Kategoria

Codzienność, strona 12


paź 16 2021 Jak usuwać woskowinę
Komentarze (0)

O usuwaniu woskowiny krążą różne legendy, ja używam patyczków i zapałek i będę ich używać, jako rozpuszczalnik używam wody, wody z mydłem lub śliny. Nie używam dostępnych w aptece olejów ani ropopochodnych mazideł. Nie wierzę w to, że można woskowinę zbudowaną z tłuszczu usunąć tłuszczem lub ropopochodnymi olejami. Wyobraźcie sobie, że roztopione masło spada na ceratę na stole, możecie ją usunąć suchą szmatką, szmatką z wodą i detergentem, ale nie usuniecie jej olejem kuchennym ani wazeliną, gdybyście próbowali to zrobić powstałaby jeszcze grubsza plama z mazi będącej mieszaniną masła i innych tłuszczów lub wazeliny. Tak samo woskowina zbudowana z sebum, które jest pochodną cholesterolu nie zmyje się wazeliną, naftą ani olejami roślinnymi, wlewając je do ucha spowoduje się tylko zmieszanie tego z woskowiną. Chcąc wyczyścić ucho trzeba wytrzeć wosk, można użyć zwykłych patyczków, można ekologicznych, bambusowych, lub użyć zapałek z watą nawiniętą na nie. Nawijamy watę na zapałkę i wkładamy do ucha, potem szorujemy po jego ściankach, czyli po skórze kanału słuchowego na zewnątrz używając okrężnych ruchów, czynność powtarzamy do uzyskania czystej waty, za każdym razem trzeba zmienić watę. Tak samo postępujemy z patyczkiem higienicznym, którego trzeba wymienić po każdym wymieceniu wosku. Zależnie od stopnia zaniedbania będziemy wydobywać najpierw duże płaty ciemnego wosku, potem wacik będzie tylko brudny, na końcu będzie czysty. Nie ma możliwości wepchnięcia woskowiny dalej. Kiedy chcemy skuteczniej usunąć oporny wosk możemy pomoczyć watę wodą lub poślinić ją, enzymy zawarte w ślinie dodatkowo umożliwią usunięcie woskowiny. Można użyć wody z mydłem lub pomoczyć i pomydlić wacik, wtedy wosk wyjdzie jeszcze szybciej. Oczyszczanie uszu jest bardzo ważne, po pierwsze woskowina wygląda nieestetycznie, po drugie zalega w uszach, zatyka je porażając słuch, jest pożywką dla bakterii, może powodować swędzenie i podrażnienie ucha, które mija po dokładnym oczyszczeniu, bakterie jedzące woskowinę mogą powodować nawet zapalenie ucha, a nieusuwana woskowina gromadzi się w uchu tworząc czopy, które uciskają na skórę i nerwy powodując ból, niestety cały czas się tworzy więc zabieg trzeba powtarzać, jednym wystarczy co 2 tygodnie, inni muszą czyścić uszy co tydzień, dodatkowo trzeba myć uszy wodą z mydłem palcami podczas codziennego mycia, a głębokie oczyszczenie palcami stosujemy co tydzień. Nie uszkodzimy tak skóry, ucho wypełnia naskórek zbudowany tak samo jak skóra na całym ciele, która jest cały czas dotykana przez ubrania, paski, buty, meble, przedmioty, które trzymamy w rękach, tak jak możemy myć ciało tak możemy myć uszy. Błona bębenkowa jest również ze zwykłej skóry, z tą różnicą, że jest mocno unerwiona, nie przebijecie jej, chyba, że chorujecie na analgezję wrodzoną, która powoduje, że nie czujecie bólu. Jak chcecie zobaczyć czy można usunąć wosk olejem lub wazeliną spróbujcie olejem lub wazeliną usunąć plamy z tłuszczu na blacie kuchennym. Jak chcecie zobaczyć czy można wepchnąć dalej wosk patyczkiem spróbujcie oczyścić wyciorem butelkę. Zobaczycie, że patyczki są skuteczne i bezpieczne. A dlaczego zapałki i wata? Bo to drewno i lignina lub celuloza bez plastiku, dodatkowo dajemy wypalonym zapałkom drugie życie.

