Kategoria

Codzienność, strona 12


paź 23 2022

dlaczego mamy lepszą wydolność w cieple...


Komentarze (2)

Ostatnie czasy są bardzo trudne, z chęcią przykleiłabym taśmą folię medyczna do zewnętrznych ścian pomieszczeń mieszkalnych, ale nie wiem czy ona przewodzi prąd, jeśli przewodzi to nawet obklejenie styku kontaktów z folią taśmą izolacyjną nie pomoże, bo może powstać niebezpieczny łuk elektryczny. Nie wolno metali ani produktów metalopodobnych zbliżać do źródeł prądu. Można przybić do ścian kilimki, takie jak miały nasze Babcie, trzeba dużą liczbę kilimków, by pokryć całą zewnętrzną ścianę, kilimki muszą być dopasowane do części ścian, zewnętrzne ściany mają okna, więc okien nie zasłaniamy, makatki muszą być grube, najlepiej wełniane lub polarowe, dobrze izolujące i mocno przylegające-gęsto przymocowane. Można kupić wielorazowe kombinezony kowidowe, wtedy można obniżyć temperaturę w mieszkaniu, ktoś powie, że drogie, tańsze od tony węgla, a na zimę schodzi 6-10 t, zależnie od metrażu domu, ogrzewanie prądem wykończyłoby domowe finanse w jeden miesiąc. Kombinezony można przerobić, by pasowały na dzieci i osoby o niestandardowej sylwetce, ludzie, którzy je nosili mówią, że w środku jest gorąco, na pewno, nie poradzą sobie z mrozem i ziąbem, ale w kilkunastu stopniach można w takim funkcjonować. Ktoś zarzuci, że za gorąco będzie seniorom, na pewno 35 st jest bardziej odpowiednie niż 18, wystarczy spojrzeć na mapę, gdzie są Niebieskie Strefy-klimat zwrotnikowy i podzwrotnikowy z upalnymi latami, a tam żyje najwięcej 100-latków, poza tym w niższej temperaturze powietrza jest niższa temperatura w kombinezonie. Ja to bym sobie kombinezon z folii medycznej uszyła, jakbym umiała szyć i miała narzędzia radzące sobie z tą folią. Na ochronę nosa i zatok można uszyć coś a'la maska karnawałowa, by nie zasłaniać dziurek w nosie i wypełnić wielorazowymi ogrzewaczami do rąk.

Oczywiście za niska temperatura uszkadza skórę, drogi oddechowe i wysusza oczy, oszczędności musimy szukać gdzie indziej, mieszkańcy wsi zawsze mogą wyciąć i porąbać gałęzie drzewek i krzewów rosnących na działkach. Modne jest palenie owsem, można odkupić zboża od Ukrainy, wzrośnie jej PKB, Polska zdobędzie biomasę do palenia. Modernizacje kopalni, zwiększenie zabezpieczeń dla górników, otwieranie nowych kopalni i wydobycie gazu łupkowego to powinna być podstawa gospodarki na najbliższe lata.

Na pewno nie wolno spać pod folią medyczną, bo nie przepuszcza powietrza i można się udusić, tak samo spanie w zimnie z nosem na wierzchu grozi wychłodzeniem i chorobami układu oddechowego, dlatego śpimy pod kilkoma pierzynami lub kołdrami przykryci na głowę tworząc przy twarzy kieszonkę z powietrzem.

Światło też nam potrzebne, bez światłą wszyscy jesteśmy niewidomi. Pamiętajmy, że liczy się moc żarówki, więc a 3 30-watówki dają więcej światła niż 1 100 dzięki interferencji, ale za późno na przerobienie elektryki. Zastąpienie punktowego światła czołówką też nie jest tańsze, bo latarka i baterie kosztują. Co możemy zrobić? Ograniczyć komputer i telewizor. Komputer włączajmy kiedy musimy. Pogódźmy się ze starszymi komórkami, których bateria działa tydzień i dużej, zrezygnujmy ze smartfonów, które trzeba ładować codziennie. Czas można zapełnić rozmową, książkami, planszówkami, pracą jak rąbanie drewna, łamanie patyków. Warto obniżyć temperaturę w łazience, ciepło w miejscu, gdzie przebywamy krótko to marnotrawstwo, lepiej zachować ciepło tam, gdzie zbiera się cała rodzina-w pokojach dzieci, seniora, dziennym pokoju. W wannie i tak jest ciepło, podobnie jak pod prysznicem, parująca woda nagrzeje pomieszczenie oddając ciepło cząsteczkom powietrza, kontakt ciała z niską temperaturą w łazience jest krótki i dotyczy osoby, która pierwsza się myje, kto później się myje ten ma cieplej od pary, więc nie ma sensu utrzymywać wysokiej temperatury w tym miejscu, tak samo nie ma sensu podnosić temperatury w wc.

