Najnowsze wpisy, strona 198


sie 26 2021 Czy szczepienia są rzeczywiście potrzebne?...
Komentarze (0)

Jedną z najmniej sensownych rzeczy jaką kiedykolwiek słyszałam i czytałam jest stwierdzenie, że ludzie żyją dzięki szczepieniom. Nie trzeba kończyć wielkich szkół, żeby wiedzieć, że pierwszą szczepionkę stworzył Edward Jenner w 1876 r przeciw ospie prawdziwej, podczas gdy pierwszy przedstawiciel naszego gatunku człowieka rozumnego, człowiek z Cro Magnon pojawił się 43000 lat p. n. e. Od tego czasu do wprowadzenia pierwszych masowych szczepień w 1890 r minęło kilkadziesiąt tysięcy lat, człowiek nie wyginął, a rozprzestrzenił się po całej Ziemi.

Kolejną niezbyt mądrą rzeczą jest lekceważenie niepożądanych odczynów poszczepiennych. Otóż one istnieją. Niektóre ograniczają się do lokalnego stanu zapalnego w miejscu ukłucia, inne mogą powodować uogólniony stan zapalny z gorączką, jeszcze inne mogą spowodować chorobę,na którą dziecko jest szczepione, kiedy podaje się żywe patogeny. Poważne odczyny poszczepienne mogą skończyć się trwałym kalectwem. Skutkami szczepień mogą uczulenia na składnik szczepionki. Również w rzadszych przypadkach szczepienie może być przyczyną uczulenia na niewinny czynnik. Szczepienie polega na wytworzeniu pamięci immunologicznej poprzez podanie żywych zarazków, martwych zarazków lub ich antygenów, czyli białek, które rozpoznaje układ odpornościowy. Układ odpornościowy może pomylić antygen zarazka z niewinnym antygenem obecnym np. na powierzchni pyłku rośliny albo zarodnika grzyba, jeśli mają podobną budowę. Alergie krzyżowe polegają na tym, że organizm rozpoznaje różne antygeny o podobnej budowie. Tak samo jest z chorobami autoimmunologicznymi,kiedy organizm atakuje własne komórki.

Najgroźniejszym powikłaniem poszczepiennym jest uszkodzenie nerwów, zespół Guillaina-Barrégo, zapalenie mózgu, opon mózgowo-rdzeniowych, spadek cisnienia krwi utrzymujący się do 3 dni, spadek napięcia mięśniowego [https://parenting.pl/niepozadane-odczyny-poszczepienne-nop ]. Dla porównania ospa-gorączka i wysypka, swędzi, ale nie tragedia, różyczka, sama wysypka, nic się nie czuje, świnka powiększenie węzłów chłonnych (opuchlizna szyi i twarzy) i gorączka, odra, wysypka, katar, ksztusiec, kaszelek i gorączka, krup dzisiaj ból gardła i gorączka, opuchlizna szyi (angina ma cięższy przebieg), szkarlatyna to bezbolesne zmiany skórne. Te choroby mają lżejszy przebieg od przeziębienia, anginy, zatrucia pokarmowego.

Po za tym do NOPów należą ciężkie choroby jak toczeń, dodatkowo rośnie liczba nowotworów krwi.

Nie ma sensu próba straszenia ludzi skutkami nie szczepienia. Przypomnijcie sobie swoje choroby wielu dziecięcego, nastraszyć można tylko tego, kto nie miał ospy, świnki ani różyczki i nie wie na czym one polegają-każdy boi się nieznanego.Z za moich czasów co 2 lata były epidemie na ospę, świnkę i różyczkę, jedno dziecko chorowało raz na dana chorobę, zaległości w szkole szybko się nadrobiło, nie miały znaczenia w skali roku szkolnego ani w skali całej szkoły. Wszyscy chorowaliśmy, wszyscy wyzdrowieliśmy, każdy pracuje, jak nie to zajmuje się domem, ma rodzinę, jak nie to jego wybór, dla nas ludzi, którzy chorowali na te choroby powikłania stanowią legendy miejskie. Podobnie głupie jest wmawianie, że szczepienie ratuje przed cierpieniem, większe cierpienie daje sam akt ukłucia, dla dorosłego to nic, ale dla kilkulatka zastrzyk to ogromny ból, w przeciwieństwie do choroby, która stanowi dla malucha odpoczynek od szkoły czy przedszkola. Naprawdę dzieci się cieszą, że mają wolne, my cieszyliśmy się, że możemy się wyspać i oglądać telewizje, nasze dzieci cieszą się, że mogą grać w gry i siedzieć w internecie, takie to cierpienie daje choroba. Były dzieci,które celowo jadły surowe ziemniaki, żeby się zatruć i zostać w domu. Takie epidemie wcale znów nie porażały pracy rodziców, przecież każdy zakład ma pracowników w różnym wieku, różnej płci, są pracownicy mający dzieci, które już przechodziły dane chorobę, rodzice nastolatków, dorosłych dzieci, bezdzietni. Dzieci mają też dziadków. No i dzieci chorują, kolejna choroba w roku w jedną czy w drugą stronę jest bez znaczenia. Dzieci a to łapią katar, a to kaszel, a to zatrucia pokarmowe kilka razy w roku. A jak czyjeś dziecko nie choruje to sobie odpocznie od szkoły, one wszystkie są przeciążone nauką, wykonują cięższą prace niż dorośli ze względu na poświęcony nauce czas i swoje możliwości. Choroby wieku dziecięcego nie są ani ciężkie (wiem bo miałam jak każdy z mojego pokolenia, nie wierzycie wspomnijcie swoje choroby), ani niebezpieczne, każdy miał każdy przeżył, każdy zdążył zapomnieć.

