Heliofobia wg biologii to unikanie światła slonecznego przez niektóre organizmy np. grzyby, rośliny cieniolubne, niektóre pierwotniaki, żaby i gryzonie.
Ale wg. psychologii to strach przed słońćem, podobnie jak arachnofobia (strach przed pająkami), entomofobia (strach przed owadami), akrofobia (lęk wysokości) czy klaustrofobia (lęk przed zamkniętymi pomieszczeniami) heliofobia potrafi znacznie utrudnić życie.
Osoba z tą przypadłością panicznie boi się słońca, już po pięciu minutach w pełnym słońcu myśli, że się spali, człowiek dotknięty tą chorobą ciągle zasuwa rolety, zasłony, żaluzje, regularnie smaruje się kremem z filtrami UV przed opuszczeniem pomieszczenia i to na 20 minut przed wyjściem, żeby krem się wchłonął (jakby za 20 minut można było sie opalić, tylko osoby o bardzo ciemnej cerze i mocno opalone zareagują po 20 minutach, osoby o jasnej cerze potrzebują minimum godziny, wiem z doświadczenia,w szkole z koleżankami zakładałysmy się, która lepiej sie opali). Osoba mająca heliofobię równiez nie wyjdzie na zwnątrz bez okularów przeciwslonecznych i chociaż większośc ludzi lepiej widzi w silniejszym świetle, osoba dotknięta heliofobią czuje wtedy ból, tak jak człowiek hipochondryk odczuwa objawy wszelkich znanych sobie chorób. Osoba z tą przypadłościa wierzy, że po 15 minutach pobytu na słońcu się oparzy, wierzy, że spojrzenie nawet sekundowe na silne źródło światła oslepi, nie zauważyłam takiej zależności po latach opalania, czy dojazdów rano, gdy słońce świeciło nisko, a ciemnych okularów nie uzywam, gdyż mnie męczą. Osoba z heliofobią może nawet czuć ból w czasie siedzenia na słońcu tak jak osoba z klaustrofobią widzi, że kurczą się wokół niej ściany, a osoba z arachnofobią czuje chodzące po ręce pająki, na tej samej zasadzie taki człowiek może mysleć, że stracił wzrok. Słońce wstaje każdego dnia, ciężko jest szukac cienia, gdy trzeba przejść przez otwarty teren do sklepu albo smarować się tylko po to by przez 15 minut przebywać na zewnątrz. Taka ochorna przeciwsłoneczna też jest kosztowna. Dlatego heliofobia utrudnia normalne funkcjonowanie. Heliofob wierzy w czerniaka tak jak człowiek chorobliwe myjący ręce wierzy, że inaczej zarazi się różnymi chorobami. Chory wierzy, że w godzinach 10-16 słońce spali go jak ogień, z doświadczenia wiem, że po 16 to mozna siedzieć i siedzieć i nawet o ton kolor skóry się nie zmieni, tak samo rano, ale osoba chora widzi zmiany. Osoby z heliofobia reaguja złością na widok ludzi opalających się czy rozmowy na tema topalania, dla nich bez opalanie bez filtrów jest czyms nie do pomyslenia, często próbuja zabraniać opalanie innym. I człowiek sam sobie z tym nie poradzi.
Dlaczego ludzie boją się światła słonecznego tak naturalnego dla nas? Przecież życie na Ziemi istnieje dzięki Słońcu, które daje nam ciepło, czyli optymalne temperatury dla powstania zycia i umozliwiające istnienie wody w stanie ciekłym, daje światło dzieki, któremu dzienne organizmy mogą widzieć, ludzie 80% informacji pozyskują dzięki wzrokowi, a nie mamy warstwy komórek odbijających światło do siatkówki jak koty czy gryzonie, nie widzimy w ciemności. Światło o odpowiedniej długości fali (400-700 nm) jest niezbędne do procesu fotosyntezy, dzieki, której mamy tlen i mozliwe jest istnienie ogromnej liczby gatunków organizmów oddychających tlenem oraz utrzymanie łańcucha pokarmowego. Inna długość fali odpowiada za wytwarzanie witaminy D3 przez ludzi i zwierzęta, a takżde przez grzyby oraz witaminy D2 ergokalcyferolu przez rosliny, znamy wpływ witaminy D na organizm oraz wpływ wapnia i fosforu. Światło słoneczne nie jest czymś co pojawiło się 10, 20 czy 30 lat temu. Światło słoneczne istniało przed powstaniem zycia, w trakcie jego powstania, w trakcie wyjścia organizmów na ląd, w trakcie pojawienia sie ssaków i wreszcie człowieka, towarzyszyło ludzkości od początku jeje istnienia. Skąd więc ten strach?