Wspomnę o paleniu śmieciami. Paliwa grzewcze są drogie, emeryci mają niewiele ponad 1000 zł miesięcznie, a są grupą najbardziej wrażliwą na zimno-z wiekiem spada możliwość termoregulacji i regeneracji, muszą grzać, by przeżyć, nie każdy chce lub może jechać do dzieci, nie każdy ma dzieci. Najbiedniejszych też nie stać na opał np. jak jedno z małżonków pracuje albo oboje są na śmieciówkach, 500+ ani jednorazowe dopłaty do paliw nie zaspokoją realnych potrzeb. Tak samo renciści, osoby niezdolne do pracy lub bezrobotne np. po ostatnim zamknięciu gospodarki, też nie stać ich na opał. W mieście chrustu nie się pozbiera ani patyków nie nałamie, zresztą niewiele biomasa daje ciepła. Węgiel z zagranicy nie pali się, torf daje tyle ciepła, że noworodka na piecu można przewijać. Człowiek do życia potrzebuje ciepła, bez ciepła umiera. Jeśli kogoś nie stać na opał musi się jakoś ratować, instynkt przeżycia jest tak silny, że człowiek żeby przeżyć zrobi wszystko, w tym ogrzeje się czym tylko może. Prawo trzeba zliberalizować przynajmniej na czas szarug jesiennych i zimy, w tym roku od początku września pogoda wymaga ogrzewania domów, a z roku na rok sezon grzewczy trwa coraz dłużej, dlatego trzeba przygotować się na kolejne długie sezony grzewcze bez niepalnych złóż ani rosyjskich. Tu już nie chodzi o smrodek, uczulenia na smog-więcej osób jest uczulonych na pyłki traw czy estetykę, tu chodzi o przetrwanie. Przynajmniej pewne grupy powinny mieć prawo palić śmieciami, starymi meblami i wszystkim co się da spalić: emeryci i renciści, mają małe dochody, zbyt małe na zakup opału, ich ciała są najdelikatniejsze ze względu na wiek i choroby, więc zimno jest dla nich najniebezpieczniejsze, więc muszą ratować się czym mogą. Ludzie niezdolni do pracy również mają małe zasiłki czasem nie maja prawa do zasiłku, z racji chorób też są delikatniejsi od zdrowych, więc potrzebują ciepła. Bezrobotni, nawet idealnie zdrowi udzie potrzebują ciepła, by przeżyć, a jeśli ktoś ma mały zasiłek lub nie ma go wcale to nie stać go na opał, rodziny, gdzie jedno z małżonków nie ma pracy, wtedy pensja nawet średnia krajowa jednego z nich dzieli się na dwoje, a jak jest dziecko to na troje, mało. Rodziny wielopokoleniowe-seniorzy potrzebują więcej ciepła z racji wieku i stanu chorób. Rodziny z małymi dziećmi, chorymi dziećmi, z chorymi dorosłymi z tych samych powodów. Ubodzy, których nie stać na opał. Tu chodzi o przeżycie tych ludzi, jeśli ktoś jest uczulony na smog może wziąć lek przeciwhistaminowy, na zimno nie ma leku, jest tylko ogień, który potrzebuje paliwa. Osobiście dałabym prawo każdemu palenia czymkolwiek, w końcu wyrzucanie starych gratów, które mogą być kalorycznym paliwem to marnotrawstwo i jeszcze płacić za to, kiedy każdy grosz się liczy to rozbój, ale dajmy chociaż prawo najbiedniejszym, którzy nie mają innego wyjścia, nie można karać ludzi za to, że chcą dożyć do wiosny.

Można sprowadzić piecyki do ogrzewania jurt, które działają na węgiel w ciągu kilku minut nagrzewają pomieszczenie do błogich 30 st, drewno przykłada się co 6 godzin, kosztowne piecyki, ale drewno jest tańsze od węgla.

Każdy kto pracuje fizycznie wie, że im cieplej tym więcej sił, a im zimniej tym szybciej się męczymy. Rąbiąc drzewo latem, kiedy temperatura przekraczała 20 i 30 st więcej i szybciej szła mi praca niż zimą, a jesienią lepiej pracuje mi się w ok. 20 st niż w zimnie. Dzieje się tak dlatego, że zimno obciąża organizm, odpowiednia temperatura jest potrzebna ciału do prawidłowego funkcjonowania, kiedy spada praca organizmu jest zaburzona. Organizm stara się utrzymać odpowiednią temperaturę, ale bez sierści nie jest w stanie,dlatego przebywanie na zimnie to wysiłek sam w sobie, a pracując fizycznie jeszcze więcej tracimy sił. W odpowiedniej temperaturze organizm nie traci sił na ogrzanie, a reakcje metaboliczne przebiegają sprawnie, więc się nie męczymy. A co z pracą w upale? Człowiek ma układ chłodzenia najlepszy w przyrodzie i egzogennie nie jest w stanie się przegrzać, mając zdrowy układ sercowo-naczyniowy jesteśmy odporni na upały. Nawet u ludzi słabszego zdrowia zimno bardziej obciąża ciało niż upał. Ziąb podnosi ciśnienie, sprawia, że krew odpływa ze skóry i mięśni w głąb ciała, naczynia się kurczą, rośnie ciśnienie, krew płynąca z mięśni do tułowia podnosi ciśnienie w sercu i naczyniach wieńcowych, zbyt wysokie ciśnienie krwi prowadzi do wielu chorób. Organizm broniąc się usuwa nadmiar wody przez nerki, przez co w chłodzie odwadniamy się bardziej niż pocąc. Kiedy się pocimy sód i potas uciekają równomiernie, w rezultacie stosunek wody, sodu i potasu zostaje taki sam, natomiast na zimnie organizm obniża poziom wazopresyny i sikając tracimy sód i wodę, zostaje zaburzona równowaga elektrolitowa.

Dodatkowo kiedy na skórę padają promienie słoneczne uwalnia się tlenek azotu, który rozszerza naczynia krwionośne w mięśniach i naczynia wieńcowe, serce jest lepiej ukrwione, dotlenione i odżywione, więc lepiej pracuje, mięśnie tak samo, rośnie wydolność organizmu, my pracujemy szybciej i mocniej. Dlatego lepiej nam pracować w słoneczny dzień i w pełnym słońcu a gorzej w cieniu.