Błędem jest szczepienie noworodków, u których nie wiadomo czy układ odpornościowy jest sprawny oraz szczepienie dzieci, których mamy przechodziły odrę. Przechorowanie odry przez matkę, daje odporność jej dziecka. Pomimo szczepień na odrę nie chorowały tylko te dzieci, których mamy miały odrę z dzieciństwie. I znów jaki jest sens szczepień,skoro kobiety przechodziły odrę, dorosły i urodziły zdrowe dzieci, to w czym ta odra przeszkadza?

Po co szczepić dzieci, które przechorowały choroby wieku dziecięcego? Nie ma sensu, przecież przechorowanie daje trwałą odporność, nawet jeśli nie trwałą, to szczepionka też nie gwarantuje zachorowania. Jeśli ktoś myśli, że szczepione dzieci przechodzą chorobę łagodniej niech sobie przypomni swój własny przypadek. Nie ma sensu szczepić dzieci matek,które chorowały na odrę. One rodzą się odporne.

Populizmem jest straszenie ludzi tym, że w Niemczech dzieci mają ksztusiec. Choroba jak każda inna, dziecko zachoruje, wyzdrowieje, Niemcy żyją, dobrze się mają, rodzą dzieci, pracują, w czym problem? Chyba w tym, że te proste fakty burzą całą rzeczywistość fanatyków szczepień, wielu ludzi myśli, że jak coś burzy cały światopogląd trzeba to zniszczyć. A tu można en światopogląd zmienić.

Kolejną głupotą jest porównywanie ludzi żyjących w obecnych warunkach, przy obecnym poziomie higieny, przy obecnym dostępie do żywności do ludzi żyjących przed wojną, w średniowieczu czy w innych epokach. Wpływ na zdrowie nie jest zero-jedynkowy, na człowieka działa wiele czynników, dieta, pogoda, styl życia, wysiłek ani za dużo ani zbyt mały, higiena osobista i wiele innych. Czytając książki historyczne można zauważyć, że wszystkie epidemie były poprzedzone klęskami żywiołowymi, wojnami, które powodowały głód i brak dostępu do podstawowych dóbr, co skutkowało spadkiem odporności ludzi. Nie ma sensu porównywać Polaków do mieszkańców Afryki, tam też epidemie obejmują biednych ludzi, bezdomnych, bez dostępu do środków higienicznych i jedzenia.

Nie do końca jest faktem stwierdzenie, że to szczepienia wyeliminowały wiele chorób. Jedyną taką chorobą są polio i czarna ospa. Natomiast dżuma, trąd, czerwonka to choroby, na które nie ma skutecznej szczepionki, a dzięki higienie w krajach rozwiniętych i rozwijających się one nie zdarzają. Gruźlica to choroba, która pomimo masowych szczepień trwa dalej.

Dlaczego ktoś ma decydować za mnie jak wychowywać dzieci? Czasy socjalizmu, kiedy państwo decydowało o wszystkim pod płaszczykiem dobra ogółu (PRLu) minęły. Teraz najważniejsza jest osoba, człowiek, nie socjalistyczny ustrój, a mentalność fanatyków szczepień została w latach 50, wtedy może te choroby były groźne, albowiem kraj był wyniszczony po wojnie, dziś niech każdy oceni wg własnego doświadczenia. I czemu fanatycy porównują Biedne kraje z Afryki z Polską a nie kraje Europy Zachodniej np. Belgię, Holandię, Danię, Francję, Niemcy? Oni nawet boją się porównać Polskę z krajami byłego ZSRR bo wyjdzie na niekorzyść ich fanatyzmu.

Czy ktoś w latach 90 słyszał o pneumokokach i meningokokach? Czy ktoś robił z tego powodu awanturę? Przecież częściej zdarza się anafilaksja po zjedzeniu truskawek i orzechów niż posocznica, której przyczyny też są różnorodne. Czy zna ktokolwiek osobę urodzoną po 70 r., która miałby powikłania po chorobach wieku dziecięcego? Po co szczepionka na odkleszczowe zapalenie mózgu, przecież nawet nie trzeba go leczyć, samo przechodzi, przechorowanie daje trwałą odporność, więc po co się kłuć?

