Archiwum sierpień 2021, strona 7


sie 31 2021 Słońce dobre dla serca i układu krążenia...
Komentarze (0)

Słońce to nie tylko witamina D, która reguluje większość procesów życiowych oraz odpowiada za wchłanianie wapnia, którego również wszystkie procesy życiowe wymagają i fosforu z jelit do krwi, ale także obniża ciśnienie krwi. Już wapń reguluje pracę serca i naczyń krwionośnych, ich praca oraz przewodnictwo nerwowe zależy m.in. od jonów wapnia, podobnie jak synteza i wydzielanie neuroprzekaźników i hormonów. Ale słońce to także tlenek azotu NO, który rozszerza naczynia krwionośne obniżając ciśnienie tętnicze krwi. Kiedy jest gorąco naczynia krwionośne rozszerzają się i ciśnienie tętnicze spada, ale szybko się podnosi, kiedy temperatura przestaje działać, ale kiedy na skórę działa ultrafiolet taki stan utrzymuje się przez godzinę. Zbadano 24 osoby, które poddano badaniom polegającym na 20-minutowym przebywaniu pod lampami grzewczymi oraz pod lampami ultrafioletowymi i za każdym razem zmierzono im ciśnienie. U ludzi naświetlanych lampami UV ciśnienie tętnicze spadło o 3,5 mm Hg, a rozkurczowego o 4,9 mm Hg, a rozkurczowe 4,9 mm Hg, ludzie przebywający na wolnym powietrzu maja niższe wartości cisnienia tętniczego od tych przebywających w biurach. Pamiętajmy, że lampa ma większą moc niż słońce i 20 minut pod lampą odpowiada kilku godzinom spędzonym na słońcu. O ile do wytworzenia witaminy D potrzeba długości 290 -310 nm, o tyle do obniżenia ciśnienia przyczynia się pełne widmo ultrafioletu (280-315 nm). UVB rozszerza naczynia żylne i tętnicze. Pod wpływem UVB z argininy uwalnia się azot, reaguje z tlenem dając NO. To właśnie dlatego chorym na chorobę wieńcową podaje się nitroglicerynę, z niej uwalnia się NO, który płynie do naczyń wieńcowych i rozszerza je. Pod wpływem UVB No powstaje w skórze, ale z krwią płynie po całym ciele rozszerzając naczynia krwionośne i umożliwiając prawidłowy przepływ krwi. Więcej krwi dociera do narządów wewnętrznych, są one lepiej odżywione i dotlenione. Tlenek azotu chroni naczynia krwionośne przed starzeniem i poprawia ukrwienie wszystkich tkanek, lepsze ukrwienie i mniejsze obciążenie naczyń zwiększa wytrzymałość organizmu, zauważcie, że latem w słoneczne dni mamy więcej siły, zapału i energii. Różne schorzenia upośledzają szlaki wytwarzania NO, a ich porażenie powoduje różne choroby jak miażdżyca, nadciśnienie i nawet cukrzyca. A słońce pozwala wytworzyć NO samemu, zwiększyć jego poziom i poprawić nasze parametry . NO aktywuje cyklazę guanylową, enzym produkujący guanozyno-3′,5′-monofosforan , który rozszerza mięśniówkę naczyń krwionośnych [https://www.resperate.com/nitric-oxide-your-natural-guard-against-hypertension]. Promieniowanie z solarium daje taką samo stymulację syntezy NO z L-argininy. Opalanie tak na słońcu, jak w solarium zmniejsza ryzyko chorób serca i układu krążenia, przyszła wiosna kalendarzowa, kiedy przyjdzie wiosna klimatyczna korzystajmy ze słońca na zdrowie. [https://articles.mercola.com/sites/articles/archive/2013/07/15/sun-exposure.aspx].

sie 31 2021 Czy smog jest taki zły?
Komentarze (0)

Czy smog jest taki straszny jak go malują? Na pewno zasłania Słońce porażając syntezę cennej witaminy D, tylko, że zimą i tak pasmo UV odpowiedzialne za jej syntezę nie dociera do Ziemi na wyższych szerokościach geograficznych. Czy smog powoduje choroby? Nie wiadomo, populiści mówią, że tak, tylko, że gdyby porównać poziom zanieczyszczeń z długością życia wyszłoby coś zupełnie przeciwnego. Otóż mieszkańcy Krakowa, jednego z najbardziej zanieczyszczonych miast żyją dłużej niż średnia krajowa. Czy to wynika ze smogu? Nie, to wynika z dostępu do opieki medycznej, badań, leków i wczesnej diagnostyki chorób, dlatego w miastach tyle jest chorób, ponieważ są wykrywane, a ludzie żyją długo, dlatego, że się leczą. W zanieczyszczonych Chinach ludzie również żyją długo.

