tamtych czasów, dlatego zanim coś napiszą powinni sami sprawdzić jak to wygląda, bo rzeczywistość jest inna niż ich wyobrażenia.

paź 23 2022

dlaczego mamy lepszą wydolność w cieple...


Komentarze (2)

Ostatnie czasy są bardzo trudne, z chęcią przykleiłabym taśmą folię medyczna do zewnętrznych ścian pomieszczeń mieszkalnych, ale nie wiem czy ona przewodzi prąd, jeśli przewodzi to nawet obklejenie styku kontaktów z folią taśmą izolacyjną nie pomoże, bo może powstać niebezpieczny łuk elektryczny. Nie wolno metali ani produktów metalopodobnych zbliżać do źródeł prądu. Można przybić do ścian kilimki, takie jak miały nasze Babcie, trzeba dużą liczbę kilimków, by pokryć całą zewnętrzną ścianę, kilimki muszą być dopasowane do części ścian, zewnętrzne ściany mają okna, więc okien nie zasłaniamy, makatki muszą być grube, najlepiej wełniane lub polarowe, dobrze izolujące i mocno przylegające-gęsto przymocowane. Można kupić wielorazowe kombinezony kowidowe, wtedy można obniżyć temperaturę w mieszkaniu, ktoś powie, że drogie, tańsze od tony węgla, a na zimę schodzi 6-10 t, zależnie od metrażu domu, ogrzewanie prądem wykończyłoby domowe finanse w jeden miesiąc. Kombinezony można przerobić, by pasowały na dzieci i osoby o niestandardowej sylwetce, ludzie, którzy je nosili mówią, że w środku jest gorąco, na pewno, nie poradzą sobie z mrozem i ziąbem, ale w kilkunastu stopniach można w takim funkcjonować. Ktoś zarzuci, że za gorąco będzie seniorom, na pewno 35 st jest bardziej odpowiednie niż 18, wystarczy spojrzeć na mapę, gdzie są Niebieskie Strefy-klimat zwrotnikowy i podzwrotnikowy z upalnymi latami, a tam żyje najwięcej 100-latków, poza tym w niższej temperaturze powietrza jest niższa temperatura w kombinezonie. Ja to bym sobie kombinezon z folii medycznej uszyła, jakbym umiała szyć i miała narzędzia radzące sobie z tą folią. Na ochronę nosa i zatok można uszyć coś a'la maska karnawałowa, by nie zasłaniać dziurek w nosie i wypełnić wielorazowymi ogrzewaczami do rąk.

Oczywiście za niska temperatura uszkadza skórę, drogi oddechowe i wysusza oczy, oszczędności musimy szukać gdzie indziej, mieszkańcy wsi zawsze mogą wyciąć i porąbać gałęzie drzewek i krzewów rosnących na działkach. Modne jest palenie owsem, można odkupić zboża od Ukrainy, wzrośnie jej PKB, Polska zdobędzie biomasę do palenia. Modernizacje kopalni, zwiększenie zabezpieczeń dla górników, otwieranie nowych kopalni i wydobycie gazu łupkowego to powinna być podstawa gospodarki na najbliższe lata.

Na pewno nie wolno spać pod folią medyczną, bo nie przepuszcza powietrza i można się udusić, tak samo spanie w zimnie z nosem na wierzchu grozi wychłodzeniem i chorobami układu oddechowego, dlatego śpimy pod kilkoma pierzynami lub kołdrami przykryci na głowę tworząc przy twarzy kieszonkę z powietrzem.

Światło też nam potrzebne, bez światłą wszyscy jesteśmy niewidomi. Pamiętajmy, że liczy się moc żarówki, więc a 3 30-watówki dają więcej światła niż 1 100 dzięki interferencji, ale za późno na przerobienie elektryki. Zastąpienie punktowego światła czołówką też nie jest tańsze, bo latarka i baterie kosztują. Co możemy zrobić? Ograniczyć komputer i telewizor. Komputer włączajmy kiedy musimy. Pogódźmy się ze starszymi komórkami, których bateria działa tydzień i dużej, zrezygnujmy ze smartfonów, które trzeba ładować codziennie. Czas można zapełnić rozmową, książkami, planszówkami, pracą jak rąbanie drewna, łamanie patyków. Warto obniżyć temperaturę w łazience, ciepło w miejscu, gdzie przebywamy krótko to marnotrawstwo, lepiej zachować ciepło tam, gdzie zbiera się cała rodzina-w pokojach dzieci, seniora, dziennym pokoju. W wannie i tak jest ciepło, podobnie jak pod prysznicem, parująca woda nagrzeje pomieszczenie oddając ciepło cząsteczkom powietrza, kontakt ciała z niską temperaturą w łazience jest krótki i dotyczy osoby, która pierwsza się myje, kto później się myje ten ma cieplej od pary, więc nie ma sensu utrzymywać wysokiej temperatury w tym miejscu, tak samo nie ma sensu podnosić temperatury w wc.