Otóż wymyslono kremy z filtrami, sztuka dla sztuki, zrobiliśmy bo potrafimy, ale żeby interes się wzrócił trzeba je spieniężyć, a jak mozna przekonać ludzi do kupowania danego produktu? Przez reklamę, a jak działa reklama? Wmawia ludziom, że dany produkt jest im niezbędny. Nie znam się na marketingu, ale pamiętam czasy, gdy specjalnie naświetlano dzieci lampami UV celem zapobiegania krzywicy, nawet jasnowłose dzieci pod koniec lata były brązowiutkie, dzis te dzieci urosły, maja własne dzieci i wnuki, są zdrowe. Gdy Coco Chanel rozpoczęła modę na opalanie wcale nie zwiększyła się liczba nowotworów, natomiast dzisiaj mimo kremów z filtrami i niemodnej opalenizny liczba zachorowań na raka rośnie, dlatego, że witamina D działa przeciwnowotworowo, pisałam o tym w dziale Słońce jako źródło zdrowia, dodatkowo ekspozycja na ultrafiolet uodparnia skórę, najbardziej narażone sa oparzenia są osoby pierwszy raz sie opalające. W kolejnych latach opalamy się coraz łatwiej i szybciej, po wielu latach opalania skóra ciemnieje i szybko brązowieje nawet u osób z genetycznie jasną skórą. Jest tak dzięki melaninie, ale i dzieki zjawisku hormezy.
Zwierzęta też wytwarzają witaminę D, jej prekursory powstają w sierści, one instynktownie wystawiwaja się do słoneczka, nawet aktywne w nocy koty uwielbiają wygrzewanie do słoneczka, ludzie także instyntkownie kochają słońce, niestety propaganda trwa. Od najmłodszych lat opowiada się nam jakie to słońce jest ,,szkodliwe''. a przecież wg wszystkich religi i kultur światło jest symbolem dobra, radości, a ciemnośc zła i cierpienia.
światło potrzebne jest dla zachowania dobrego nastroju, każdy jest szczęśliwszy gdy swieci słońce, arolety, okluary, żaluzje powodują życie w stałej ciemności, skutek to depresje, mimo iż żyjemy w bezpiecznych i przyjaznych czasach rośnie liczba osób z depresją, wiemy, że światło poprawia nastrój, w okresie jesienno-zimowym nastrój się nam pogarsza, fototerapia poprawia nasze samopoczucie. Wiemy, że słońce daje radość, taka ochrona przeciwsłoneczna może być realną przyczyna depresji, przeciez ludzie przeżyli wojnę, głód, obozy koncentracyjne a mimo to wiele osób zyje do dziś, a dziś byle porzucenie przez partnera powoduje załamanie, a nie ma co porównywac tragedii tamtych ludzi do fanaberii współczesnych nastolatków. Ale tamci ludzie pracowali częśto na świeżym powietrzu, po wojnie prowadzili ormalne zycie, spędzali wiele czasu na świeżym powietrzu, a dzisiejsza młodzież cały dzień siedzi w szkole, latem straszy się nas czerniakiem, zaćmą i skutek ochrona przed światłem, permanentnay półmrok oraz depresje bez powodu. Czy bez powodu? Światło widzialne powoduje powstawanie neuroprzekaźników m. in. serotoniny, która odpowiada za dobry nastrój, światło w ciągu dnia pozwala wytworzyć melatoninę w ciemności. Więc światło reguluje procesy snu i czuwania. Potrzeba śwaitła jest potrzebą fizjologiczną niezbędną do przeżycia.
Jestem fanką światła i opalania, nie uzywam kremów z filtrem, opalam jak czas i pogoda pozwoli od 10 do 15, moje stężenie witaminy D3 we krwi wynosi 50 ng/ml, a wielu Polaków ma niedobory, mam prawidłowe wyniki wszystkich badań, nigdy nie miałam złamania, a młodsze kobiety już dotyka osteomalacja. Tak samo mówi sie o chorowitych dzieciach, a witamina D sprzyja odporności, dawniej piło się tran, naświetlało dzieci kwarcówkami. Wiemy, że witamina D łagodzi objawy alergii, tak częśtej w dzisiejszym świecie, tu mozna poczytać więcej o zależności alergii a hipowitaminozy: http://alergia.org.pl/lek/index.php?option=com_content&task=view&id=317&Itemid=76
Dziś darmowe źródło witaminy D, lek i naturalny antydepresant w jednym jest tak bardzo krytykowane. A może warto powrócic do natury i cieszyć się słońcem i latem, gdyby nie Słońce nie byłoby życia na Ziemi.
Zdorywch, rodzinnych i szczęśliwych Świąt oraz samej słonecznej pogody, zdrowia i radości życia w nadchodzącym 2015 roku:)