Archiwum sierpień 2021, strona 91


sie 26 2021 GMO a zdrowie
Komentarze (0)

W Polsce mamy zakaz sprzedaży nasion GMO, niestety można uprawiać takie rośliny, kiedy zdobędzie się pozwolenia. Trudności w prowadzeniu upraw GMO nie znaczą, że nie jemy takich roślin np. w zupkach w proszku, sprowadzanych głównie z Azji owcach i warzywach, my potrzebujemy owoców i warzyw przez cały rok, kiedy nie mamy rodzimych, trzeba kupować sprowadzone z cieplejszych stref, ponieważ jeść musimy, najlepiej kupować te z krajów UE.

GMO nie jest dla nas zdrowe.

GMO to organizmy genetycznie modyfikowane, mają w sobie geny, a także białka innych organizmów, mogą powodować alergię. Silne alergeny jak truskawki mają cenne aminokwasy, orzechy mają zdrowe tłuszcze, jeśli twórca organizmu modyfikowanego chce te tłuszcze i aminokwasy dać do innego warzywa czy owocu, jest ryzyko, że przypadkowo dostanie się tam alergizujące białko, ktoś wie, że jest uczulony na truskawki nie je ich, ale zje alergen w innej roślinie i może dostać reakcji anafilaktycznej. Soja jest podstawą diety całej Ameryki Południowej, jedzą ją mężczyźni, kobiety i dzieci, nie wpływa na gospodarkę hormonalną, soja sprzedawana w sklepach zawiera analogi żeńskich hormonów, przyspiesza dojrzewanie dziewczynek, zmienia dojrzewanie chłopców, zaburza metabolizm mężczyzn, może przyczyniać się do nowotworów estrogenozależnych. Dlaczego? Ponieważ, soja sprzedawana w postaci kotletów jest modyfikowana, ma większą masę, daje większe plony i ma większe stężenie analogów estrogenów, które przekroczyły poziom fizjologiczny, dla dzieci i mężczyzn toksyczny. Ktoś powie, że m jemy hormony jak zjadamy narządy zwierząt, trawimy białka, tniemy je na aminokwasy przy pomocy proteaz, są jednak ludzie, którzy nie trawią danych białek np. glutenu, kiedy ktoś czegoś nie trawi unika tego, ale jak to coś znajdzie się tam, gdzie zwykle tego nie ma, ktoś zje to i zachoruje.

GMO produkuje się przy pomocy wirusów np. wirusa mięsaka Rousa, które są nośnikami fragmentu DNA, wirus wnika do komórki, łączy się z DNA gospodarza i wprowadza tam dany gen, te wirusy są zdolne do replikacji i zakażania. Wirusy te mogą mutować. Wykorzystuje się też aktywne wirusy nowotworowe. Dodatkowo organizmy GMO mają wprowadzoną odporność na antybiotyki np. tetracykliny i aminoglikozydy. Specjaliści mówią, że antybiotykooporność może przejść na zwierzęta, rośliny i ludzi. Krytycznym stanem jest plejotropia, kiedy obcy gen inaczej zachowuje się w nowym miejscu nowej komórki niż w swoim własnym, może to spowodować powstawanie nowych białek, w tym alergenów i toksyn Pamiętajmy, że zwierzęta tez maja alergie, a to co jest niegroźne dla nas może okazać się toksyczne dla zwierząt. Organizm GMO może wydzielać inne substancje jako allelopatie i zmieniać skład gatunków obok siebie. Badania wykazały, że uprawy GMO nie zmniejszyły ilości stosowanych środków ochrony roślin. Rośliny GMO krzyżują się z dzikimi roślinami dając płodny pyłek, który jest roznoszony daleko od rośliny macierzystej, najbardziej narażone są kalarepa, burak pastewny, rzodkiew, rzepa. Tak powstają superchwasty, ponieważ GMO są odporne na herbicydy. Nawet bezpłodne rośliny mogą rozmnażać się wegetatywnie i zabierać miejsce dzikim roślinom, rośliny GMO szybciej rosną, zagłuszają inne rośliny i odbierają im biogeny z ziemi, wyjaławiając ją, im większy rozmiar, tym więcej nutrientów pobiera.

Badania wykazał, że u szczurów karmionych kukurydzą GMO samce miały więcej limfocytów i zaburzenia pracy nerek, samice mniej czerwonych krwinek i były one słabiej rozwinięte oraz wyższy poziom cukru. Szczurzęta matek karmionych modyfikowaną soją miał zaburzenia wzrostu i 44,4% miotów przeżyło 3 tygodnie, u matek karmionych normalną soją przeżywało 91% miotów, od matek, które nie jadły soi przeżywało 93,2%. również ludzie jedzący modyfikowaną kukurydzę 90 razy częściej chorowali na alergię, ze 120 badanych 74 osoby musiały skorzystać z pomocy lekarza, a 20 doznało ciężkiej reakcji alergicznej. Świnie karmione paszami z GMO miały problemy z płodnością.

Podsumowano, że GMO to powstawanie nowych alergenów, toksyn i ich obecność w jadalnych częściach roślin i pyłku, osiągnięcie toksycznego poziomu fizjologicznie czynnych metabolitów roślin, nieoczekiwane skutki kombinacje genów wprowadzonych i obecnych w danej roślinie, zanik bioróżnorodności, wyjałowienie ziemi [https://dzikiezycie.pl/archiwum/2007/stycz-2008/gmo-zagrozenia-ekologiczne-zdrowotne-i-ekonomiczne].

 

sie 26 2021 glifosat
Komentarze (0)

Glifosat to także sól kwasu fosforawego i innych aminokwasów. Wadliwe aminokwasy zresztą kwasu fosforawego mogą być wbudowywane w białka i prowadzić do powstawania nieprawidłowych białek m. in. prionów, które nie rozkładają się pod wpływem temperatury, wbudowują się do odpowiednich miejsc w ciele i powodują choroby np. chorobę szalonych krów, encefalopatie gąbczaste. Wadliwe białka odpowiadają za powstawanie demencji i choroby Alzheimera. Wbudowywanie ufosfoniowanej glicyny i innych aminokwasów może powodować zaburzenia w syntezie hormonów białkowych np. tarczycy. Toksyny uszkadzają trzustkę i wątrobę, zdrowy człowiek jedząc cukry proste poje sobie na długo ponieważ kiedy cukier się wchłonie z jelit, zostaje zmieniony w glikogen, z którego ciało korzysta do spadku zapasów, odpowiada za jego rozpad glukagon. Czyżby mity o ludziach, którym szybko spada cukier po posiłku nie były mitami tylko zaburzeniem pracy trzustki w wydzielaniu glukagonu? Tak jak może być spadek wydzielania insuliny tak samo może być spadek wydzielania glukagonu np. przy nowotworach trzustki. Czyżby u zdrowych ludzi to zjawisko wynikało z działania toksyn uszkadzających komórki alfa, w końcu leki uszkadzają komórki beta-cukrzyca polekowa? Jedną z takich toksyn może być glifosat i jego pochodne, nie truje od razu, ale stopniowo uszkadza metabolizm.