A szaleństwo na punkcie grypy? Przecież szczepionka na grypę dotyczy wirusa z zeszłego roku, inny szczep niż ten, na który szczepią, po co to komu? Albo ptasia grypa? Każdy kto liznął trochę biologii wie, że jest niewiele chorób wirusowych odzwierzęcych, najgorsza jest wścieklizna, ale grypa, przeziębienie, angina wirusowa (są dwie wirusowa i bakteryjna) to choroby specyficzne gatunkowo, człowiek nie może się nimi zarazić nawet od innych ssaków a co dopiero od ptaków. Wyjątek to małpy z rodziny człowiekowatych-goryle, szympansy i orangutany, od nich ludzie podłapali ebolę i HIV, dla nich z kolei niebezpieczne są przeziębienie i grypa. Z tego samego powodu nie możliwa jest świńska grypa.

Odnośnie chorób bakteryjnych jak np. krup, nie bakterie wywołują chorobę, ale ich toksyny,dlatego podczas tężca podaje się też antytoksynę, która odcina toksynę tężcową z receptorów. Szczepionka stworzona z antygenów obecnych na komórce bakterii nie wywoła odporności na toksyny. Człowiek uodparnia się na toksyny, są ludzie odporni na jad wężów, żmij, skorpionów. Przechorowanie choroby bakteryjnej przez zdrowego człowieka (bez chorób przewlekłych), którego fizjologia działa prawidłowo, daje odporność i na bakterie i na ich toksyny.

Jestem za szczepieniem zwierząt, dla nich choroby zakaźne jak nosówka, kalcywiroza, parwowiroza są śmiertelne,dla ludzi choroby wieku dziecięcego są łagodne. One były niebezpieczne w czasach głodu, wojen, biedy, nawet po wojnie kiedy zimą woda w pokoju w wiadrze zamarzała przez noc, a na przednówku był głód, ale ludzkość i tak przetrwała, a tamte pokolenia są odporniejsze i silniejsze od obecnych. Przechorowywali choroby ciężej, ale dzięki temu długo żyją. Najzdrowsze pokolenie to to przedwojenne, czyli jeszcze wcześniejsze, czyli nawet jeśli ktoś przed wojną lub po niej był hospitalizowany z powodu np jakiejś szkarlatyny i tak w ostatecznym rozrachunku wyszło mu na dobre. Ci ludzie są naszymi Dziadkami i Rodzicami. Również wielu z Was należy do tych pokoleń, przypomnijcie sobie jak było z Wami. W świecie, gdzie docierają do nas sprzeczne informacje jedyne pewne jest to czego sami doświadczyliśmy.

Obowiązkowość szczepień to naruszenie wolności jednostki, która stanowi podstawę demokracji. Jak ktoś duśnie chce się szczepić droga wolna, ale jego wolność kończy się tam,gdzie zaczyna moja wolność. Takie decyzje musi poprzedzać ogólnokrajowe referendum.

Jak potężna ingerencją jest szczepienie stanowi fakt, że nie zalecają opalania przez 3 tygodnie po nim. Albo występują w szczepionce toksyny, które pod wpływem światła mogą powodować różne negatywne skutki. Drugą stroną medalu jest fakt, że żeby wytworzyć pamięć immunologiczną musi dojść do uogólnionej reakcji organizmu, pod wpływem opalania tworzy się witamina D, wchłania się wapń i fosfor, układ odpornościowy działa tak sprawnie, że zniszczy antygeny ze szczepionki zanim powstanie pamięć immunologiczna. Wnioski są dwa. 1 to, że witamina D i ogólnie dbanie o prawidłowy poziom wszystkich nutrientów w pożywieniu wystarczy za szczepionkę, gdyż pozwoli skutecznie zniszczyć antygeny zanim dojdzie do choroby, 2 to te dwa tygodnie latem i wiosną to dużo czasu, dziecko za ten czas mogłoby tworzyć witaminę D, a nie może, co jest bardziej szkodliwe niż przechorowanie choroby. Eliminacja każdego składnika pokarmowego jest niebezpieczna, witaminy D tak samo.

Powiem Wam, że sami lekarze są podzieleni na zwolenników i przeciwników szczepień. Wielu szczepi bo musi, taka praca, ale sami się nie szczepią, tak samo pielęgniarki.