Trzecia przyczyna to fakt, że światło słoneczne padając na siatkówkę pobudza komórki zwojowe siatkówki, które wysyłają sygnał do ośrodka zegara biologicznego, który dostaje sygnał, że jest dzień, pora na aktywność, organizm wytwarza pobudzające adrenalinę, dającą poczucie spełnienia dopaminę, endorfiny i serotoninę, dzięki temu w słoneczny dzień jesteśmy szczęśliwi i nam się chce działać. Słońce i ciepło sprawiają, że jesteśmy radośni, stąd jesienią i zimą depresje sezonowe.

Od marca do września jeśli tylko pogoda na to pozwoli wystawiona na słońce naga skóra tworzy prekursor witaminy D, która umożliwia wchłanianie wapnia i fosforu, wapń uczestniczy w skurczach mięśni, serca i naczyń, a fosfor bierze udział w metabolizmie komórkowym, w chłodniejsze dni zostaje ona uwolniona ze spalanej w czasie ruchu tkanki tłuszczowej, latem też ją spalamy więc witaminy D mamy więcej, kto się nie opala ten nie ma czego uwolnić z tłuszczyku, ale to inny temat.

Nawet kiedy jest chłodno słońce nagrzewa skórę i spowalnia utratę ciepła, dzięki czemu organizm mniej traci sił, w cieniu lub w pochmurny dzień tracimy ciepło przez skórę. A dlaczego człowiek oddaje ciepło, a nie może go pobrać? Pojawiliśmy się na sawannie, gdzie panują wysokie temperatury, a na północ dotarliśmy kiedy klimat się ocieplił, to ogień pozwolił nam przeżyć zlodowacenia i zimy.

Jeszcze zimno uwrażliwia nas na hormony stresu, ciepło na endorfiny, dopaminę itd. dlatego w chłodzie jesteśmy wściekli, w cieple czujemy się błogo, raz, że przypominamy sobie warunki z łona matki, gdzie panowała wysoka temperatura i pływaliśmy w wodach płodowych, które tu udaje pot

paź 11 2022

pogadanka o cukrze


Komentarze (0)

Teraz taka luźna pogadanka o dietach i żywieniu okiem biologa, od jakiegoś czasu jest moda szkalująca cukier, tymczasem glukoza to podstawowe źródło energii dla organizmu. Człowiek, który traci przytomność i musi dostać kroplówkę dostaje właśnie glukozę, nie aceton, nie aminokwasy, a glukozę, a wiadomo, że człowiek w śpiączce czy nieprzytomny potrzebuje mniej energii i paliwa niż aktywny fizycznie czy umysłowo, więc bardziej glukozy potrzebuje człowiek zdrowy niż chory. Tak jak dawniej była moda szkalująca gluten i laktozę, kiedy zdrowym ludziom kazano rezygnować z mleka i chleba, tak teraz szkalowany jest cukier. Trzeba tę modę przeczekać jedząc swoje. Te bezcukrowe diety są dedykowane cukrzykom, ale zdrowy człowiek nie może stosować diety dla chorego. A skoro propaganda stara się zmusić nas do diety dla diabetyków, to dlaczego nie dla diety LHAD (z deficytem liazy rozkładającej wyższe kwasy tłuszczowe), czyli diety beztłuszczowej albo PKU (zaburzenia metabolizmu fenyloalaniny, pardon-fenyloalanina też była szkalowana), czyli niskobiałkowej.

Fakt jest taki, że glukoza jest niezbędna do życia, sacharoza, czyli cukier biały to dimer glukozy i fruktozy. Hydrolaza rozkłada sacharozę na glukozę i fruktozę, przenikają z jelita cienkiego do krwi i glukoza zostaje rozprowadzona po tkankach, fruktoza płynie do wątroby, jest zmieniana w glukozę, uwalniana do krwi i rozniesiona po tkankach. W tkankach glukoza przenika przez odpowiedni dla komórek danej tkanki receptor GLUT i w cytozolu ulega glikolizie do pirogronianu, który wnika do macierzy mitochondrium, gdzie zachodzi cykl Krebsa (kwasy cytrynowego), powstałe w jego czasie protony H+ i uwolniony z kwasów organicznych węgiel łączą się z tlenem na cytochromach dając wydychany CO2 i wodę, która jest wydalana z moczem, wypacana, wchodzi do różnych procesów biologicznych lub nawadnia. Ta woda metaboliczna zaspokaja 10% zapotrzebowania na wodę. Wszystkie organizmy tlenowe wykorzystują jako paliwo glukozę, człowiek jako młody gatunek korzysta z doświadczenia natury. Dorosła kobieta potrzebuje 2500 kcal, mężczyzna 3500. kalorie to jednostki energii życiowej, czyli tej energii, która pozwala nam żyć, magazynowana jest ona w wiązaniach fosforanowych ATP, uwalniana do reakcji chemicznych w czasie jego rozpadu. Starsze podręczniki podają, że człowiek może żyć jedząc co 2 godziny łyżkę cukru, tyle starcza na 2 godziny. Kolejny zabobon to indeks glikemiczny, oczywiście są pokarmy bardzo podnoszące poziom glukozy we krwi, słabiej i nieznacznie, ale twierdzenie, że pokarmy o niskim indeksie glikemicznym są zdrowsze to już zabobon. Po posiłku poziom cukru musi wzrosnąć. Jelita są ukrwione, z nich do krwi przenikają wszystkie składniki odżywcze-cukry, tłuszcze, aminokwasy, witaminy, biogeny, płyną żyłami do serca i wyrzucane są tętnicami po ciele. Jest zasady dawki toksycznej, ale organizm zdrowego człowieka broni się przed tym wydzielając insulinę, która namiar cukru, zamyka w glikogenie zostawiając tyle ile potrzebujemy do życia, a jeśli zużyjemy to co zostanie glukagon rozkłada glikogen do glukozy, która dalej nas odżywia. Dopiero znaczny nadmiar przekształcony jest w tkankę tłuszczową. Wtedy wątroba przerabia glukozę na kwasy tłuszczowe, uwalnia je do krwi, z krwią płyną do serca, z serca do tkanki tłuszczowej, gdzie są odkładane, także sama tkanka tłuszczowa przerabia glukozę w tłuszcz, dzięki insulinie. To stąd podniesienie poziomu cholesterolu, trójglicerydów i wolnych kwasów tłuszczowych w osoczu po jedzeniu dużej ilości cukru, ale po pierwsze są 2 frakcje cholesterolu, zła lekka LDL i trójglicerydy oraz dobra ciężka HDL. Cholesterol buduje błony komórkowe, HDL to cholesterol połączony z białkiem, które przenosi go do komórek, które buduje, to LDL i trójglicerydy odkładają się na ściankach naczyń. Cholesterol też może być wykorzystany jako energia. Co ciekawe dieta bogata w tłuszcze również podnosi poziom cholesterolu, który jest tak samo transportowany i wykorzystywany jak ten z nadmiaru cukru. Nawet tłuszcze nienasycone z oliwy zostaną zmienione w nasycone budujące tkankę tłuszczową, jeśli zjemy ich za dużo, bo to nadmiar kalorii powoduje odkładanie tłuszczu, czyli zapasów. Pojawiają dziwne poglądy, że cukier zwiększa pracę wątroby, trzustki, ale one mają pracować, na tym polega życie, że ciągle zachodzą reakcje chemiczne, cała materia się zmienia, gdyby tak nie było bylibyśmy manekinami. Gdyby cukier był trucizną to by ludzie umierali po wypiciu słodkiej herbaty jak po zjedzeniu muchomora, a można słodzić całe 90-letnie życie.