Wbudowanie wadliwych aminokwasów może też zmieniać lub osłabiać funkcje hormonów białkowych jak insulina i glukagon. /podobnie innych hormonów białkowych np. hormonów tarczycy, ale też angiotensyny odpowiedzialnej za skurcz naczyń krwionośnych, wazopresyny, odpowiedzialnej za gospodarkę wodną i wydzielanie moczu, adrenokortykotropinę aktywującą wydzielanie hormonów sterydowych. Czyżby obecna fala chorób serca, nadciśnienia (te wszystkie hormony wpływają na ciśnienie krwi) wynikały z działania glifosatu i jemu podobnych? Kolejny hormon tkankowy to oksytocyna odpowiedzialna za poczucie więzi, instynkt macierzyński, miłość, poczucie bliskości, czy istnieje wzrost liczby depresji poporodowych, gdy kobieta nie umie pokochać swego dziecka, rozwodów, rozpad więzi rodzinnych i społecznych wraz ze wzrostem stosowania glifosatu. Ostatnio coraz więcej samotników. Potrzeba więcej badań, kiedy organizm nie wytwarza oksytocyny człowiek nie czuje potrzeb społecznych. Wadliwe białka to także wadliwe receptory komórkowe, hormony nie mogą łączyć się z receptorami jest niewrażliwość, czyżby insulinoporność i oporność na glukagon były wynikiem wadliwych białek?

Nieprawidłowe receptory to też niemożliwość odpowiedzi immunologicznej i tworzenia kompleksu antygen-przeciwciało, na szczęście patogeny mają wiele receptorów, więc jak jeden z receptorów jest nieprawidłowy, to drugi może być dobry. Jednak środki ochrony roślin mogą negatywnie wpływać na cały organizm, z racji osobniczych różnic wrażliwości, nikt nie wie jak działają na niego, dlatego ciężko potwierdzić zależność, potrzeba badań klinicznych pokazujących zależność między kontaktem z glifosatem a zaburzeniami hormonalnymi i innymi zaburzeniami. Wiemy, że przenika przez barierę krew łożysko i może uszkadzać płodu uniemożliwiając powstawanie prawidłowych białek. Badania wykazały, że glifosat przyspiesza poród, czyżby przez zmianę działania gonadotropin, co za tym idzie więcej prolaktyny oraz oksytocyny, zmiana działania to zanik, osłabienie lub wzmocnienie funkcji [https://www.termedia.pl/ginekologia/Herbicydy-przyspieszaja-porod,29699.html].

Teraz badania wykazały, że w pobliżu farm, gdzie stosuje się glifosat dzieci mają niedobory żelaza, cynku oraz są zależności między stosowaniem glifosatu i autyzmem [https://dziecisawazne.pl/przy-tej-ilosci-stosowanych-pestycydow-w-2025-roku-co-drugie-dziecko-bedzie-mialo-autyzm/ ]

U szczurów glifosat powoduje zaburzenia pracy trzustki, gonad, choroby sutków, nowotwory w 2 i 3 pokoleniu od czasu ekspozycji. Połowa fizjologicznej dawki nie dawała skutków u pokolenia 0 (poddanego działaniu glifosatu), które stanowiły samice w 8-14 dniu ciąży i 1, czyli ich dzieci, natomiast wnuki i prawnuki miały o 30% większe ryzyko chorób prostaty, samice 40% większe prawdopodobieństwo chorób nerek. U ludzi mieszkających w pobliżu farm rosło prawdopodobieństwo choroby Parkinsona, a choroba Parkinsona jest związana z degeneracją białek [https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C33767%2Cglifosat-wplywa-na-zdrowie-calych-pokolen-szczurow.html]

Dodatkowo glifosat jest w postaci amonu czy innego związku oraz ma wiele nośników, które mogą być toksyczne.

O glifosacie krążą różne legendy m. in. że zdrowszy od aspiryny i inne bzdury. Rzekomo są jakieś badania naukowe pokazujące jego nietoksyczność, błędy tych badań polegają na tym, że badano wpływ herbicydu na pojedyncze tkanki, nie na cały organizm. Pojedyncza tkanka nie odda stanu całego organizmu, poza pożywką, z której komórki pobierają nutrienty przez błony, tkanki potrzebują hormonów, inaczej zachowuje się komórka na pożywce, inaczej kiedy nutrienty pobiera z krwi, która z jakiegoś powodu do niej nie dociera, na dopływ krwi wpływają hormony, neuroprzekaźniki, wysiłek, warunki zewnętrzne (temperatura, zawartość tlenu w pomieszczeniu). Ludzie są złożonymi organizmami nieliniowymi, więc badania na samych tkankach, jeszcze wybranych nie pokazują tego co dana trucizna robi z całym organizmem. dlatego badania kliniczne przeprowadzone na pacjentach poddane metanalizie wykazały związek między stosowaniem glifosatu a nowotworami. Wiemy, że nowotworzenie nie powstaje w kilka dni ani miesięcy, czasem trwa latami, od mutacji do replikacji patologicznych komórek mija wiele czasu.

Jakie są fakty? Fakty są takie, że nawet jeśli dawka toksyczna bezpośredniej toksyczności (powodująca zatrucie) jest wysoka, a fosfan glicyny kryjący się pod nazwą glifosat nie zmienia metabolizmu człowieka, nie znaczy to, że nie ma nas wpływu.