Dziwne jest natomiast, że zwolennicy szczepień z jednej strony wierzą, że szczepienie daje całkowita odporność na daną chorobę, z drugiej boją się niezaszczepionych dzieci, że zarażą ich dzieci. Czyli bezmyślnie powtarzają swoje dogmaty. Rzeczywistość jest taka, że szczepienie nie chroni w 100%. Na odporność składa się wiele czynników, podstawowe to dieta, styl życia, higiena, wysypianie się, stres oraz całe mnóstwo czynników fizjologiczno-środowiskowych, które składają się na świat realny. Faktem jest, że organizm odporny, który sam nie zachoruje nie może zarażać innych, dotyczy to tak samo osoby zaszczepionej na daną chorobę, osoby, która przechorowała tę chorobę lub miała kontakt z podobnym patogenem (dojarki krów mające kontakt z krowianką odporne na ospę prawdziwą ludzką). Taka osoba to nosiciel, sama nie choruje, ale zaraża innych, może to być nawet człowiek, który pierwszy raz ma kontakt z danym czynnikiem, ale ma tak silną odporność, że nie choruje. Także osoba posiadająca przeciwciała na dany antygen może zachorować w chwili osłabienia spowodowanego różnymi czynnikami. Procesów odpornościowych nie można interpretować modelami zero-jedynkowymi, jak próbują to robić fanatycy szczepień. Fanatycy twierdzą, że nie ma w szczepionkach alergenów ani metali ciężkich, zwykły człowiek nie może tego sprawdzić, dlatego lepiej nie ryzykować. Przeciwnicy szczepień i zwolennicy wolności osobistej twierdzą, że szczepionki zawierają związki rtęci, formaldehyd (ten sam, do którego metabolizowany jest metanol, który uszkadza wzrok, mózg, nerki i wątrobę), fosforan duminy, białka kurze, białka mleka i inne potencjalne alergeny. Najgorzej jest ze szczepieniem niemowląt, które przez wzgląd na masę ciała przyjmują większe dawki tych trucizn i alergenów w porównaniu z taką samą ilością wszczepioną kilkulatkowi [https://alergikus.pl/szczepienia-przyczyna-alergii/ ].

Fanatycy szczepień wymyślają choroby, jeszcze kilka lat temu brodawczak ludzki powodował niewinne znamiona, jak stworzono szczepionkę, nagle jest przyczyną nowotworów złośliwych. Każdy jest zarażony brodawczakiem, każdy ma brodawki, przejrzyjcie się w lustrze, przyjrzyjcie się szyjom swoich bliskich (głównie jest na szyi, która ma cienka skórę), im starszy człowiek tym ma więcej brodawek, utrudniaja życie, odrywają się, ale skoro każdy ma brodawki, a nowotwory szyjki macicy czy odbytu nie dotyczą 100%, ciekawe jak zbadali zależność, skoro nie ma ludzi bez brodawek, czyli niezarażonych? Co z czynnikami genetycznymi, zaparciami i niewłaściwą dietą (konserwanty, wszystko co ma kontakt ze śluzówka jelit). No i przed przeniesieniem wirusa do pochwy i odbytu chroni wstrzemięźliwość seksualna, wierność małżeńska i antykoncepcja. Po co się kłuć?

Błędem jest nazywanie szczepionki lekiem, lek leczy istniejącą chorobę, nie zapobiega potencjalnej. Szczepionka to ewentualnie środek zaradczy.

Teraz nasze postulaty

Lekarz szczepiący powinien poinformować rodzica o możliwych powikłaniach, a producent szczepionki w razie powikłania musi płacić odszkodowanie, a jeśli dziecko zostanie trwale okaleczone płacić rentę do końca jego życia, tak by stać go było na leczenie, rehabilitację i zaspokojenie podstawowych potrzeb (jedzenia, wody, ogrzewania, ubrań, środków czystości, opłacenia podatków). Również w przypadku tymczasowych powikłań producent szczepionki musi pokryć koszty leczenia dziecka. Wiadomo, że liczba ludzi z nowotworami krwi, chcemy badań na ludziach z wykorzystaniem podwójnej ślepej próby czy jest związek ze szczepieniami. Rośnie też liczba obowiązkowych szczepień w coraz młodszym wieku. Na początku szczepiono na ok. 4 choroby, potem coraz więcej, w latach 90 w ciągu podstawówki podawano kilkanaście szczepionek, ale rozłożone to było na lata, też niemowlętom podaje się 16 szczepionek w ciągu roku. Chcemy badań na ludziach zyjących w tym samym środowisku (ten sam klimat, poziom życia, poziom higieny, styl życia, obecność innych toksyn i chorób) poddanych tylu szczepieniom oraz osób niezaszczepionych (dobre są kraje Europy Zachodniej) i sprawdzenia czy jest korelacja pomiędzy szczepieniami a nowotworami. Z technicznego punktu widzenia nowotwory krwi są związane ze szpikiem kostnym i węzłami chlonnymi, tak samo jak pamięc immunologiczna.

Takie same badania należy przeprowadzić pod kątem autyzmu, chorób autoimmunologicznych, uszkodzeń układu nerwowego.