Drugim źródłem glukozy jest skrobia, rozkłada się w ustach przy pomocy amylazy ślinowej do maltozy i dekstryn, w dwunastnicy dzięki amylazie trzustkowej zachodzi dalszy rozkład do maltozy, w jelicie czczym i krętym dalej rozkłada się dzięki amylazie jelitowej do maltozy, maltaza rozkłada ją do glukozy, wbrew zabobonom nie zachodzi to od razu a stopniowo, jelito cienkie ma 6-8 m długości. Dlatego nie musimy w każdym posiłku jeść wszystkich składników odżywczych, fakt, że witaminy A, D, K, E wchłaniają się w tłuszczu, ale nie trzeba jeść podczas obiadu marchewki razem z tłuszczem, wystarczy, że zjemy rano kanapkę z masłem, a to masło pomiesza się z surówka z marchewki dzięki ruchom robaczkowym, pokarm przechodzi przez jelito od kilkunastu do kilkudziesięciu godzin, zdąży się wszystko pomieszać i wchłonąć. Diety oparte na błonniku z porcją białka i tłuszczu to diety typowo ketogeniczne, wchłaniamy tylko 5 % błonnika dzięki bakteriom jelitowym, królik trawi celulozę w jelicie ślepym, krowa w żołądku, my nie trawimy. Musimy jeść białą mąkę lub ziemniaki jako paliwo, co innego mąka z pełnego przemiału, ona ma obok błonnika z otrębów też skrobię, witaminy i minerały.

Półprawdą jest twierdzenie, że cukier powoduje tycie, każdy nadmiar kalorii powoduje tycie i tłuszcz tak roślinny jak zwierzęcy i białko odkłada się na brzuszku, a z czasem na innych częściach ciała. Zapewniam jakby wypijać butelkę oliwy z oliwek dziennie przytyłoby się tak samo jak jedząc hamburgery z colą. Kluczem jest umiar. Często otyłość wynika z chorób tarczycy, nadnerczy, gonad np. zespół policystycznych jajników, podwzgórza i przysadki. Jeśli tyjemy, a nie możemy schudnąć trzeba zbadać poziom hormonów tarczycy, nadnerczy, płciowych, podwzgórza i przysadki, na bank coś wyjdzie nie tak, kiedy się odkryje przyczynę i zacznie ją leczyć ureguluje się poziom hormonów i waga sama spadnie bez zmiany stylu życia, a jeśli się nie ureguluje będzie się tyło od listka sałaty. Grelina i leptyna to kolejny zabobon, one zupełnie nie mają znaczenia przy otyłości, która wynika z zaburzeń metabolicznych. Jeśli jednak nadwaga wynika z nadmiaru, to podczas odchudzania dieta niskocukrowa się nie sprawdza, im wyższa tkanka tłuszczowa tym słabiej komórki reagują na insulinę, więc glikogen nie może powstać, po wykorzystaniu glukozy z krwi człowiek nie ma zapasu, jest tak bo organizm chcąc ochronić układ krążenia, który musi zaopatrzyć ogromna masę, stawy i kręgosłup niższy receptory insulinowe, by waga nie rosła. Również zostają zablokowane powodujące rozkład tkanki tłuszczowej, dlatego im większa waga, tym gorzej się chudnie, bo organizm nie spala tłuszczu. Dlatego otyli i ludzie z nadwagą potrzebują regularnych dostaw glukozy. Jako, że receptory GLUT4 nie reagują na insulinę, to, żeby cukier nie osiągał w osoczu toksycznego stężenia otyli muszą robić dłuższe przerwy w jedzeniu, żeby zdążyli spalić cukier krążący już we krwi, gdyby jedli co 2-3 godziny cukier kumulowałby się w osoczu nie mogą przejść w glikogen. Receptory GLUT4 są w wątrobie, mięśniach i tkance tłuszczowej, u otyłych są zablokowane więc tłuszcz z nadmiaru cukru się nie odkłada, za to białka oraz gotowy tłuszcz z tłustych potraw jak najbardziej, dlatego w odchudzaniu tylko dieta wysoko węglowodanowa. A jak pobudzić spalanie tłuszczu? Przebywając w cieple, nagrzanie skóry i tkanki podskórnej, gdzie zbiera się tłuszcz przyspiesza pracę enzymów i aktywuje te nieaktywne, w końcu temperatura to katalizator reakcji chemicznych. Więc sauna, ćwiczenia w pobliżu piecyka rozgrzanego do czerwoności. Ruch też aktywuje spalanie tłuszczu i przyspiesza pobór glukozy przez mięśnie i komórki serca oraz pobór kwasów tłuszczowych, cholesterolu i innych materiałów energetycznych. Witamina D i wapń regulują metabolizm i zapobiegają nabytym problemom metabolicznym. Do wchłaniania witaminy D trzeba tłuszczu w jedzeniu, dlatego tyle krzywicy w Afryce, gdzie witaminy D wytwarza się multum, ale bez tłuszczu nie otwiera kanałów jonowych dla wapnia i fosforu. Fosfor tworzy ATP, wapń uczestniczy w syntezie i wydzielaniu wielu hormonów i enzymów trawiennych, a wapń i fosfor wchłaniają się przy udziale witaminy D, a opalanie zaspokaja do 100% zapotrzebowania. U otyłych witaminy rozpuszczalne w tłuszczach zamykane są w tkance tłuszczowej, dlatego mają większe zapotrzebowanie na te witaminy, ale kiedy chudną te witaminy uwalniają się do krwiobiegu wraz z ubytkiem tkanki tłuszczowej, ponieważ u otyłych podczas chudnięcia witaminy rozpuszczalne w tłuszczach uwalniają się do krwi z tkanki tłuszczowej nie muszą już jeść tłuszczy, a przynajmniej muszą je ograniczyć. Opalanie też sprzyja utrzymaniu wagi i chudnięciu. Puszyści powinni też uzupełniać dietę w orzechy, oliwki, awokado, pestki dyni i słonecznik jako źródło zdrowych tłuszczy oraz chudy nabiał jako białko