Wspomnę o paleniu śmieciami. Paliwa grzewcze są drogie, emeryci mają niewiele ponad 1000 zł miesięcznie, a są grupą najbardziej wrażliwą na zimno-z wiekiem spada możliwość termoregulacji i regeneracji, muszą grzać, by przeżyć, nie każdy chce lub może jechać do dzieci, nie każdy ma dzieci. Najbiedniejszych też nie stać na opał np. jak jedno z małżonków pracuje albo oboje są na śmieciówkach, 500+ ani jednorazowe dopłaty do paliw nie zaspokoją realnych potrzeb. Tak samo renciści, osoby niezdolne do pracy lub bezrobotne np. po ostatnim zamknięciu gospodarki, też nie stać ich na opał. W mieście chrustu nie się pozbiera ani patyków nie nałamie, zresztą niewiele biomasa daje ciepła. Węgiel z zagranicy nie pali się, torf daje tyle ciepła, że noworodka na piecu można przewijać. Człowiek do życia potrzebuje ciepła, bez ciepła umiera. Jeśli kogoś nie stać na opał musi się jakoś ratować, instynkt przeżycia jest tak silny, że człowiek żeby przeżyć zrobi wszystko, w tym ogrzeje się czym tylko może. Prawo trzeba zliberalizować przynajmniej na czas szarug jesiennych i zimy, w tym roku od początku września pogoda wymaga ogrzewania domów, a z roku na rok sezon grzewczy trwa coraz dłużej, dlatego trzeba przygotować się na kolejne długie sezony grzewcze bez niepalnych złóż ani rosyjskich. Tu już nie chodzi o smrodek, uczulenia na smog-więcej osób jest uczulonych na pyłki traw czy estetykę, tu chodzi o przetrwanie. Przynajmniej pewne grupy powinny mieć prawo palić śmieciami, starymi meblami i wszystkim co się da spalić: emeryci i renciści, mają małe dochody, zbyt małe na zakup opału, ich ciała są najdelikatniejsze ze względu na wiek i choroby, więc zimno jest dla nich najniebezpieczniejsze, więc muszą ratować się czym mogą. Ludzie niezdolni do pracy również mają małe zasiłki czasem nie maja prawa do zasiłku, z racji chorób też są delikatniejsi od zdrowych, więc potrzebują ciepła. Bezrobotni, nawet idealnie zdrowi udzie potrzebują ciepła, by przeżyć, a jeśli ktoś ma mały zasiłek lub nie ma go wcale to nie stać go na opał, rodziny, gdzie jedno z małżonków nie ma pracy, wtedy pensja nawet średnia krajowa jednego z nich dzieli się na dwoje, a jak jest dziecko to na troje, mało. Rodziny wielopokoleniowe-seniorzy potrzebują więcej ciepła z racji wieku i stanu chorób. Rodziny z małymi dziećmi, chorymi dziećmi, z chorymi dorosłymi z tych samych powodów. Ubodzy, których nie stać na opał. Tu chodzi o przeżycie tych ludzi, jeśli ktoś jest uczulony na smog może wziąć lek przeciwhistaminowy, na zimno nie ma leku, jest tylko ogień, który potrzebuje paliwa. Osobiście dałabym prawo każdemu palenia czymkolwiek, w końcu wyrzucanie starych gratów, które mogą być kalorycznym paliwem to marnotrawstwo i jeszcze płacić za to, kiedy każdy grosz się liczy to rozbój, ale dajmy chociaż prawo najbiedniejszym, którzy nie mają innego wyjścia, nie można karać ludzi za to, że chcą dożyć do wiosny.

Można sprowadzić piecyki do ogrzewania jurt, które działają na węgiel w ciągu kilku minut nagrzewają pomieszczenie do błogich 30 st, drewno przykłada się co 6 godzin, kosztowne piecyki, ale drewno jest tańsze od węgla.