Nawet jeśli dorosły człowiek nie zatruje się glifosatem nie znaczy, że nie zatruje się kot, mały pies czy dziecko (trucizna działa na masę tkanki). Nie znaczy to też, że nie może wywołać uczulenia, bo może jak każda substancja łącząca się z białkiem może doprowadzić nawet do wstrząsu anafilaktycznego. Kolejna sprawa to fakt, że dawka czyni truciznę i każdą substancję można przedawkować, glifosat też. Glifosat blokuje syntazę 5-enolopirogroniano-szikimo-3-sosforanową potrzebną do syntezy kwasu szikimowego, który powoduje syntezę tyrozyny, tryptofanu i fenyloalaniny u roślin, ludzie nie tworzą dwóch z tych aminokwasów, a tyrozyna powstaje z alaniny, ale ten sam szlak jest u bakterii jelitowych. Raundup, który niszczy rośliny, niszczy też nasze bakterie jelitowe. Bakterie jelitowe chronią nas przed patogenami, wspierają naszą odporność, stymulują tkankę limfatyczną jelit, są potrzebne do prawidłowego trawienia pokarmów, stąd biegunki po antybiotykach. Ich eliminacja grozi rozrostem patologicznej flory jelit, grzybicami, zburzeniami trawienia i wchłaniania, są dowody na związek nietolerancji glutenu ze stosowaniem glifosatu. Jakoś ludzie jedzą zboża od 10 tysięcy lat, a ziarniaki dzikich traw wiele wcześniej. Prawidłowa flora jelitowa chroni przed nowotworami jelit.

Dodatkowo wszystkie ksenobiotyki są rozkładane w wątrobie przy pomocy cytochromu p450, stężenie glifosatu, które my zjadamy jest tak duże, że cytochrom nie nadąża go detoksykować, nie nadąża też detoksykować innych trucizn, wątroba jest przeciążona, nie daje rady syntetyzować witaminy D, zmieniać powstałego w skórze cholekalcyferolu w kalcydiol.

Skutki stosowania glifosatu są długoterminowe. Glifosat występuje w połączeniu z substancjami dostarczającymi go do komórek, tam może wnikać pomiędzy nukleotydy i zmieniać syntezę białek prowadząc do nowotworów. Obiektywne badania epidemiologiczne potwierdził zależność kontaktu z glifosatem a chłoniakiem nieziarnicznym (https://www.mp.pl/pacjent/onkologia/aktualnosci/204159,glifosat-zwieksza-ryzyko-nowotworow). Międzynarodowa agencja Badań nad Rakiem uznała go za potencjalnie rakotwórczego, zanim ktoś doczepi się do słowa potencjalnie spytam po co ryzykować? Takie zmiany w DNA skutkują bezpłodnością, problemami z zajściem w ciążę, gorszą jakością plemników, uszkodzeniami płodu, poronieniami uszkodzonego płodu. Badania wykazały, że glifosat przenika przez barierę krew-łożysko i dociera do ciała płodu (https://www.termedia.pl/ginekologia/Wycofac-glifosat-stanowisko-FIGO,35183.html). Międzynarodowa Agencja Położnictwa i Ginekologii nakazuje zakazania glifosatu na całym świecie.

Gifosat jest niebezpieczny dla środowiska, małych zwierząt, głównie płazów z półprzepuszczalną skórą, a przede wszystkim dla roślin, w tym wielu leczniczych, wartościowych gatunków jak maki, chabry, skutecznie wypala wszystkie rośliny na danym terenie, jest to poważne zaburzenie lokalnej biocenozy. Tym jest to słynne pustynnienie, jest łąka, miedza czy pustostan, na którym po pokropieniu wszystko schnie. Zanik roślinności rozlegulowuje gospodarkę wodną (rośliny zatrzymują wodę, nawet po dużym deszczu na zachwaszczonej łące nie jest grząsko, chronią ziemię przed wysychaniem jak gąbka). Glifosat tworzy środowiska dla roślin odpornych na niego, roślin genetycznie modyfikowanych, dzikie wyschną. Taki zanim roślinności jest niebezpieczny dla pszczół i innych zapylaczy, spada liczba terenów z roślinami nektarodajnymi. Pszczoły, uczą się topografii kwiatów i w danym sezonie wegetacyjnym wykorzystują jeden gatunek, wiedzą gdzie lecieć, jak daleko od ula tracą źródło pokarmu, muszą na nowo szukać jedzenia, na nowo uczyć się kwiatów i drogi do pożytku. Glifosat dla tak małych zwierząt przekracza próg toksyczności. To też problem dla świerszczy, trzmieli, motyli, ptaków jedzących owoce i nasiona ziół. Niszczy on bakterie w zwierzęcych jelitach.

Spadek liczby roślin zielnych to zmniejszenie bioróżnorodności na danym terenie. Łąka ma więcej gatunków niż las.

Nie ma jednoznacznych badań wykazujących okres półtrwania glifosatu w glebie, ale wystarczająco długo jest w roślinach, skoro większość ludzi ma w moczu przekroczony poziom.

Najważniejsze jeśli ludzie nie życzą sobie kontaktu z glifosatem i większość tak decyduje, mniejszość musi się podporządkować i nie stosować. Lepsze jest rolnictwo ekstensywne, dające ludziom pracę, pozwalające na rozrost bioróżnorodności, w tym roślin nektarodajnych.

Badania z Uniwersytetu Łódzkiego http://www.imp.lodz.pl/upload/oficyna/artykuly/pdf/full/MP_5-2013_M_Kwiatkowska.pdf pisze tam, że glifosat może spowodować zaburzenia rytmu serca i niewydolność oddechową. Nośniki glifosatu zwiększają jego toksyczność, dlatego w środkach ochrony roślin jest bardziej toksyczny niż sam, podobnie jak inne fosforoorganiczne związki zaburza gospodarkę hormonalną. 

https://forsal.pl/lifestyle/nauka/artykuly/1423776,glifosat-grozniejszy-niz-myslano-dodatkowe-skutki-moga-ujawniac-sie-w-kolejnych-pokoleniach-opinia.html?fbclid=IwAR1dalC4kFGr2n0knSfw2tok02it1RdMm4P7GSwnbYvapPJpz-QCToNk7Bc

https://enveurope.springeropen.com/articles/10.1186/s12302-014-0014-5?fbclid=IwAR2992DReHVYnMkfJbjy6GfjNJ4jhoqHLwZ1hnTg3ZA9BF1VUQzGO5n2Ut0

https://www.iarc.fr/featured-news/media-centre-iarc-news-glyphosate/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3945755
/https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3564498

https://www.planeteplus.pl/dokument-roundup-przed-sadem_47592

 

sie 26 2021 Geoinżynieria jako największe zagrożenie...
Komentarze (2)