Zdrowy człowiek spala tłuszcz po 6 godzinach od ostatniego posiłku, wchodzi wtedy w ketozę, wcześniej wykorzystuje glukozę i glikogen, dlatego człowiek z małą nadwagą, żeby schudnąć musi robić długie przerwy w jedzeniu. Tak jak rośliny podlewamy rzadziej a solidnie, tak my musimy jeść dużo i rzadko. Kilka małych posiłków rozleniwia trzustkę, która nie wytwarza zbyt dużej ilości insuliny i glukagonu, a nieużywany narząd zanika i takie dawkowanie sobie pokarmu może dać cukrzycę. Solidny posiłek daje trening komórek beta trzustki i wyrzut insuliny, długa przerwa daje trening komórek alfa i wyrzut glukagonu, a bardzo długa spalanie tkanki tłuszczowej. Trzeba ćwiczyć trzustkę tak jak mięśnie i mózg. Pamiętajmy, że to co wpada do żołądka to nie od razu idzie do krwi, żołądek dezynfekuje pokarm, dwunastnica trawi, a dalsze trawienie i wchłanianie jest w jelicie cienkim-czczym i krętym. Nie wszystko od razu przechodzi z żołądka do jelit, nie wszystko od razu wnika do krwi. Pokarm trawi się stopniowo, im więcej zjemy naraz, tym na dłużej to starczy, tak jak bak zatankowany do pełna. Inna opcja jest jedzenie raz a dobrze, to doskonałe ćwiczenie dla komórek alfa i beta trzustki oraz dla komórek wątroby. Dobry jest tez post przerywany, kiedy w 8-godzinnym okienku czasowym jemy tyle posiłków ile chcemy, a 16 godzin nie jemy nic, można te 16 godzin ułożyć na noc i wieczór lub ranek wtedy połowę prześpimy.Puszyści powinni też uzupełniać dietę w orzechy, oliwki, awokado, pestki dyni i słonecznik jako źródło zdrowych tłuszczy oraz chudy nabiał jako białko

Cukier nie powoduje cukrzycy, cukrzyca typu I to choroba autoimmunologiczna, jak niedoczynność tarczycy, toczeń itd. a typu II wynika z nadmiaru kalorii, a nie danego rodzaju paliwa. Są też inne przyczyny cukrzycy jak skutki stosowania leków-cukrzyca polekowa, leki uszkadzają trzustkę, zaburzenia hormonalne w ciąży, uszkodzenia trzustki i receptorów GLUT4 przez środki ochrony roślin, trucizny zawarte w farbach, rozpuszczalnikach, lakierach, przemysłowych klejach, alkoholem i narkotykami, palenie papierosów.