paź 01 2021 dlaczego potrzebujemy węgla
Komentarze (0)

Potrzebujemy węgla, by przeżyć, gdyby nie palenie w piecach najpierw drewnem, potem węglem nie byłoby nas tutaj. Człowiek na naszych szerokościach geograficznych może przeżyć niekorzystne pory roku tylko jeśli zapewni sobie niezależne od pogody źródło ciepła. Takim źródłem ciepła jest opanowany przez naszych jaskiniowych przodków ogień, o który toczyły się pierwsze wojny. A ogień potrzebuje paliwa. Przez całe lata takim paliwem było drewno, kiedy ruszyła produkcja węgla drzewnego, czyli wypalonego drewna, używane węgla drzewnego, potem wykorzystywano węgiel z kopalni. Węgiel to paliwo tanie, rodzime, kaloryczne, czyli daje dużo ciepła, gaz doskonały do elektrowni nie daje tyle ciepła co węgiel. Węgiel jest bezpieczny, w przeciwieństwie do gazu nie wybucha, a zawarta w dymie powstałym ze spalania węgla jest znacznie mniejsza niż w spalinach z piecyków gazowych. Węgiel jest tańszy, stać na niego więcej osób, jest bardziej kaloryczny, dlatego łatwiej utrzymać odpowiednią dla nas temperaturę 25 st. A amplituda temperatury dla ludzi wynosi 20-40 st. Jeśli ktoś wierzy w niższe wartości, to musi wiedzieć, że pod ubraniem i tak ma 25 stopni lub więcej, ale ubranie nie ochroni nosa ani dróg oddechowych, w zimnie zawsze cieknie z nosa, nie jest to związane z chorobą, tylko mija kiedy wejdzie się do ciepłego pomieszczenia.

Niskie temperatury, te poniżej 10, ale dla niektórych ludzi poniżej 20 podrażniają drogi oddechowe. Nos i zatoki nie maja tkanek miękkich ani brunatnej tkanki tłuszczowej dlatego niskie temperatury uszkadzają ich komórki, dlatego chorujemy w zimne pory roku. Komórki wewnątrz ciała potrzebują temperatury 37,6 stopnia (36,6 to temperatura zewnętrzna), kiedy temperatura spada poniżej 20 stopni komórki nie mają odpowiednich warunków do życia, im niższa tym gorzej, przy wartości progowej (jest to cecha indywidualna uwarunkowana genetycznie, jeden wytrzymuje ponad 10 st, drugi już nie daje rady poniżej 20) komórki obumierają, zaczynają się rozpadać, tworzy się stan zapalny, uszkodzona tkanka to wrota zakażenia dla bakterii i wirusów, a kiedy przebywamy stale w zbyt niskiej temperaturze komórki nie mają się jak goić i są coraz nowsze nadkażenia, choroba schodzi niżej, do samych płuc. Pamiętajmy też, że komórki i białka układu odpornościowego pracują lepiej w wyższych temperaturach, dlatego w czasie chorób mamy gorączkę, organizm stwarza układowi odpornościowemu najlepsze warunki do walki z zarazkami. Przeważnie podczas zakażenia wystarczy temperatura ciała, ale kiedy się ja obniży układ odpornościowy pracuje słabiej, dlatego najlepiej zapewnić nosowi temperaturę 25 stopni w miejscu gdzie stale przebywamy. Tu pojawia się mit o ciepłej łazience, niby jest kontakt niskiej temperatury z nagim ciałem, ale jest on krótki, siedząc w gorącej wannie lub pod gorącym natryskiem i tak jest się poddawanym wysokim temperaturą, ten krótki kontakt z zimnem przed myciem i podczas wycierania można potraktować jako morsowanie, które jest zdrowe. Krótkotrwały stres jest motywujący dla organizmu, długotrwały szkodliwy, tak samo z zimnem, kilka minut na zimnie nie zaszkodzi, ale stałe przebywanie w za niskich temperaturach to stały stres, który jest szkodliwy.