Każdy kto pracuje fizycznie wie, że im cieplej tym więcej sił, a im zimniej tym szybciej się męczymy. Rąbiąc drzewo latem, kiedy temperatura przekraczała 20 i 30 st więcej i szybciej szła mi praca niż zimą, a jesienią lepiej pracuje mi się w ok. 20 st niż w zimnie. Dzieje się tak dlatego, że zimno obciąża organizm, odpowiednia temperatura jest potrzebna ciału do prawidłowego funkcjonowania, kiedy spada praca organizmu jest zaburzona. Organizm stara się utrzymać odpowiednią temperaturę, ale bez sierści nie jest w stanie,dlatego przebywanie na zimnie to wysiłek sam w sobie, a pracując fizycznie jeszcze więcej tracimy sił. W odpowiedniej temperaturze organizm nie traci sił na ogrzanie, a reakcje metaboliczne przebiegają sprawnie, więc się nie męczymy. A co z pracą w upale? Człowiek ma układ chłodzenia najlepszy w przyrodzie i egzogennie nie jest w stanie się przegrzać, mając zdrowy układ sercowo-naczyniowy jesteśmy odporni na upały. Nawet u ludzi słabszego zdrowia zimno bardziej obciąża ciało niż upał. Ziąb podnosi ciśnienie, sprawia, że krew odpływa ze skóry i mięśni w głąb ciała, naczynia się kurczą, rośnie ciśnienie, krew płynąca z mięśni do tułowia podnosi ciśnienie w sercu i naczyniach wieńcowych, zbyt wysokie ciśnienie krwi prowadzi do wielu chorób. Organizm broniąc się usuwa nadmiar wody przez nerki, przez co w chłodzie odwadniamy się bardziej niż pocąc. Kiedy się pocimy sód i potas uciekają równomiernie, w rezultacie stosunek wody, sodu i potasu zostaje taki sam, natomiast na zimnie organizm obniża poziom wazopresyny i sikając tracimy sód i wodę, zostaje zaburzona równowaga elektrolitowa.

Dodatkowo kiedy na skórę padają promienie słoneczne uwalnia się tlenek azotu, który rozszerza naczynia krwionośne w mięśniach i naczynia wieńcowe, serce jest lepiej ukrwione, dotlenione i odżywione, więc lepiej pracuje, mięśnie tak samo, rośnie wydolność organizmu, my pracujemy szybciej i mocniej. Dlatego lepiej nam pracować w słoneczny dzień i w pełnym słońcu a gorzej w cieniu.

Trzecia przyczyna to fakt, że światło słoneczne padając na siatkówkę pobudza komórki zwojowe siatkówki, które wysyłają sygnał do ośrodka zegara biologicznego, który dostaje sygnał, że jest dzień, pora na aktywność, organizm wytwarza pobudzające adrenalinę, dającą poczucie spełnienia dopaminę, endorfiny i serotoninę, dzięki temu w słoneczny dzień jesteśmy szczęśliwi i nam się chce działać. Słońce i ciepło sprawiają, że jesteśmy radośni, stąd jesienią i zimą depresje sezonowe.

Od marca do września jeśli tylko pogoda na to pozwoli wystawiona na słońce naga skóra tworzy prekursor witaminy D, która umożliwia wchłanianie wapnia i fosforu, wapń uczestniczy w skurczach mięśni, serca i naczyń, a fosfor bierze udział w metabolizmie komórkowym, w chłodniejsze dni zostaje ona uwolniona ze spalanej w czasie ruchu tkanki tłuszczowej, latem też ją spalamy więc witaminy D mamy więcej, kto się nie opala ten nie ma czego uwolnić z tłuszczyku, ale to inny temat.

Nawet kiedy jest chłodno słońce nagrzewa skórę i spowalnia utratę ciepła, dzięki czemu organizm mniej traci sił, w cieniu lub w pochmurny dzień tracimy ciepło przez skórę. A dlaczego człowiek oddaje ciepło, a nie może go pobrać? Pojawiliśmy się na sawannie, gdzie panują wysokie temperatury, a na północ dotarliśmy kiedy klimat się ocieplił, to ogień pozwolił nam przeżyć zlodowacenia i zimy.

Jeszcze zimno uwrażliwia nas na hormony stresu, ciepło na endorfiny, dopaminę itd. dlatego w chłodzie jesteśmy wściekli, w cieple czujemy się błogo, raz, że przypominamy sobie warunki z łona matki, gdzie panowała wysoka temperatura i pływaliśmy w wodach płodowych, które tu udaje pot