Cukier nie jest narkotykiem, jest pokarmem, paliwem, potrzebujemy cukru i musimy go uzupełniać, tak jak potrzebujemy opalania-witaminy D, im większa masa tym więcej, potrzebuje witamin-tych 12 podstawowych i innych związków metabolicznie czynnych, biogenów-mikro i makroelementów, tłuszczy, cukrów, aminokwasów egzogennych-endogenne i tak sami wytwarzamy. Potrzebujemy sikać i pocić się, gdyby nie to w ciągu kilku zatrulibyśmy się mocznikiem, który powstaje z trawienia komórkowego białek. Potrzebujemy snu, dorosły człowiek potrzebuje 8 godzin snu, starsi ludzie więcej,sen to reset organizmu, starsi ludzie mają słabsze zdolności regeneracyjne, więc więcej potrzebują czasu na procesy naprawcze zachodzące w czasie snu, spać musimy w nocy, przykład? Kiedy zwymiotujemy rano cała perystaltyka ustaje, organizm wyrzuca niedobry pokarm ustami, broni się przed jego przedostaniem dalej i wchłonięciem, nie ma przechodzenia pokarmu do jelita, nie ma wchłaniania, spada poziom cukru, człowiek nie ma siły otworzyć oczu, cały dzień leży, ale nie śpi, jest półprzytomny, ale gdy prześpi noc wstaje jak nowy. Nie wynika to z odwodnienia bo normalnie się pije i sika, więc obieg wody jest. Ale gdyby zwymiotować popołudniem lub wieczorem i przespać noc, człowiek rano wstanie jakby nigdy nic, regeneruje tylko sen nocny. Woda uzależnia, czerpiąc wodę z jedzenia można żyć tydzień, jedząc suchy pokarm 3 dni. Najbardziej uzależnia tlen, w środowisku bez tlenu można wstrzymać oddech, rekordziści wytrzymują 8 minut, ale jakby jeszcze tlen wytłoczyć z płuc człowiek przeżyłby tylko minutę. Jedzenie, picie, sikanie, defekacja, opalanie, sen i oddychanie to potrzeby fizjologiczne, które musimy regularnie zaspokajać.

Cukrzyca jest ciężką chorobą, żeby ją zdiagnozować trzeba się badać, dopiero kiedy choroba się potwierdzi stosować odpowiednie diety. Zdrowy człowiek nie może stosować diety dla chorego, to tak jakby zdrowy człowiek brał insulinę albo leki przeciwarytmiczne. Zdrowy człowiek powinien jeść wszystko z umiarem. Każdy powinien ruszać się w miarę swoich możliwości, najlepszy ruch to najzwyklejszy spacer bez żadnych kijów, pałek itd., chyba, że ktoś musi mieć laskę lub balkonik, my nie goryle, nasze ręce nie mają podpierać tułowia tylko kiwać się w powietrzu w rytm kroków, taniec do ulubionej muzyki, praca w ogrodzie i na działce. Silniejsi mogą rąbać drzewo, kosić trawę, wrzucać węgiel do piwnicy.Warto wspomnieć, że są ludzie genetycznie predysponowani do pewnych pokarmów, są osoby lepiej trawiące cukry, są ludzie przystosowani do jedzenia głównie tłuszczu lub białek, większość powinna jeść wszystko.

Ostatnio pojawił się szkodliwy mit, że schudnięcie łagodzi niedoczynność tarczycy, nieprawda, nadwaga wynika z niedoczynności tarczycy, która wynika z autoimmunologii i powoduje, że tarczyca nie wytwarza wystarczającej ilości hormonów przez co metabolizm spada, człowiek nie spala tylko tyje. Uregulowanie poziomów hormonów przez leki powoduje samoistny spadek wagi, dzięki powrotowi normalnego tempa metabolizmu.

Sacharoza to nie chemia, pozyskuje się ją z buraka cukrowego, odmiany buraka zwyczajnego lub z trzciny cukrowej, jest też w burakach ćwikłowych, marchewce i innych warzywach.

Inne energetyczne składniki pokarmowe to tłuszcz, białka, ocet i kwasy owocowe, które wnikają do cyklu Krebsa oraz alkohole.

kwi 28 2022

ukrainian lewkoy


Komentarze (0)

Ukrainian levkoy, ukraiński kotek, który nie poradzi sobie bez ludzi. To kot z wygiętymi uszkami jak liść lewkonii, pozbawiony włosów lub z lekkim puszkiem, ciepły, miękki, lekko pomarszczony kotek wyhodowany na Ukrainie w 2000 r przez Olenę Vsevolodowną Biryukową z Ladacats w Kijowie. To krzyżówka sfinksa dońskiego i peterbolda z szkockim zwisłouchym. Kot potrzebuje stałej temperatury 25 st, tak jak my. Jako, że nie ma sierści szybko marznie. Powinien być kotem niewychodzącym, jest łagodny, przyjazny, kocha ludzi i nasze towarzystwo. Jest przyjzany dla innych zwierząt domowych, łatwo się zaprzyjaźnia. Jest wierny, mądry, dobry i kochany. Nie może przebywać sam, nadaje się do domu, w którym stale ktoś jest, nie dla samotnych i zapracowanych ani dla rodzin, które na kilka godzin opuszczają dom. Dobry dla seniorów, rencistów, gospodyń domowych, którzy są stale w domu i do domów kilkupokoleniowych, w których dziadkowie są stale w domu. Kotek je 3 razy dziennie. Może jeść suchą karmę, karmę BARF czyli rozdrobnione mięso z kośćmi i krwią podobne składem do tego co koty jedzą w naturze, mokre karmy. Karmy muszą mieć dużo mięsa, mało zbóż-koty to mięsożercy, karmy muszą mieć dużo tauryny. Kot nie może się wspinać, jego nogi łatwo się łamią. Nie trzeba go kąpać, można przetrzeć wilgotną szmatką skórę kota, raz na jakiś czas można umyć go wodą z hipoalergicznym mydłem. Kot lubi spać z ludźmi, grzeje nas. Zimą musi mieć ciepłe legowisko, ubranko lub po prostu utrzymaną odpowiednią temperaturę dla łysych gatunków. Kocurki są większe od kotek. Jego skóra jest wrażliwa na słońce. Suche powietrze w domu może ją wysuszyć, dlatego potrzeba balsamów dla kotów bezwłosych. Jest tez wrażliwy na wilgoć. Ryzyko innych chorób i konieczne badania takie same jak u pozostałych ras kotów. Możliwy niedosłuch jak u szkockich zwisłouchych. Potrzeba się z kotkami bawić wędkami, orzechami, kasztanami, piłeczkami, sztucznymi ptaszkami, myszkami i innymi zabawkami, tak jak z innymi kotkami. Ma szybko metabolizm, więc jego skóra jest cieplejsza o 1-1,5 st od skóry innych kotów, jak u sfinksa. Lewkonijka żyje 10-15 lat. Nie piszę tego tylko dla opisu. Te koty nie mogą przetrwać wojny. Potrzeba przygotować u nas domy tymczasowe i miejsca. Gdzie organizacje opiekują się zwierzętami i sprowadzić te koty z ukraińskich miast. Obecnie na Ukrainie koty są dostępne do sprzedaży. Sytuacja tam nie jest pewna. Trzeba ewakuować ludzi i zwierzęta.