Takie badania można łatwo przeprowadzić analizując karty pacjentów, gdzie każda ingerencja i choroba są odnotowywane. Żeby badania były wiarygodnie, trzeba analizować karty pacjenta z jednego miasta w kraju, gdzie szczepienia są dobrowolne. Jedno miasta oznacza zbliżone warunki życia jego mieszkańców, duże miasto oznacza odpowiednią grupę ludzi do badań, dobrowolność szczepień oznacza, że można porównać zachorowalność na nowotwory i choroby neurologiczne i autoimmunologiczne u ludzi zaszczepionych i niezaszczepionych, im większe obie grupy tym lepiej. Potem porównujemy je testem porównującym obie grupy np. studenta, kiedy związek wyjdzie mniejszy niż 1 promil oznacza, że nie ma zależności, kiedy większy zależność jest.

 

sie 26 2021 Dlaczego katar jest gorszy od kaszlu
Komentarze (0)

Katar jest znacznie gorszy od kaszlu, po pierwsze dlatego, że kaszel każdy może kontrolować, nie potrzeba do tego syropów ani leków, wystarczy unerwienie klatki piersiowej, które oprócz nerwu błędnego, pracującego bez naszej woli ma nerwy rdzeniowe, które idą do kory ruchowej. Każdy kto jest świadomy, ma cały rdzeń kręgowy w odcinku piersiowym i wyżej może samodzielnie powstrzymywać kaszel, jakikolwiek by on nie był i w ten sposób, nawet przy silnym lub napadowym kaszlu możemy oddychać normalnie.

Katar jest gorszy ponieważ kiedy zatka się nos nie jesteśmy w stanie go sami odblokować, jeśli nie użyjemy kropli do nosa, nasze drogi oddechowe są zablokowane, cokolwiek byśmy nie zrobili, powietrze nie może dotrzeć do płuc, tak jak z zatkanego sedesu woda nie może spłynąć do kanalizacji, tak z zatkanego nosa powietrze nie pójdzie do dalszej części dróg oddechowych.

Powstrzymując kaszel dostajemy odpowiednią dawkę tlenu i wydychamy CO2, kiedy nos jest zatkany, stężenie CO2 w osoczu rośnie, reaguje ośrodek oddechowy w podwzgórzu, przyspieszając częstość oddechów, ale drogi oddechowe są niedrożne, reagują receptory nerwów zaopatrujących układ krążenia, serce bije szybciej, naczynia kurczą się szybciej, mięsień sercowy i mięśnie tętnic pracują ciężej, potrzebują więcej tlenu, ale organizm go nie dostarcza, serce się męczy, nie dostaje tlenu. Katar obciąża serce jak astma, dlatego krople do nosa są konieczne jak inhalator. Trzeba je brać dokąd nie można oddychać, uzależnia każdy lek, ale bez kropli człowiek nie może oddychać, katar dusi. Katar trwa różnie, czasem 3 dni, czasem 5-6, czasem kilka tygodni, najpierw jest faza lejąca, kiedy cieknie z nosa, zawarta w wydzielinie sól wypala tkankę nad górną wargą, my wycierając nos (musimy wycierać, nie powstrzymamy wycieku) dodatkowo obcieramy naskórek, tworzy się rana w miejscu, gdzie żyły nosa i górnej wargi łączą się z żyłami odbierającymi krew z mózgu, przy katarze nos również jest obtarty do krwi, uszkodzenia nosa i górnej wargi mogą powodować wiele powikłań, w tym zakrzepowe zapalenie żył. Rany nosa i skóry pod nim mogą ulegać nadkażeniom bakteryjnym, bakterie mogą przeniknąć do mózgu.

Może zarazki z oskrzeli, tchawicy, czy krtani mają krótszą drogę do płuc niż z nosa, ale kaszel możemy powstrzymać, a jak myślimy o czym innym przestajemy czuć drapanie w gardle czy świsty w oskrzelach, męczy to tylko tych, którzy słuchają każdego dyskomfortu w ciele, a katar obciąża serce i infekcja może przejść do mózgu. Uszkodzenia nosa, w postaci np. krwi przy smarkaniu to znak przerwania naczyń, nos ma bardzo rozwinięta florę bakteryjną, bakterie te mogą wnikać do uszkodzonych naczyń. Katar może przejść w zapalenie zatok, które blokuje nos i trudno się leczy.

Żyły nosa i czaszki są połączone żyła twarzową z żyłami szyjnymi i zakażona krew płynie do serca, żyłą kątową i ocznymi krew płynie do zatoki jamistej.