Obecnie największym zagrożeniem dla świata jest tzw. geoinżynieria. Niestety są ludzie,którzy pomimo najzimniejszego maja od 28 lat oraz jednego z najzimniejszych wrześniów wierzą w to, że klimat się ociepla. Wiem, że wiara nie kieruje się rozumem, wiara jako uczucie podlega układowi limbicznemu,a rozum płatom czołowym, ale oni chcą jeszcze bardziej obniżyć temperaturę. Ludzie ci dopatrują jakichś zagrożeń w rzekomym ociepleniu. Co na to realne życie? Długie ostre zimy to krótki okres wegetacji, słabe plony, późne przymrozki to przemarzanie pąków kwiatowych i klęski nieurodzaju. Grube ubrania i zachmurzenie to niedobory witaminy D, mniej owoców i warzyw to niedobory innych witamin z C na czele. Krótkie zimy i długie lata to długi okres wegetacji, długim okres owocowania, lekkie ubrania to synteza skórna witaminy D. niskie temperatury to konieczność ogrzewania pomieszczeń, większy smog, więcej toksyn w atmosferze, słabsza odporność w wyniku awitaminoz i niedoborów biogenów, więcej chorób-zarazki wcale nie giną na mrozie, one mają przetrwalniki, z których rozwijają się w organizmach gospodarzy. Wysokie temperatury to krótszy sezon grzewczy, mniej smogu i toksyn w atmosferze. Zdrowsza dieta, dzięki witaminie D lepsza insulinowrażliwość (glukoza wchłania się do komórek przy udziale jonów wapnia), więcej świeżych owoców i warzyw. Co realny świat mówi o dziurze ozonowej? Więcej witaminy D, dłuższy okres jej syntezy (obecnie od marca do września, jak pogoda pozwoli), rośliny tworzą więcej barwników, jak likopen, które są cenne i dla nas, tworzą naturalne substancje grzybobójcze. Mniejszy indeks UV to więcej grzybów pleśniowych z rakotwórczymi mykotoksynami lub więcej środków ochrony roślin, też mogącymi uszkodzić wątrobę, nerki czy płód. Więcej ultrafioletu docierającego do Ziemi to zdrowsze i ekologiczne warzywa i owoce. Mniejsze natężenie światła widzialnego to rozlegulowanie zegara biologicznego, popatrzmy jak źle czujemy się zimą i w deszczowe dni i stany depresyjne, silniejsze światło to większa radość życia, lepszy nastrój. Mniej światła widzialnego to słabsza fotosynteza, nie tylko więcej CO2, którego zwolennicy globcia tak się boją, ale i mniej tlenu, który i tak zużywamy oddychając. Organizmy tlenowe nie mogą żyć bez tlenu. Najgłupszy argument to, że można się ubrać gdy zimno, można, ale i można oddychać toksycznym gazem przez maskę, żyć pod wodą z butla tlenową, żyć w przestrzeni kosmicznej w skafandrze, ale bez ochrony zimą przeżylibyśmy tak długo, jak odychając trującym gazem bez maski, pod wodą bez butli i w kosmosie bez skafandra. Niskie temperatury nie są dla nas naturalne.

Pisze o tym, dlatego, że rozwija się pewna procedura zwana geoinżynierią. Ludzie za nią odpowiedzialni chcą obniżyć temperaturę na Ziemi, nie w najbardziej gorących miejscach jak Równik, ale na całej Ziemi z już bardzo zimnymi rejonami Europy, Azji i Ameryki. Co może doprowadzić do końca ludzkości, my potrzebujemy odpowiedniej temperatury tak jak jedzenia i picia i snu. Dla nas ludzi to ok. 25 st. dobrze radzimy sobie z upałami dzięki gruczołom potowym, wystarczy uzupełnić wodę i elektrolity, ale nie radzimy sobie z niskimi, nie mamy futra ani puchu. Nawet rasy psów, które na całym ciele mają włosy zbudowane jak ludzkie nie radzą sobie z zimnem, nawet niewychodzące koty,które nie maja podszerstka, co dopiero człowiek, którego większość ciała jest łysa lub skąpo owłosiona. Przed nadmiarem ultrafioletu wytwarzamy melaninę, jeśli ciało uzna, że jej stężenie ograniczy syntezę witaminy D, przestaje ja tworzyć, dlatego opalamy się do pewnego stopnia. Nic jednak nie zastąpić ultrafioletu, dodatkowo, jako, że reakcja przemiany 7-dehydroksycholesterolu, prekursor witaminy D3 zachodzi bez udziału enzymów (to UVB niesie potrzebną energię) im wyższa temperatura tym zachodzi ona sprawniej i szybciej. Pod wpływem słońca rogowa warstwa naskórka grubnie i staje się słabszą barierą dla alergenów, patogenów i toksyn, sama melanina dezaktywuje toksyny i metale ciężkie, bez słońca skóra staje się cienka, dodatkowo niskie temperatury ją podrażniają. Komórki skóry tak jak reszty ciała najlepiej funkcjonują z temperaturze 37, 6 st. C (to jest głęboka temperatura ciała), gdy poprzez kontakt ze środowiskiem ich temp. Spada, po prostu obumierają, tworzy się stan zapalny i skóra pęka, wskutek zamrażania wody wewnątrz komórek i płynu międzykomórkowego. Otwierają się wrota zakażenia, wnikają patogeny, osłabiony organizm brakiem witamin może nawet dostać posocznicy. Na zimnie tez tracimy wodę i elektrolity z moczem.