Kolejna tkanka, która reaguje źle na niskie temperatury to skóra, głównie twarzy, która cały czas jest wystawiana na mróz i dłoni, rzadziej nóg, kiedy ubranie nie jest w stanie obronić przed zbyt dużymi mrozami. Tak jak w przypadku śluzówek, niskie temperatury niszczą komórki, które obumierają, komórki się rozpadają, skóra pęka, otwierają się wrota zakażenia, niskie temperatury porażają procesy obronne i regeneracyjne, w zimnie rany się słabo goją, w cieple, 2-3 razy szybciej. A przetrwalniki bakterii i grzybów oraz wirusy dobrze się mają w niskich temperaturach, wirusy lepiej się mają w zimnie niż w cieple (one nie maja procesów życiowych, w cieple się rozpadają), więc łatwiej o zakażenie w niskich temperaturach. Dlatego chorujemy w zimne miesiące, im gorsza zima, tym więcej przeziębień.

No i żeby utrzymać w domach odpowiednią temperaturę potrzebujemy ognia, a ogień potrzebuje paliwa, czyli węgla i miejsca, by się nie rozprzestrzenił na cały dom, czyli pieca. A dlaczego kozy, piece ceglane i kaflowe są lepsze od c. o.? Ponieważ działają bez użycia prądu. Przeżyłam zimę 2010 z rekordowymi mrozami i awariom prądu tylko dzięki piecykom kozom, w pobliżu których mogłam się zagrzać. A sezon grzewczy trwa coraz dłużej, dawniej w weekend majowy się opalało, w połowie kwietniu chodziło z krótkim rękawkiem, a w maju do zmroku można było mieć krótkie rękawki i spodenki, w tym roku sezon grzewczy zaczął się po 20 sierpnia, rok temu skończył się dopiero w lipcu, 2 lata temu w czerwcu. Przez 10 miesięcy w roku potrzebujemy sztucznego ogrzewania, więc zapotrzebowanie na węgiel rośnie.

 

wrz 20 2021 Miód leczy rany
Komentarze (0)

Nie tylko cukier, ale i miód goi rany, wystarczy posmarować nim ranę i założyć jałowy opatrunek. Miód stanowi barierę pomiędzy raną a środowiskiem zewnętrznym, odgradza bakterie, wirusy, zarodniki grzybów, pierwotniaki i toksyny. Miód działa też inaczej, bakterie zamiast atakować zniszczone komórki atakują cukry i inne składniki miodu nie wykazując zainteresowania komórkami i ich składowymi. Miód odbiera ranie nadmiar płynu surowiczego, osusza ją, zmienia środowisko na takie, które jest mniej przyjazne bakteriom i grzybom, zawarte w miodzie enzymy i naturalne antybiotyki, które w przyrodzie mają chronić ul niszczą bakterie atakujące ranę. Miód ma enzym oksydazę glukozy, która generuje reakcję wydzielającą nadtlenek wodoru, który jest obecny w wodzie utlenionej i uszkadza białka obecne na powierzchni bakterii, wirusów i grzybów, wirusy tracą zdolność wnikania do komórek, bakterie i grzyby giną, ilość nadtlenku wodoru zależy od stężenia miodu, im więcej miodu tym lepiej. Dodatkowo nadtlenek wodoru niszczy bakterie beztlenowe, wrażliwe na tlen, jak jad kiełbasiany. Modelowym miodem, który badano jest miód Manuka zawierający miód z nektaru krzewów i drzew z rodzaju Leptospermum i dla niego określono jednostkę bakteriobójczości UMF, 1 UMF ma moc 1% roztworu fenolu, 10 UMF ma moc 10% roztworu fenolu. Nasze miody z naszych pasiek od pszczół żerujących z dala od miejsc przemysłowych i miejsc oprysków (pszczoły są bardzo wrażliwe na opryski) również mają antybiotyki chroniące ul, te same enzymy rozkładające cukry, mają te same witaminy, biogeny, te same składniki obecne w nektarze, pyłku i ślinie pszczół, nasze miody, prawdziwe miody też nadają się do pielęgnacji ran, odleżyn, stopy cukrzycowej, odmrożeń, oparzeń, otarć i innych. Miód nadaje się dla osób z cukrzycą, ponieważ cukry jedynie zostaną wykorzystane przez komórki skóry na zasadzie insulinoniezależnego transportu glukozy, nie wnikną do krwi, nie podniosą stężenia glukozy we krwi, za to odżywią skórę, podobnie jak witaminy i biogeny potrzebne do podziałów i różnicowania komórek.