mar 15 2022

Zasady transportu zwierząt z Ukrainy


Komentarze (0)

Z przykrością muszę stwierdzić, że są problemy z transportem więcej niż 5 zwierząt z Ukrainy. Jedna rodzina może przewieźć przez granicę do 5 zwierząt typu koty, psy, fretki. Wtedy muszą one mieć ważne szczepienie na wściekliznę (o ile w hodowlach to jest powszechne, o tyle schroniska na Ukrainie funkcjonowały inaczej), być oznakowane (zaczipowane), posiadać wynik miareczkowania na przeciwciała przeciw wściekliźnie i paszport pozwalający na wjazd do UE. Tylko, że kiedy na głowy spadają bomby, budynek, w którym człowiek i zwierzęta przebywają się pali, a wszystko co żyje osiąga maksymalny poziom stresu wtedy dokumenty są ostatnią rzeczą, o której się myśli, często fizycznie gubią się w chaosie lub zostają zniszczone. A zwierzę czuje, cierpi, myśli, kocha bezwarunkowo, jest całkowicie zależne od człowieka, ufa bezgranicznie człowiekowi, a teraz człowiek-urzędnik skazuje go na zagładę, często tylko dlatego, że w czasie wojennej zawieruchy właściciel nie jest w stanie zadbać o odpowiednie dokumenty. Tak samo nikt w czasie ostrzałów, kiedy nawet ludzkie szpitale są bombardowane nie uzupełni szczepień pupila ani nie wyrobi paszportu, każdy ucieka byle jak najdalej od bombardowań, byleby przeżyć. A kiedy właściciele schroniska lub opiekunowie kotów wolnożyjących dotrą z pupilami do granicy, to co mają porzucić zwierzęta, które ich kochają na granicy czy zostawić w strefie działań wojennych?

Kolejna sprawa to koty wolnożyjące, o ile psy szczepi się u nas co kilka lat obowiązkowo, o tyle nie ma obowiązku co do szczepienia kotów, szczepionki są płatne, nikt kotów nie szczepi, a jak ktoś opiekuje się kocią kolonią liczącą do 15 osobników to ma ją porzucić? Po pierwsze wścieklizna jest rzadka, po drugie właściciel i karmiciel potrafią rozróżnić zwierzę chore od zdrowego (ja umiem). Po trzecie wojna to stan wyjątkowy, a moralnym obowiązkiem jest uratować jak najwięcej uratować jak najwięcej istnień. Po czwarte dokumenty łatwo się gubią, niszczą, trudno wyrobić nowe będąc pod ostrzałem, nie działają kliniki weterynaryjne lub mają ograniczone działanie, weterynarze skupiają się na leczeniu ran wojennych. Wprawdzie organizacje prozwierzęce pomagają ludziom ewakuującym zwierzęta, ale załatwienie papierów wymaga czasu, a trzeba opuścić Ukrainę jak najszybciej. Po piąte domowe, wolnożyjące i dzikie zwierzęta z terenów przygranicznych i tak przekraczają granicę każdego dnia, nietoperze, wiewiórki, wilki, lisy, żubry, domowe i wolnożyjące zwierzęta głownie w czasie rui i cieczki, zwierzęta przekraczają nasze granice z Ukrainą, Białorusią, Kaliningradem, Niemcami, Litwą, Słowacją, Czechami.

Można na granicy, na polskiej stronie zrobić punkty szczepień, badań, nawet u nas weterynarze robią szybkie testy zwierzętom domowym w miejscach gdzie pojawia się wścieklizna, takie testy można robić po przekroczeniu granicy. Na miejscu można też szczepić. Można zwerbować biologów, ludzi od ochrony przyrody i środowiska (my też umiemy robić takie testy). Można także uwierzyć zapewnieniom właścicieli, że zwierzę było szczepione. Trzeba pamiętać, że przewożone zwierzęta też mają inne choroby (stawów, serca, cukrzyca, koci katar, kynolowy katar, FIV, FeLV i inne), są ranne, odwodnione, przerażone, w pierwszej chwili powinno się im zapewnić podstawowe leczenie, szczepienie, kiedy będą zdrowe lub ich stan się ustabilizuje. Najważniejsza pierwsza pomoc i podstawowe leczenie, tak samo jak w przypadku ludzi. I to nie prawda, że wścieklizna dotyczy psów, kotów i fretek, chorują na nią wszystkie ssaki, gryzonie też np. wiewiórki.

Bardzo proszę o złagodzenie przepisów dotyczących ewakuacji wolnożyjących zwierząt, zwierzą ze schronisk i hodowli oraz ludzi z większą ilością zwierząt.

Ps. na wytworzenie przeciwciał po szczepieniu potrzeba czasu, a na osiągnięcie większej liczby trzeba więcej czasu. A ludzie mogą dogadać się i przejąć część cudzych zwierząt jako własne i podzielić zwierzęta tak, by każda rodzina wniosła 5 osobników, bo ten problem dotyczy też rodzin mających wiele zwierząt i właścicieli domów tymczasowych.