Już samo obniżenie temperatury może nas zniszczyć. Ale to nie wszystko. Geoinzynieria polega na rozpylaniu szkodliwych chemikaliów celem obniżenia tejże temperatury i ograniczenia życiodajnych promieni słonecznych. Przede wszystkim tlenków siarki i oparów kwasu siarkowego, które to opadną z deszczem tworząc kwaśne deszcze, niszczą one lasy, głównie iglaste, ale też uprawy rolne, budynki, zabytki, pomniki, opary kwasu mogą uszkadzać śluzówkę układu oddechowego i oczu. Zniszczenie upraw rolnych spotęguje głód na świecie. Celem obniżenia indeksu UV chcą rozpylać glin,który akumuluje się w organizmach, jest dla nas toksyczny. Powoduje zaburzenia osobowści, zaburzenia równowagi, zaniki pamięci, osłabienie, drgawki, anemię, glin jest jednym z czynników ryzyka choroby Alzheimera i Parkinsona. Niebezpieczny głównie dla osób dializowanych [https://www.poradnikzdrowie.pl/diety-i-zywienie/w-kuchni/czy-aluminum-jest-szkodliwe-wplyw-anluminium-na-zdrowie-aa-Qzmf-qNhf-fFLt.html]. U roślin glin jest niezbędny do życia, pozwala im adaptować się do skrajnych temperatur i zasolenia, ale w nadmiarze poraża wchłanianie innych biogenów, przede wszystkim wapnia,magnezu,fosforu, zaburzając rozwój organów generatywnych, duże stężenie glinu może doprowadzić do całkowitego zniszczenia upraw, najbardziej wrażliwe są pomidory, ogórki, sałata, gorczyca, lucerna, tymotka,jęczmień, pszenica, czyli podstawa pożywienia ludzi i zwierząt hodowlanych, trochę mniej szkodliwy jest dla owsa,ziemniaków, pszenżyta, słonecznika, grochów, najbardziej odporne są kukurydza,łubin, żyto, gryka, rzepa, porzeczka, żurawina [https://www.farmer.pl/produkcja-roslinna/nawozy/glin-trucizna-gleb-kwasnych,48062.html]. Im bardziej toksyczna gleba,.tym bardziej toksyczne działanie. Związki siarki ją zakwaszą, glin zrobi resztę. Co się rozpyli to opadnie, trudno przewidzieć gdzie. Swoja drogą dziwne,że zwolennicy globcia boją się SO2 z kominów domowych a sami chcą je rozpylać,paradoks na miarę kota Szroedingera. Same kwaśne deszcze wyjaławiają zbiorniki wodne, dodatkowo wymywają glin z gleby, który i tak opadnie z powietrza, niszcząc wszelkie życie z rybami włącznie. Kwaśne deszcze powodują kumulację metali ciężkich w wodzie pitnej dla ludzi i zwierząt, dając zatrucia. Uszkadzają liście, porażają fotosyntezę[http://student.agh.edu.pl/~szklarsk/skutki.html], to ona redukuje CO2, którego zwolennicy globcia tak nienawidzą. I kolejna sprawa, gdzie to globcio? Ja to bym bardzo chciała, żeby naprawdę istniało, ale nie wszystko czego człowiek chce jest możliwe.

 

sie 26 2021 Czy szczepienia są rzeczywiście potrzebne?...
Komentarze (0)

Jedną z najmniej sensownych rzeczy jaką kiedykolwiek słyszałam i czytałam jest stwierdzenie, że ludzie żyją dzięki szczepieniom. Nie trzeba kończyć wielkich szkół, żeby wiedzieć, że pierwszą szczepionkę stworzył Edward Jenner w 1876 r przeciw ospie prawdziwej, podczas gdy pierwszy przedstawiciel naszego gatunku człowieka rozumnego, człowiek z Cro Magnon pojawił się 43000 lat p. n. e. Od tego czasu do wprowadzenia pierwszych masowych szczepień w 1890 r minęło kilkadziesiąt tysięcy lat, człowiek nie wyginął, a rozprzestrzenił się po całej Ziemi.

Kolejną niezbyt mądrą rzeczą jest lekceważenie niepożądanych odczynów poszczepiennych. Otóż one istnieją. Niektóre ograniczają się do lokalnego stanu zapalnego w miejscu ukłucia, inne mogą powodować uogólniony stan zapalny z gorączką, jeszcze inne mogą spowodować chorobę,na którą dziecko jest szczepione, kiedy podaje się żywe patogeny. Poważne odczyny poszczepienne mogą skończyć się trwałym kalectwem. Skutkami szczepień mogą uczulenia na składnik szczepionki. Również w rzadszych przypadkach szczepienie może być przyczyną uczulenia na niewinny czynnik. Szczepienie polega na wytworzeniu pamięci immunologicznej poprzez podanie żywych zarazków, martwych zarazków lub ich antygenów, czyli białek, które rozpoznaje układ odpornościowy. Układ odpornościowy może pomylić antygen zarazka z niewinnym antygenem obecnym np. na powierzchni pyłku rośliny albo zarodnika grzyba, jeśli mają podobną budowę. Alergie krzyżowe polegają na tym, że organizm rozpoznaje różne antygeny o podobnej budowie. Tak samo jest z chorobami autoimmunologicznymi,kiedy organizm atakuje własne komórki.

Najgroźniejszym powikłaniem poszczepiennym jest uszkodzenie nerwów, zespół Guillaina-Barrégo, zapalenie mózgu, opon mózgowo-rdzeniowych, spadek cisnienia krwi utrzymujący się do 3 dni, spadek napięcia mięśniowego [https://parenting.pl/niepozadane-odczyny-poszczepienne-nop ]. Dla porównania ospa-gorączka i wysypka, swędzi, ale nie tragedia, różyczka, sama wysypka, nic się nie czuje, świnka powiększenie węzłów chłonnych (opuchlizna szyi i twarzy) i gorączka, odra, wysypka, katar, ksztusiec, kaszelek i gorączka, krup dzisiaj ból gardła i gorączka, opuchlizna szyi (angina ma cięższy przebieg), szkarlatyna to bezbolesne zmiany skórne. Te choroby mają lżejszy przebieg od przeziębienia, anginy, zatrucia pokarmowego.

Po za tym do NOPów należą ciężkie choroby jak toczeń, dodatkowo rośnie liczba nowotworów krwi.