Leczenie miodem to miodoterapia, kiedy zbadano wpływ na gojenie stopy cukrzycowej, okazało się, że stan ran poprawił się po zastosowaniu opatrunków z miodem, wtedy, gdy inne leki już nie działały. Badania kliniczne wykazały, że kiedy inne leki były nieskuteczne i rozwijała się martwica, miód pozwolił ranom się zagoić lub nadgoić. Miód zawiera też lizozym, naturalny środek bakteriobójczy.

Natura przez miliony lat nauczyła pszczoły radzić sobie z zarazkami i chronić ul przed nimi. Naturalny miód jest ciemny, lepki, częściowo lub całkowicie skrystalizowany, mamy miody wiosenne, spadziowe, wielokwiatowe, gryczane, rzepakowe, lipowe, wrzosowe, akacjowe, miód płynny to patoka, stały to krupiec, są miody nektarowe, zrobione z nektaru i soków roślinnych nektaru, soków roślinnych i wydzielin żywych roślin, spadziowo-nektarowe z nektaru, soków roślinnych i wydzielin żywych roślin i wydalin pszczół np. śliny i spadziowe ze spadzi czyli wydalin pszczół z dodatkiem soków roślinnych. Miód ma wodę, cukry proste, enzymy rozkładające cukry, lizozym, niewielkie ilości oligosacharydów, witaminy, biogeny, kwasy jabłkowy, pirogronowy, glukonowy, cytrynowy, bursztynowy, mniej mrówkowego, szczawiowego, mlekowego, octowego, abscyzynowego, benzoesowego, cynamonowego, są aminokwasy i krótkie peptydy, są kwasy fenolowe i flawonoidy. Podgrzewanie unieaktywnia enzymy z miodu, enzymy pochodzą ze śliny i jelita pszczół, mogą pochodzić też z roślin, enzymy to inwertaza, maltaza, diastaza, maltaza, fosfataza kwaśna, oksydaza glukozy, alfa i beta amylaza, cukry to głównie glukoza i fruktoza, dwucukry, trójcukry, oligosacharydy i wielocukry pochodzące z nektaru i spadzi.