 

sie 26 2021 Czy szczepienia są bezpieczne?
Komentarze (0)

Wg zachodniej nauki nie wiemy czy szczepienia są bezpieczne, bo nie było badań na podwójnej próbie. Wiemy, że rośnie liczba obowiązkowych szczepień oraz liczba chorób autoimmunologicznych. Skoro lekarze podają, że przyczynami RZS, tocznia i innych może być przebyta choroba wirusowa, to może i być przyczyną szczepionka. W końcu nie ma różnicy czy wniknie cały wirus, który organizm zwalczy i wytworzy przeciwciała na białka obecne na jego otoczce czy wprowadzi się same białka wirusa, na które człowiek wytworzy przeciwciała. Jeśli te białka są podobne do białek na powierzchni komórek ciała jest reakcja krzyżowa i powstaje autoagresja. Na tej samej zasadzie szczepienia mogą być przyczyną alergii, których też jest coraz więcej. Fanatycy szczepień piszą, że nie ma związku, bo go nie zbadano, nie zbadano też braku związku, więc proponuję iść jednemu z drugim do lasu i zjeść pierwszego nieznanego sobie grzyba, nie wiesz co to za grzyb, skoro nie wiesz czy jest trujący możesz go drogi zwolenniku szczepień zjeść. Tak działasz. A już na pewno szczepionka na koronkę nie jest bezpieczna, żeby stwierdzić jej bardziej bezpośrednie skutki uboczne trzeba by czekać wiele lat, niektóre skutki neurologiczne nie pojawiają się od razu. Jednak wg dr Yehudy Shoenfeld z Uniwersytetu Hebrajskiego, który jest twórcą współczesnej autoimmunologii związek między szczepieniami a chorobami autoimmunologicznymi istnieje. W Izraelu są zalecane szczepienia, nie obowiązkowe, więc tam możliwe jest przeprowadzenie odpowiednich badań na podwójnej ślepej próbie. Naukowiec odkrył syndrom grupy podobnych objawów pojawiających się narażeniu na adiuwant (syndrom ASIA). Adiuwant to dodatek do szczepionki, który zwiększa odpowiedź autoimmunologiczną. Do danego syndromu zaliczył reumatoidalne zapalenie stawów, toczeń rumieniowaty, małopłytkowość, zapalenie naczyń, cukrzycę typu I, zespół Guillemina Barrego stwardnienie rozsiane i zanikowe boczne, zespół makrofagowego zapalenia mięśniowo-powięziowego, fibromialgia. Adiuwanty zawierają związki glinu, fosforan i wodorotlenek. Zanim ktoś napisze, że glin jest w roślinach, to wszystko zależy od dawki, a także od postaci w jakiej ten glin jest, inaczej zachowa się czysty glin, inaczej każdy jeden jego związek. Adiuwantami są składniki ścian komórkowych bakteryjnych, fakt my zjadamy bakterie i grzyby z pożywieniem, ale mamy lizozym w ślinie i kwas żołądkowy, by neutralizować te substancje, resztę zrobią enzymy trawienne, ale szczepionka jest podawana domięśniowo, czyli do ciała, gdzie jedynym ratunkiem jest układ odpornościowy.

W grupie ryzyka chorób autoimmunologicznych są ludzie, u których wcześniej pojawiły się poszczepienne reakcje autoimmunologiczne, ludzie z chorobami autoimmunologicznymi, ludzie, którzy mieli reakcje alergiczne i ludzie, w których rodzinach były choroby autoimmunologiczne.

Dlaczego w Polsce nie ma odszkodowań za NOPy, wręcz przeciwnie, winę zrzuca się na wszystko inne oprócz NOPów? Dlaczego nie informuje się rodziców o skutkach ubocznych i nie podaje się kompletnego składu szczepionek?

https://prawdaoszczepionkach.pl/autoimmunologiczny-(autozapalny)-zespol-zlam_w_tytule-indukowany-przez-adiuwanty-%E2%80%93-asia,68,168.htm zanim zniechęci kogoś adres strony, radzę zapoznać się z ich źródłami.

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/29021840/

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/22235057/

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/25277820/

Podwójna ślepa próba polega na porównaniu obecności chorób autoimmunologicznych u osób szczepionych i nieszczepionych i odkryciu zależności. Fanatycy określają syndrom ASIA jako skutek również zatruć i wszczepienia implantów, wszystko co organizm rozpoznaje jako obce i aktywuje odpowiedź immunologiczną może powodować reakcję krzyżową wskutek, której może wystąpić alergia, autoimmunologia lub odporność na inny patogen np. odporność na odrę dzieci, które miały kontakt z psią nosówką- ostatni skutek występuje praktycznie tylko w przyrodzie. Nawet najwięksi fanatycy szczepień nie udowodnili, że związku między szczepieniem, a tymi chorobami nie ma, a technicznie taka możliwość istnieje. Do wyboru mamy lekkie choroby wieku dziecięcego i choroby nękające nas do końca życia jak RZS, zespół jelita drażliwego i inne, lepsza krótka wysypka czy gorączka niż choroba uniemożliwiająca normalne życie. Identyczna sytuacja – nie jemy nieznanych nam grzybów ani roślin, lepszy głód od zatrucia.