 

mar 11 2022

Jak możemy pomóc


Komentarze (0)

Zwierzęta są takimi samymi ofiarami wojny jak ludzie, tak samo umierają, tak samo zostają ranne, tak samo tracą domy, głodują, tracą dostęp do wody pitnej. Psy i koty maja wrażliwszy słuch od ludzi, dla nich wybuchy syreny i ostrzały są bardziej bolesne niż dla nas. Boja się bardziej od nas, dlatego, że nie rozumieją co się dzieje, czują nastroje swojego pana, wiedzą, że coś jest nie tak, ale nie wiedzą co, jest hałas, huki, bieganina, zimno. Ludzie jako ci, którzy oswoili zwierzęta, biorąc je do domu deklarowali opiekę nad nimi mają obowiązek im pomagać i chronić. Tak samo jak niemowlęta i seniorzy są zdani na swoich opiekunów, tak samo zwierzęta są zdane na swoich panów. Zwierzęta kochają bezwarunkowo, ufają nam bezwarunkowo, to nasi przyjaciele, a przyjaciół się nie zostawia. Wiele osób w panice zostawiło swoje zwierzęta, inni przywożą je do nas. Rząd Polski zezwolił na przewóz zwierząt bez specjalnych procedur, wszystko odbywa się już na granicy, gdzie właściciele psów i kotów muszą udzielić strażnikom podstawowych informacji o wcześniejszym pobycie zwierzęcia, szczepieniach, inne zwierzęta domowe mogą być wwożone do nas bez procedur. Zwierzęta po przekroczeniu granicy trafiają do punktów weterynaryjnych, gdzie są badane, dostają pierwszą pomoc. Są organizowanie przywozy zwierząt przez organizacje pozarządowe, które odnajdują, wyłapują i transportują zwierzęta, które zostały w oblężonych miastach. Trzeba ewakuować schroniska, domy tymczasowe i wolnożyjące zwierzęta.

Co my możemy zrobić? Skontaktować się z najbliższą organizacją pomagającą zwierzętom, dać dom tymczasowy kotom, psom, królikom, fretkom, płazom i gadom. Potrzeba ocieplanych transporterów i ogrzewaczy do nich dla gadów, płazów i egzotycznych ptaków, oraz ras hodowlanych kotów sfinks doński, ukrainian levkoy, karmy, leki, kto ma warunki może przyjąć całą rodzinę, matkę, dziadków, dzieci i czworonogi. Hotelarze powinni oddać pokoje ludziom, przecież za koronawirusa część pokojów była wyłączona z użytku i to w wakacje i ferie, teraz nie ma sezonu turystycznego, można część pokojów przeznaczyć dla rodzin. Są schroniska, hostele, motele, które powinny oddać część pokojów, także dla rodzin ze zwierzętami. Hotele dla zwierząt już deklarują pomoc. Gryzonie oprócz leków, karmy, transporterów potrzebują żwirków, wyściółki, siana.

Pomóc zwierzętom z Ukrainy można adoptując nasze zwierzęta ze schronisk, wtedy zwolnimy miejsce dla innych zwierząt. Pamiętajmy, że wiele ukraińskich zwierząt ma panów, którzy mogą się po nie zgłosić, nasze schroniskowe zwierzęta nie mają nikogo, czekają latami na adopcję i pana, potrzebują szansy na kochającą rodzinę i ciepły dom. Przygarnięta zwierzęta są kochające, wierne i ufne. Dodatkowo pracownicy schroniska znają charaktery zwierząt i wiedzą kto dla kogo się nadaje.

Zwierzęta gospodarskie są przygarniane przez gospodarstwa i stadniny. Warto by w darach dla ukraińskich miast były też karmy dla zwierząt, leki weterynaryjne, nosidełka. Ciekawe czy ktoś wracając wywiózł ze strefy walk zwierzęta. Ludzie na miejscu wycinają dziury w ścianach i drzwiach by karmić i poić pozostawione zwierzęta, leją im wodę do picia przez dziury w drzwiach.

Ważnym problemem, o którym niewiele się mówi jest ewakuacja niepełnosprawnych i seniorów, którzy mają problemy z poruszaniem się, są uzależnieni od pomocy innych, takich ludzi tez trzeba ewakuować, co nie jest możliwe pod ostrzałem, potrzeba opancerzonych transporterów, którymi można wywieść ludzi ze stref rażenia, potrzeba eskorty wojska. Ukraińcy pomagają swoim obywatelom i eskortują ich do miejsc zbiórek, ale potrzeba pomocy z zewnątrz. Trzeba ewakuować hospicja dla dorosłych, domy seniora, DPSy, pomóc dorosłym, którzy sobie nie poradzą sami. Wiele osób zostało ze względu na stopień niepełnosprawności. Potrzebny transport dla nich, często medyczny. U nas potrzeba dodatkowych miejsc, szpitali, trzeba reaktywować kowidowe, tym razem dla ludzi wymagających wszelkiego leczenia. Potrzeba protez, ortez, wózków inwalidzkich, penów insulinowych, preparatów odżywczych, wenflonów.

U nas tez potrzeba pomocy, schronisko w Nowym Sączu potrzebuje karmy, koców, wolontariuszy powyżej 16 roku życia, a przede wszystkim dobrych ludzi do adopcji psów https://glos24.pl/dramat-w-schronisku Pomagajmy też naszym zwierzętom i ludziom obok siebie, oni też potrzebują pomocy, nie można o nich zapominać. Ciągle trzeba leczyć, karmić i poić wolnożyjące koty i robić dla nich ocieplane domki, karmić, poić i leczyć bezdomne psy, wspomagać nasze schroniska choćby przez dostarczenie karmy, przekazanie 1% z podatków, pomoc w zakupach czy koło domu starszym, samotnym ludziom mieszkającym obok.