Miód niszczy wszelkie bakterie np. gronkowca złocistego, pałeczkę ropy błękitnej, enterobakterie. Badania niezależnych lekarzy w Etiopii, Egipcie, Malezji, Nigerii, Grecji pokazały, że miód leczy rany cukrzycowe pochodzenia naczyniowego i powstałe w wyniku uszkodzenia nerwów. 20 Osób poddano leczeniu miodem, po tygodniu zanikła tkanka martwicza, spadła liczba bakterii obecnych w ranie, po 6 tygodniach, w czasie, których codziennie smarowano stopy miodem i przykrywano gazą, stan stóp poprawił się do tego stopnia, że można było zastosować przeszczep, wcześniej niemożliwy z powodu martwicy, z której miód oczyścił rany. Miód potrafił nawet zagoić rany u 79-latka, czyli Seniora, który nawet zdrowy ma słabsze zdolności regeneracyjne niż modsi ludzie, zajęło to od 6 do 12 miesięcy zależnie od ran (była ich dużo), ale miód okazał skuteczniejszy niż syntetyczne leki. Inny 62-latek miał 2 razy w tygodniu smarowaną miodem ranę w ilości 1 g miodu na 4 cm2 i przykrywaną bandażem, rana zaczęła się goić, po 4 tygodniach zmniejszyła się o 55%, 65-latek z Egiptu, któremu żadne leki nie pomagały przez 4 tygodnie stosował opatrunek z miodu, mirry i propolisu zmieniany raz dziennie, rany zagoiły się całkiem, a Pan odzyskał zdolność do pracy, w Belgii wyleczono codziennymi opatrunkami z miodem 6 Osób w ciągu 29 dni. Lekarze z Malezji porównali działanie opatrunków z miodem i preparatem jodowym, wykorzystując 30 Osób w wieku od 31 do 65 lat, okazało się, że miód zagoił rany szybciej. Miód okazał się skuteczny również u 12 Osób w wieku 35-65 lat z Pakistanu. Wiele badań pokazało, że miód oczyszcza rany z bakterii i tkanki martwiczej. W Grecji zrobiono badania na grupie 63 Osób z owrzodzeniami stóp typu neurogennego, połowę przez 14 tygodni leczono opatrunkami z miodem, drugą połowę tradycyjnymi opatrunkami, miód leczył i odkażał szybciej i skuteczniej, szybciej usuwał więcej bakterii. Za każdym razem użyto miodu spożywczego ze sklepu

Podsumowując miód przyda się w każdym domu, można samemu stosować opatrunki z miodem na rany wykorzystując miód i jałowe opatrunki dostępne w apteczce.

https://pasieka24.pl/index.php/pl-pl/biblioteczka-pszczelarza-z-pasja-ksiazki-pasieki/166-wszystko-o-miodzie-i-jego-pozyskiwaniu/1783-rodzaje-i-odmiany-miodu-sklad-chemiczny-i-wlasciwosci

https://kikgel.com.pl/wp-content/uploads/2016/02/Zastosowanie_miodu_w_leczeniu_ran.pdf

http://www.postepyfitoterapii.pl/wp-content/uploads/2020/05/pf_2020_049-054.pdf

wrz 16 2021 Cukier goi rany
Komentarze (0)

Cukier leczy rany, posypanie rany cukrem a następnie założenie opatrunku spowoduje szybsze zagojenie rany. Metodę tę wynalazł Murandu, wykładowca z Uniwersytetu Wolverhamptona, zaobserwował, że posypane cukrem rany goją się szybciej, stąd nazwa-metoda Murandu. Cukier to konserwant, który zapobiega psuciu się jedzenia, dlatego słodzimy przetwory, posypane nim rany są sterylne, dodatkowo cukier wchłania płyny wysiękowe. Cukier biały, czyli sacharoza to dimer glukozy i fruktozy, glukoza to podstawowe paliwo dla komórek, również fruktoza stanowi pokarm dla komórek. W przypadku glukozy w komórkach łączy się z fosforanem powstaje glukozo-6-fosforan, który zostaje zmieniony przez izomerazę fruktozo-6-fosforanową we fruktozo-6-fosforan, fruktoza od razu łączy się z fosforanem we fruktozo-6-fosforan. Glukoza wnika to komórek dzięki receptorom GLUT, każda tkanka ma inny rodzaj receptorów GLUT, skóra ma insulinoniezależny receptor. Żeby sacharoza rozpadła się na glukozę i fruktozę muszą zadziałać enzymy trawienne ze śliny lub sacharaza w jelicie cienkim, na ranie pozostaje sacharoza, która działa bakteriobójczo, nie przenika do krwi, nie podnosi poziomu glukozy w osoczu, dlatego jest bezpieczna dla osób chorych na cukrzycę. Im więcej cukru na ranie tym mniej bakterii się mnoży. Również posypanie ran glukozą wspomaga ich gojenie, glukoza przenika do ich komórek i jest dla nich paliwem, dzięki któremu szybciej się dzielą i zapełniają ubytek tkanki, posypanie rany glukozą nie wpływa na jej stężenie we krwi. Leczenie ran cukrem, sacharozą jest stosowane w weterynarii.