 

sie 26 2021 Mięsak poszczepienny i czy warto szczepić...
Komentarze (0)

Wraz z liczbą szczepień u zwierząt rośnie ryzyko zachorowania na nowotwór złośliwy, mięsak poszczepienny, np. u kotów ryzyko przy pierwszym szczepieniu wynosi 1 do 5000. Zwierzęta szczepimy na śmiertelne choroby jak nosówka, kalicywirosa, parwowiroza, wścieklizna (kotów nie trzeba, tylko psy), FIV i FeLV oraz ich psie odpowiedniki, katar kynolowy i koci katar, dla zwierząt domowych wiele chorób jest śmiertelnych. Można oczywiście zminimalizować ryzyko zachorowania poprzez odpowiednią higienę, sterylizację, zwierzęta najbardziej zarażają się w czasie rui, trzymanie kotów w domu lub na ogrodzonym specjalną tarasiku, dbając o odpowiednią ilość ruchu, dostęp do światła słonecznego na tarasiku, odpowiednią dietę, ale nawet koty siedzące w domu mogą zachorować na choroby przenoszone drogą kropelkową, zarazki roznoszą się z powietrzem np. przez okno, a my wnosimy je na butach i ubraniu. Wtedy może dojść do zarażenia, są metody leczenia, ale nie zawsze są skuteczne. Za to szczepienie jak każda ingerencja ma powikłania, najczęściej nowotwór powoduje szczepionka przeciw wściekliźnie i kociej białaczce wirusowej, więc z jednej strony mamy nowotwór wirusowy lub nieuleczalną chorobę, z drugiej ryzyko nowotworu złośliwego, którego jedną z metod leczenia jest amputacja. Mięsak daje przeżuty do płuc, węzłów chłonnych skóry, rzadziej innych narządów,c leczenie wydłuża życie o 330 dni [http://www.cafeanimal.pl/artykuly/porady/Nowotwory-po-szczepieniach,3860]. Inne źródła podają inne dane, pewnie zależy to od tego, że niektórzy weterynarze nie prowadzą takich badań. Nie znamy składnika szczepionki, który za to odpowiada, być można zależy to od tego, że nie dezynfekuje się futra przed zastrzykiem i wszystkie zarazki z powierzchni dostają się do mięśni,gdzie powodują zakażenie. W przeciwieństwie do ludzkich chorób, choroby naszych pupili są śmiertelne, np. nosówka może zaatakować układ nerwowy, często uszkadza węzły limfatyczne. Parwowiroza, czyli wirusowa biegunka może zniszczyć jelita małych piesków do 6 miesiąca życia i spowodować odwodnienia, dla dorosłych psów już nie jest niebezpieczna, chyba, że są osłabione np. niedożywione psy bezdomne. Kalicywirusy i herpewirusy powodują koci katar, jest też odpowiednik psów katar kynolowy. My, ludzie, wiemy, że można oddychać ustami, zwierzęta rzadziej mogą bronić się w ten sposób, dodatkowo przeciwciała nie rozpoznają tych wirusów, a osłabiony organizm zaczynają atakować bakterie. Kastracja, sterylizacja zmniejsza ryzyko zakażeń chorobami przenoszonymi drogą płciową i przez płyny ustrojowe, ale trudno uchronić zwierzę przed chorobami przenoszonymi drogą kropelkową, także my możemy wnosić zarazki na ubraniach, włosach i butach. Drugim mechanizmem obronnym człowieka jest możliwość powstrzymania kaszlu, dzięki temu, że mięśnie oddechowe unerwia też ośrodek ruchu, u zwierząt też, ale one nie umieją świadomego oddychania, więc wobec kaszlu są bezbronne jak nasze niemowlęta. Warto dbać o prawidłową dietę, dostęp do promieni UV u kotów nie wychodzących na balkoniku otoczonym specjalną siatką, ruch, zabawę, higienę zwierząt. Mamy nowotwór kontra śmiertelne choroby zakaźne, wybór każdy powinien rozważyć wg własnego sumienia. Jednak dobrze by bylo, gdyby dawano więcej funduszy na badania nad zwierzęcymi szczepionkami i żeby były na nie zniżki, ulgi podatkowe lub zrobić za darmo na ubezpieczenie.

sie 26 2021 Niebezpieczne starlinki
Komentarze (0)

Pojawiło się nowe zagrożenie, starlinki, celem ich jest dostarczanie internetu do wszystkich miejsc na Ziemi, czy ludzie tego chcą czy nie. Już i tak większość ma internet w telefonie, co szybko wyładowuje baterię. On wcale nie jest darmowy, normalnie bateria trzyma ok. tygodnia, u ludzi, którzy dłubią w internecie w telefonie trzyma kilka godzin, potem trzeba ładować, skutek jest taki, że i tak płacą więcej za prąd. Kilkugodzinne, codzienne ładowanie telefonu nie jest ani ekologiczne ani tanie. Mało tego takie patrzenie w ekran niszczy wzrok, o szkodliwości światła ekranu oraz wpatrywaniu się na małe, blisko oddalone od oczu rzeczy napisano wiele prac dyplomowych. Mało tego ludzie uzależnieni od smartfonów nie potrafią nawet dotrzeć z jednego miasta do drugiego, nie radzą sobie ze znalezieniem wywieszki z numerami autobusów i ich kursami. Ludzie uzależnieni od internetu w telefanach nie potrafią bez nich zrobić najprostszych rzeczy, są jak indyki z uciętymi głowami, taki jest destrukcyjny wpływ internetu w telefonach na człowieka.