Nie ma sensu próba straszenia ludzi skutkami nie szczepienia. Przypomnijcie sobie swoje choroby wielu dziecięcego, nastraszyć można tylko tego, kto nie miał ospy, świnki ani różyczki i nie wie na czym one polegają-każdy boi się nieznanego.Z za moich czasów co 2 lata były epidemie na ospę, świnkę i różyczkę, jedno dziecko chorowało raz na dana chorobę, zaległości w szkole szybko się nadrobiło, nie miały znaczenia w skali roku szkolnego ani w skali całej szkoły. Wszyscy chorowaliśmy, wszyscy wyzdrowieliśmy, każdy pracuje, jak nie to zajmuje się domem, ma rodzinę, jak nie to jego wybór, dla nas ludzi, którzy chorowali na te choroby powikłania stanowią legendy miejskie. Podobnie głupie jest wmawianie, że szczepienie ratuje przed cierpieniem, większe cierpienie daje sam akt ukłucia, dla dorosłego to nic, ale dla kilkulatka zastrzyk to ogromny ból, w przeciwieństwie do choroby, która stanowi dla malucha odpoczynek od szkoły czy przedszkola. Naprawdę dzieci się cieszą, że mają wolne, my cieszyliśmy się, że możemy się wyspać i oglądać telewizje, nasze dzieci cieszą się, że mogą grać w gry i siedzieć w internecie, takie to cierpienie daje choroba. Były dzieci,które celowo jadły surowe ziemniaki, żeby się zatruć i zostać w domu. Takie epidemie wcale znów nie porażały pracy rodziców, przecież każdy zakład ma pracowników w różnym wieku, różnej płci, są pracownicy mający dzieci, które już przechodziły dane chorobę, rodzice nastolatków, dorosłych dzieci, bezdzietni. Dzieci mają też dziadków. No i dzieci chorują, kolejna choroba w roku w jedną czy w drugą stronę jest bez znaczenia. Dzieci a to łapią katar, a to kaszel, a to zatrucia pokarmowe kilka razy w roku. A jak czyjeś dziecko nie choruje to sobie odpocznie od szkoły, one wszystkie są przeciążone nauką, wykonują cięższą prace niż dorośli ze względu na poświęcony nauce czas i swoje możliwości. Choroby wieku dziecięcego nie są ani ciężkie (wiem bo miałam jak każdy z mojego pokolenia, nie wierzycie wspomnijcie swoje choroby), ani niebezpieczne, każdy miał każdy przeżył, każdy zdążył zapomnieć.

Błędem jest szczepienie noworodków, u których nie wiadomo czy układ odpornościowy jest sprawny oraz szczepienie dzieci, których mamy przechodziły odrę. Przechorowanie odry przez matkę, daje odporność jej dziecka. Pomimo szczepień na odrę nie chorowały tylko te dzieci, których mamy miały odrę z dzieciństwie. I znów jaki jest sens szczepień,skoro kobiety przechodziły odrę, dorosły i urodziły zdrowe dzieci, to w czym ta odra przeszkadza?

Po co szczepić dzieci, które przechorowały choroby wieku dziecięcego? Nie ma sensu, przecież przechorowanie daje trwałą odporność, nawet jeśli nie trwałą, to szczepionka też nie gwarantuje zachorowania. Jeśli ktoś myśli, że szczepione dzieci przechodzą chorobę łagodniej niech sobie przypomni swój własny przypadek. Nie ma sensu szczepić dzieci matek,które chorowały na odrę. One rodzą się odporne.

Populizmem jest straszenie ludzi tym, że w Niemczech dzieci mają ksztusiec. Choroba jak każda inna, dziecko zachoruje, wyzdrowieje, Niemcy żyją, dobrze się mają, rodzą dzieci, pracują, w czym problem? Chyba w tym, że te proste fakty burzą całą rzeczywistość fanatyków szczepień, wielu ludzi myśli, że jak coś burzy cały światopogląd trzeba to zniszczyć. A tu można en światopogląd zmienić.

Kolejną głupotą jest porównywanie ludzi żyjących w obecnych warunkach, przy obecnym poziomie higieny, przy obecnym dostępie do żywności do ludzi żyjących przed wojną, w średniowieczu czy w innych epokach. Wpływ na zdrowie nie jest zero-jedynkowy, na człowieka działa wiele czynników, dieta, pogoda, styl życia, wysiłek ani za dużo ani zbyt mały, higiena osobista i wiele innych. Czytając książki historyczne można zauważyć, że wszystkie epidemie były poprzedzone klęskami żywiołowymi, wojnami, które powodowały głód i brak dostępu do podstawowych dóbr, co skutkowało spadkiem odporności ludzi. Nie ma sensu porównywać Polaków do mieszkańców Afryki, tam też epidemie obejmują biednych ludzi, bezdomnych, bez dostępu do środków higienicznych i jedzenia.

Nie do końca jest faktem stwierdzenie, że to szczepienia wyeliminowały wiele chorób. Jedyną taką chorobą są polio i czarna ospa. Natomiast dżuma, trąd, czerwonka to choroby, na które nie ma skutecznej szczepionki, a dzięki higienie w krajach rozwiniętych i rozwijających się one nie zdarzają. Gruźlica to choroba, która pomimo masowych szczepień trwa dalej.

Dlaczego ktoś ma decydować za mnie jak wychowywać dzieci? Czasy socjalizmu, kiedy państwo decydowało o wszystkim pod płaszczykiem dobra ogółu (PRLu) minęły. Teraz najważniejsza jest osoba, człowiek, nie socjalistyczny ustrój, a mentalność fanatyków szczepień została w latach 50, wtedy może te choroby były groźne, albowiem kraj był wyniszczony po wojnie, dziś niech każdy oceni wg własnego doświadczenia. I czemu fanatycy porównują Biedne kraje z Afryki z Polską a nie kraje Europy Zachodniej np. Belgię, Holandię, Danię, Francję, Niemcy? Oni nawet boją się porównać Polskę z krajami byłego ZSRR bo wyjdzie na niekorzyść ich fanatyzmu.

Czy ktoś w latach 90 słyszał o pneumokokach i meningokokach? Czy ktoś robił z tego powodu awanturę? Przecież częściej zdarza się anafilaksja po zjedzeniu truskawek i orzechów niż posocznica, której przyczyny też są różnorodne. Czy zna ktokolwiek osobę urodzoną po 70 r., która miałby powikłania po chorobach wieku dziecięcego? Po co szczepionka na odkleszczowe zapalenie mózgu, przecież nawet nie trzeba go leczyć, samo przechodzi, przechorowanie daje trwałą odporność, więc po co się kłuć?

A szaleństwo na punkcie grypy? Przecież szczepionka na grypę dotyczy wirusa z zeszłego roku, inny szczep niż ten, na który szczepią, po co to komu? Albo ptasia grypa? Każdy kto liznął trochę biologii wie, że jest niewiele chorób wirusowych odzwierzęcych, najgorsza jest wścieklizna, ale grypa, przeziębienie, angina wirusowa (są dwie wirusowa i bakteryjna) to choroby specyficzne gatunkowo, człowiek nie może się nimi zarazić nawet od innych ssaków a co dopiero od ptaków. Wyjątek to małpy z rodziny człowiekowatych-goryle, szympansy i orangutany, od nich ludzie podłapali ebolę i HIV, dla nich z kolei niebezpieczne są przeziębienie i grypa. Z tego samego powodu nie możliwa jest świńska grypa.