wrz 16 2021 Fakty i mity o grzybach
Komentarze (0)

Na temat grzybów krąży wiele mitów, pierwszy to ten, że nie mają wartości odżywczej, otóż grzyby jako organizmy żywe mają w sobie witaminy i biogeny, białka, tłuszcze i cukry, najwięcej mają białek i to z dużą ilością egzogennych aminokwasów, więc nadają się dla wegan, mają mało cukrów prostych, ze złożonych łatwo przyswajalny glikogen, ale w małych ilościach, więc nadają się dla osób z cukrzycą i insulinoopornością oraz mało tłuszczu, dzięki czemu dzięki czemu nadają się dla osób z podwyższonym lipidogramem i hipercholesterolemią oraz osób otyłych i z nadwagą. Za to mają witaminy A, D, E, C, z grupy B2, B3, B5, B9, czyli kwas foliowy potrzebny szczególnie w czasie ciąży i planowania dziecka, biogeny, żelazo, wapń, fosfor, sód, potas, magnez, chlor, mają też przeciwutleniacze i związki przeciwnowotworowe, nawet pozyskuje się z nich leki, włączenie grzybów do diety nie wyleczy raka, ale stanowi jego profilaktykę. Co prawda witaminy A, E i D wchłaniają się w tłuszczach, ale wystarczy odsmażyć grzyby na masełku albo zjeść w sosie na bazie śmietany

Niby grzyby są ciężkostrawne, mają chitynę, hemicelulozy, celulozę, ale pokarmy roślinne też mają hemicelulozy, pektyny, celulozę (liście, łodygi, korzenie, kwiaty), pod kątem strawności i obecności substancji odżywczych grzyby są jak warzywa mają mało kalorii i energii, a dużo witamin, biogenów i innych związków stymulujących metabolizm, najciężej strawne jest czerwone mięso, długo zalega w układzie pokarmowym.

Drugi mit to, że nie nadają się dla dzieci, po pierwsze niemowlęta mają pić mleko mamy i tylko mleko mamy jak najdłużej, z czasem włącza się stałe pokarmy stopniowo od małych ilości do coraz większych. Kiedy dziecko je już normalne posiłki może jeść to samo co dorośli. Mitem jest, że wątroba dzieci nie radzi sobie z grzybami, dawniej dzieci jadły grzyby, sama w wieku 5 lat wcinałam podgrzybki w occie i opieńki oraz pieczarki. Wątroba w czasie rozwoju jak każdy organ musi być stale stymulowana, żeby pracowała jak najlepiej. Dziecięce mięśnie potrzebują ruchu, mózg nauki, układ odpornościowy kontaktu z bakteriami, żeby pracował, a układ pokarmowy różnorodnych pokarmów, kiedy nie wprowadzi się dziecku jakiegoś pokarmu potem organizm tego nie nadrobi i rzeczywiście nie poradzi sobie z danym jedzeniem, tak samo wątroba, są nawet wtórne nietolerancje laktozy i kazeiny wynikające z tego, że po odstawieniu od piersi dzieci przestawały pić mleko. Dzieci, by mogły w przyszłości jeść wszystko muszą zacząć jeść wszystko. Mit o fizjologii dziecka, że wątroba dzieci się nie regeneruje, wątroba regeneruje się przez całe życie, a u dzieci, których komórki szybko się dzielą i różnicują regeneracja przebiega szybciej, szybciej dzieciom zrastają się kości, szybciej się goją rany, tak samo szybciej i sprawniej goi się wątroba i każdy inny narząd. Dużo dzieci jest otyłych, ma cukrzycę, by rosnąć potrzebuje aminokwasów egzogennych, witamin i biogenów, a grzyby to mają, dodatkowo zapobiegają nowotworom. Pamiętajmy o tym, że wrażliwość na mykotoksyny jest cechą genetyczną i gatunkową, to co szkodzi dzieciom szkodzi tak samo dorosłym, a to co jadalne dla dorosłych jadalne i dla dzieci. Jeśli jeden członek rodziny czuje się źle, a wszyscy jedli grzyby każdy kto jadł ten posiłek musi udać się do lekarza, nawet jeśli czuje się dobrze.