Starlinki mają dostarczać internet w każdym miejscu na Ziemi. Po co mi internet w górach, w górach trzeba patrzeć pod nogi i trzymać się szlaku, a nie gapić się w ekran, równie dobrze, można iść w góry w szpilkach. Po co mi internet na plaży? I tak w świetle słonecznym nie widać ekranu, poza tym, na plaży trzeba dzieci pilnować, a nie patrzeć w ekran. Po co mi internet w parku, na łące, w ogrodzie lub lesie? Tam mam patrzeć na przyrodę, żeby oczy odpoczęły, a nie katować je smartfonem. No i w tych miejscach trzeba iść z rodziną, przyjaciółmi, by porozmawiać, pobawić się z dziećmi, spotkać się z przyjaciółmi albo odbyć sam na sam z małżonkiem, a nie gapić się w ekran.

Jak destrukcyjnie wpływa internet na społeczeństwo widać po tym co się dzieje. Za mojego dzieciństwa dzieci biegały po podwórkach, jeździły na rowerach, bawiły się w odtwarzanie scen z filmów, grały w piłkę, zośkę, młodsze bawiły się zabawkami, odgrywały nimi scenki, robiły wyścigi samochodzików, traktorków, zimą jeździły na sankach, łyżwach, nartach, lepiły bałwany, rzucały się śnieżkami, jesienią zbierały kasztany, żołędzie, kolorowe liście, robiły z nich ludziki, wiosną patrzyły na budzącą się przyrodę, nastolatki robiły imprezy, tańczyły, śpiewały, żartowały, dziś od najmłodszych lat dzieci gapią się w ekrany, nawet jak są w grupie, nie rozmawiają tylko bawią się telefonami, dawniej imprezy na studiach to były tańce, muzyka, drinki, dziś każdy patrzy w ekran, równie dobrze może być w domu albo na bezludnej wyspie. Czy więzi społeczne, człowieka, gatunku stadnego zanikają?

Zamiast gapić się w ekran lepiej spotkać się z rodziną i przyjaciółmi, a kiedy już razem jesteśmy, rozmawiać, słuchać się wzajemnie, nie patrzeć na ekran. Lepiej gdzieś pojechać, zobaczyć coś, zrobić coś pożytecznego lub przyjemnego. Teraz ludzie nawet do obiadu nie odkładają telefonu

 Starlinki to nie tylko zagrożenie psychologiczne i okulistyczne, to także skażenie środowiska, w przestrzeni lata dużo kosmicznych śmieci. Starlinków ma być 12000. ale to nie wszystko, zużyją się w ciągu 5 lat, potem mają spalić się w atmosferze. Do czego się spalą? Do tlenków metali i pierwiastków, z których są zrobione. Ich chmura albo zostanie w górnych warstwach atmosfery ograniczając dostęp promieni słonecznych (zmiany pogody, klimatu, niedobory witaminy D) albo opadnie na Ziemię, pokryje rośliny, zwierzęta (cząsteczki z niżej położonych satelitów na pewno spadną), pod wpływem wilgoci z tlenków metali powstaną zasady, które mogą uszkodzić skórę, oczy, błony śluzowe, spowodują erozje skał, zmiany pH gleb, wód, stałe cząsteczki mogą nasilać astmę, wdychane przez dłuższy czas będą powodować pylicę. To nie będzie pojedynczy satelita, stare starlinki mają być palone w atmosferze i zastępowane nowymi. Spowodowane zanieczyszczenia będą się nawarstwiać. Chcą zrobić coś zbędnego i niebezpiecznego. Zanieczyszczenia powstałymi cząsteczkami spowodują zmiany w składzie chemicznym gleby, wody, powietrza, tlenki pierwiastków wchodzących w skład starlinków będą realnie trujące dla ludzi, zwierząt i roślin. Spalenie w atmosferze to nie utylizacja, równie dobrze mogę spalić gumowe kaloszki i powiedzieć, że skoro spaliły się i znikły to ich nie ma.

Paliwem jest radioizotop kryptonu, jak on produkty jego rozkładu dotrą na Ziemię, będzie to równoznaczne z masowymi próbami jądrowymi a górnych warstwach atmosfery, na temat szkodliwości promieniowania radioaktywnego tez powstały całe masy prac dyplomowych. Z czasem skumuluje się tyle tego jakby wojna atomowa wybuchła.

Dodatkowo ich światło może mylić urządzenia pomiarowe astronomów, które służą m. in. wykrywaniu potencjalnie niebezpiecznych asteroidów, co gdy teleskop się pomyli i przeoczy kilkuset kilometrową asteroidę? Po co robić coś co jest zbędne i niebezpieczne?