Odnośnie chorób bakteryjnych jak np. krup, nie bakterie wywołują chorobę, ale ich toksyny,dlatego podczas tężca podaje się też antytoksynę, która odcina toksynę tężcową z receptorów. Szczepionka stworzona z antygenów obecnych na komórce bakterii nie wywoła odporności na toksyny. Człowiek uodparnia się na toksyny, są ludzie odporni na jad wężów, żmij, skorpionów. Przechorowanie choroby bakteryjnej przez zdrowego człowieka (bez chorób przewlekłych), którego fizjologia działa prawidłowo, daje odporność i na bakterie i na ich toksyny.

Jestem za szczepieniem zwierząt, dla nich choroby zakaźne jak nosówka, kalcywiroza, parwowiroza są śmiertelne,dla ludzi choroby wieku dziecięcego są łagodne. One były niebezpieczne w czasach głodu, wojen, biedy, nawet po wojnie kiedy zimą woda w pokoju w wiadrze zamarzała przez noc, a na przednówku był głód, ale ludzkość i tak przetrwała, a tamte pokolenia są odporniejsze i silniejsze od obecnych. Przechorowywali choroby ciężej, ale dzięki temu długo żyją. Najzdrowsze pokolenie to to przedwojenne, czyli jeszcze wcześniejsze, czyli nawet jeśli ktoś przed wojną lub po niej był hospitalizowany z powodu np jakiejś szkarlatyny i tak w ostatecznym rozrachunku wyszło mu na dobre. Ci ludzie są naszymi Dziadkami i Rodzicami. Również wielu z Was należy do tych pokoleń, przypomnijcie sobie jak było z Wami. W świecie, gdzie docierają do nas sprzeczne informacje jedyne pewne jest to czego sami doświadczyliśmy.

Obowiązkowość szczepień to naruszenie wolności jednostki, która stanowi podstawę demokracji. Jak ktoś duśnie chce się szczepić droga wolna, ale jego wolność kończy się tam,gdzie zaczyna moja wolność. Takie decyzje musi poprzedzać ogólnokrajowe referendum.

Jak potężna ingerencją jest szczepienie stanowi fakt, że nie zalecają opalania przez 3 tygodnie po nim. Albo występują w szczepionce toksyny, które pod wpływem światła mogą powodować różne negatywne skutki. Drugą stroną medalu jest fakt, że żeby wytworzyć pamięć immunologiczną musi dojść do uogólnionej reakcji organizmu, pod wpływem opalania tworzy się witamina D, wchłania się wapń i fosfor, układ odpornościowy działa tak sprawnie, że zniszczy antygeny ze szczepionki zanim powstanie pamięć immunologiczna. Wnioski są dwa. 1 to, że witamina D i ogólnie dbanie o prawidłowy poziom wszystkich nutrientów w pożywieniu wystarczy za szczepionkę, gdyż pozwoli skutecznie zniszczyć antygeny zanim dojdzie do choroby, 2 to te dwa tygodnie latem i wiosną to dużo czasu, dziecko za ten czas mogłoby tworzyć witaminę D, a nie może, co jest bardziej szkodliwe niż przechorowanie choroby. Eliminacja każdego składnika pokarmowego jest niebezpieczna, witaminy D tak samo.

Powiem Wam, że sami lekarze są podzieleni na zwolenników i przeciwników szczepień. Wielu szczepi bo musi, taka praca, ale sami się nie szczepią, tak samo pielęgniarki.

Dziwne jest natomiast, że zwolennicy szczepień z jednej strony wierzą, że szczepienie daje całkowita odporność na daną chorobę, z drugiej boją się niezaszczepionych dzieci, że zarażą ich dzieci. Czyli bezmyślnie powtarzają swoje dogmaty. Rzeczywistość jest taka, że szczepienie nie chroni w 100%. Na odporność składa się wiele czynników, podstawowe to dieta, styl życia, higiena, wysypianie się, stres oraz całe mnóstwo czynników fizjologiczno-środowiskowych, które składają się na świat realny. Faktem jest, że organizm odporny, który sam nie zachoruje nie może zarażać innych, dotyczy to tak samo osoby zaszczepionej na daną chorobę, osoby, która przechorowała tę chorobę lub miała kontakt z podobnym patogenem (dojarki krów mające kontakt z krowianką odporne na ospę prawdziwą ludzką). Taka osoba to nosiciel, sama nie choruje, ale zaraża innych, może to być nawet człowiek, który pierwszy raz ma kontakt z danym czynnikiem, ale ma tak silną odporność, że nie choruje. Także osoba posiadająca przeciwciała na dany antygen może zachorować w chwili osłabienia spowodowanego różnymi czynnikami. Procesów odpornościowych nie można interpretować modelami zero-jedynkowymi, jak próbują to robić fanatycy szczepień. Fanatycy twierdzą, że nie ma w szczepionkach alergenów ani metali ciężkich, zwykły człowiek nie może tego sprawdzić, dlatego lepiej nie ryzykować. Przeciwnicy szczepień i zwolennicy wolności osobistej twierdzą, że szczepionki zawierają związki rtęci, formaldehyd (ten sam, do którego metabolizowany jest metanol, który uszkadza wzrok, mózg, nerki i wątrobę), fosforan duminy, białka kurze, białka mleka i inne potencjalne alergeny. Najgorzej jest ze szczepieniem niemowląt, które przez wzgląd na masę ciała przyjmują większe dawki tych trucizn i alergenów w porównaniu z taką samą ilością wszczepioną kilkulatkowi [https://alergikus.pl/szczepienia-przyczyna-alergii/ ].

Fanatycy szczepień wymyślają choroby, jeszcze kilka lat temu brodawczak ludzki powodował niewinne znamiona, jak stworzono szczepionkę, nagle jest przyczyną nowotworów złośliwych. Każdy jest zarażony brodawczakiem, każdy ma brodawki, przejrzyjcie się w lustrze, przyjrzyjcie się szyjom swoich bliskich (głównie jest na szyi, która ma cienka skórę), im starszy człowiek tym ma więcej brodawek, utrudniaja życie, odrywają się, ale skoro każdy ma brodawki, a nowotwory szyjki macicy czy odbytu nie dotyczą 100%, ciekawe jak zbadali zależność, skoro nie ma ludzi bez brodawek, czyli niezarażonych? Co z czynnikami genetycznymi, zaparciami i niewłaściwą dietą (konserwanty, wszystko co ma kontakt ze śluzówka jelit). No i przed przeniesieniem wirusa do pochwy i odbytu chroni wstrzemięźliwość seksualna, wierność małżeńska i antykoncepcja. Po co się kłuć?