Panuje mit, że grzyby obciążają wątrobę. Tłuszcze, białka, nawet nadmiar cukrów są metabolizowane w wątrobie, podczas posiłku trzustka wydziela komplet enzymów trawiennych, natomiast jest jeszcze ktoś kto pomaga nam trawić, bakterie i grzyby jelitowe, które wykorzystują to czego my nie trawimy: chitynę, hemicelulozy, celulozę, pektyny. Większość naszej flory jelitowej zamieszkuje jelito grube, gdzie idzie pokarm, którego my nie wchłaniamy. Obecnie panuje pogląd, że wiele chorób somatycznych i psychicznych wynika z nieprawidłowej flory jelitowej, pokarmy bogato resztkowe jak grzyby i rośliny dbają o tę florę.

Kolejny mit to, że grzyby obciążają wątrobę seniora, jeśli senior ma zdrowy układ pokarmowy, nie ma wirusowego zapalenia wątroby, stłuszczenia wątroby ani alkoholowego uszkodzenia wątroby może grzyby jeść, w przypadku powyższych chorób może jeść małe ilości grzybów np. kilka razu w roku.

Zatrucia grzybami, grzyby są jadalne, trujące albo niejadalne, osobiście uważam, że co nie trujące to jadalne, więc niejadalne dzielę na trujące i jadalne. Zbierając grzyby trzeba je znać, zbierać tylko te dobrze znane, te rozpoznawalne i pamiętajmy o tym, że osobniki jednego gatunku różnią się, a 2 różnych gatunków mogą być podobne. Grzyby tak jak inne pokarmy nie mogą być robaczywe, zapleśniałe, uszkodzone, nadgniłe, najlepiej zbierana z dala od dróg, terenów przemysłowych i miejsc oprysków. Warto kupić atlas grzybów albo klucz do oznaczania gatunków grzybów i zbierać z kluczem. Klucz mykologiczny lub botaniczny to jednorazowy wydatek kilkunastu do kilkudziesięciu złoty, a ratuje życie. Nie zbieramy i nie jemy grzybów, co do których nie jesteśmy pewni. Warto założyć hodowlę, kupić fragment grzybni, stworzyć odpowiednie miejsce i uprawiać m. in. boczniaki. Grzyby w supermarketach są przebadane przez sanepid albo pochodzą z monokulturowych hodowli, gdzie jest tylko jeden gatunek, takie grzyby są bezpieczne dla każdego. W razie podejrzenia zatrucia trzeba natychmiast udać się do lekarza. Niektóre grzyby trujące jak olszówki można przyrządzić poprzez kilkukrotne ugotowanie z każdorazowym wylewaniem wody, gotujemy olszówki, wylewamy wodę, potem drugi raz, trzeci itd. wtedy toksyna się wypłucze.

Absolutnie żaden człowiek nie może jeść grzybów trujących, nieznanych, co do których nie ma pewności oraz grzybów z innych stref geograficznych, nawet, jeśli są podobne do rodzimych mogą mieć inne właściwości.