Błędem jest nazywanie szczepionki lekiem, lek leczy istniejącą chorobę, nie zapobiega potencjalnej. Szczepionka to ewentualnie środek zaradczy.

Teraz nasze postulaty

Lekarz szczepiący powinien poinformować rodzica o możliwych powikłaniach, a producent szczepionki w razie powikłania musi płacić odszkodowanie, a jeśli dziecko zostanie trwale okaleczone płacić rentę do końca jego życia, tak by stać go było na leczenie, rehabilitację i zaspokojenie podstawowych potrzeb (jedzenia, wody, ogrzewania, ubrań, środków czystości, opłacenia podatków). Również w przypadku tymczasowych powikłań producent szczepionki musi pokryć koszty leczenia dziecka. Wiadomo, że liczba ludzi z nowotworami krwi, chcemy badań na ludziach z wykorzystaniem podwójnej ślepej próby czy jest związek ze szczepieniami. Rośnie też liczba obowiązkowych szczepień w coraz młodszym wieku. Na początku szczepiono na ok. 4 choroby, potem coraz więcej, w latach 90 w ciągu podstawówki podawano kilkanaście szczepionek, ale rozłożone to było na lata, też niemowlętom podaje się 16 szczepionek w ciągu roku. Chcemy badań na ludziach zyjących w tym samym środowisku (ten sam klimat, poziom życia, poziom higieny, styl życia, obecność innych toksyn i chorób) poddanych tylu szczepieniom oraz osób niezaszczepionych (dobre są kraje Europy Zachodniej) i sprawdzenia czy jest korelacja pomiędzy szczepieniami a nowotworami. Z technicznego punktu widzenia nowotwory krwi są związane ze szpikiem kostnym i węzłami chlonnymi, tak samo jak pamięc immunologiczna.

Takie same badania należy przeprowadzić pod kątem autyzmu, chorób autoimmunologicznych, uszkodzeń układu nerwowego.

Takie badania można łatwo przeprowadzić analizując karty pacjentów, gdzie każda ingerencja i choroba są odnotowywane. Żeby badania były wiarygodnie, trzeba analizować karty pacjenta z jednego miasta w kraju, gdzie szczepienia są dobrowolne. Jedno miasta oznacza zbliżone warunki życia jego mieszkańców, duże miasto oznacza odpowiednią grupę ludzi do badań, dobrowolność szczepień oznacza, że można porównać zachorowalność na nowotwory i choroby neurologiczne i autoimmunologiczne u ludzi zaszczepionych i niezaszczepionych, im większe obie grupy tym lepiej. Potem porównujemy je testem porównującym obie grupy np. studenta, kiedy związek wyjdzie mniejszy niż 1 promil oznacza, że nie ma zależności, kiedy większy zależność jest.

 

sie 26 2021 Dlaczego katar jest gorszy od kaszlu
Komentarze (0)

Katar jest znacznie gorszy od kaszlu, po pierwsze dlatego, że kaszel każdy może kontrolować, nie potrzeba do tego syropów ani leków, wystarczy unerwienie klatki piersiowej, które oprócz nerwu błędnego, pracującego bez naszej woli ma nerwy rdzeniowe, które idą do kory ruchowej. Każdy kto jest świadomy, ma cały rdzeń kręgowy w odcinku piersiowym i wyżej może samodzielnie powstrzymywać kaszel, jakikolwiek by on nie był i w ten sposób, nawet przy silnym lub napadowym kaszlu możemy oddychać normalnie.

Katar jest gorszy ponieważ kiedy zatka się nos nie jesteśmy w stanie go sami odblokować, jeśli nie użyjemy kropli do nosa, nasze drogi oddechowe są zablokowane, cokolwiek byśmy nie zrobili, powietrze nie może dotrzeć do płuc, tak jak z zatkanego sedesu woda nie może spłynąć do kanalizacji, tak z zatkanego nosa powietrze nie pójdzie do dalszej części dróg oddechowych.

Powstrzymując kaszel dostajemy odpowiednią dawkę tlenu i wydychamy CO2, kiedy nos jest zatkany, stężenie CO2 w osoczu rośnie, reaguje ośrodek oddechowy w podwzgórzu, przyspieszając częstość oddechów, ale drogi oddechowe są niedrożne, reagują receptory nerwów zaopatrujących układ krążenia, serce bije szybciej, naczynia kurczą się szybciej, mięsień sercowy i mięśnie tętnic pracują ciężej, potrzebują więcej tlenu, ale organizm go nie dostarcza, serce się męczy, nie dostaje tlenu. Katar obciąża serce jak astma, dlatego krople do nosa są konieczne jak inhalator. Trzeba je brać dokąd nie można oddychać, uzależnia każdy lek, ale bez kropli człowiek nie może oddychać, katar dusi. Katar trwa różnie, czasem 3 dni, czasem 5-6, czasem kilka tygodni, najpierw jest faza lejąca, kiedy cieknie z nosa, zawarta w wydzielinie sól wypala tkankę nad górną wargą, my wycierając nos (musimy wycierać, nie powstrzymamy wycieku) dodatkowo obcieramy naskórek, tworzy się rana w miejscu, gdzie żyły nosa i górnej wargi łączą się z żyłami odbierającymi krew z mózgu, przy katarze nos również jest obtarty do krwi, uszkodzenia nosa i górnej wargi mogą powodować wiele powikłań, w tym zakrzepowe zapalenie żył. Rany nosa i skóry pod nim mogą ulegać nadkażeniom bakteryjnym, bakterie mogą przeniknąć do mózgu.

Może zarazki z oskrzeli, tchawicy, czy krtani mają krótszą drogę do płuc niż z nosa, ale kaszel możemy powstrzymać, a jak myślimy o czym innym przestajemy czuć drapanie w gardle czy świsty w oskrzelach, męczy to tylko tych, którzy słuchają każdego dyskomfortu w ciele, a katar obciąża serce i infekcja może przejść do mózgu. Uszkodzenia nosa, w postaci np. krwi przy smarkaniu to znak przerwania naczyń, nos ma bardzo rozwinięta florę bakteryjną, bakterie te mogą wnikać do uszkodzonych naczyń. Katar może przejść w zapalenie zatok, które blokuje nos i trudno się leczy.

Żyły nosa i czaszki są połączone żyła twarzową z żyłami szyjnymi i zakażona krew płynie do serca, żyłą kątową i ocznymi krew płynie do zatoki jamistej.