Wszyscy mamy mechanizmy obronne przed dymem, jest to nabłonek migawkowy, który wymiata wszystkie zanieczyszczenia na zewnątrz. Dawniej czasem dymiło się z pieców do domu, kiedy zmieniała się pogoda, ludzie w jaskiniach siedzieli przy ogniskach, by przetrwać epokę lodowcową i chłonniejsze pory roku, do dziś są kultury, które palą ogniska w namiotach, dym ulatuje dymnikiem na zewnątrz, ale zależnie od pogody jego stężenie w pomieszczeniach jest różne, czasem duże. U nas największą ekspozycję na dym mają kowale i wędzarze mięs oraz serowarzy, szczególnie ci zajmujący się rzemiosłem tradycyjnym, jakoś wcale nie chorują częściej ani ciężej od innych grup zawodowych. Jak to się ma do CO? CO daje ogrzewanie gazowe, nie węglowe, drewniane, brykietowe i inne. Gaz daje też wypadki, jak wybuchy.

Czy smog przeszkadza w oddychaniu? Palimy głównie zimą, kiedy jest za zimno dla naszych ciał, niskie temperatury podrażniają śluzówkę nosa, mogą obkurczać oskrzela u astmatyków, to jest prawdziwa przyczyna problemów z oddychaniem jesienią i zimą, dla przykładu w zeszłoroczny październik z powodu wyżowej pogody był duży smog, ale było ciepło i oddychało się dobrze, w listopadzie ochłodziło się poniżej 10 st. wiatr rozwiał smog, ale niskie temperatury utrudniły oddychanie. Lepiej oddychało się w październiku, kiedy temperatura przekraczała 20 stopni i był smog niż kiedy był poniżej 10 i czystsze powietrze. Dlatego łatwiej oddychamy latem i w cieplejsze okresy, nasze śluzówki, tak samo jak inne tkanki najlepiej się czują w temperaturze 25 st. W zimne okresy jest dla nich za zimno i są podrażnione.

To mit, że spalanie węgla w domach powoduje smog, w tym roku kiedy zamknięto wiosną fabryki smog zmalał, w niektórych miejscach zanikł, a ludzie zmuszeni byli ogrzewać domy węglem do końca czerwca (tegoroczny maj i czerwiec były najzimniejsze od kilkudziesięciu lat). Najwięcej smogu dają kraje azjatyckie i nie zostaje on tylko u nich, a wiatr i siła dyfuzji roznoszą go po świecie. Najmniej dają domowe piecyki, co zobaczyliśmy sami podczas lock downu. Lock down pokazał nam też, że to samochody produkują zanieczyszczenia nie kominy domów. Mniej samochodów, mniej spalin przy większej liczbie dni z koniecznością palenia w piecu. No i w tych krajach, które mają wysoki indeks UV przez cały rok, ograniczenie dostępu słońca ma znaczenie dla zdrowia, u nas zimą i tak nie ma syntezy witaminy D, dodatkowo im dalej od Równika, tym bardziej ogrzewanie domów jest niezbędne do przeżycia nieprzyjaznych pór roku.

A jak było dawniej? Chociaż pokolenia przedwojenne, wojenne i powojenne, które nie znały filtrów w fabrykach i paliły śmieciami są zdrowsze od młodszych. Czyli to nie energetyka ani ogrzewanie domowe daje najgorszy smog, a samochody, których wtedy nie było. Tamte pokolenia opalały się, ponieważ opalenizna była modna, każda kobieta chciała być jak najbardziej opalona, mężczyźni też korzystali ze słońca, a słonce to samo zdrowie, witamina D, dobry nastrój, NO to dobre ciśnienie i praca serca. Teraz ludzie boją się opalania, więc organizm nie może funkcjonować prawidłowo, gdyż brakuje jednej z witamin, suplementy nie zastąpią witaminy D ze słońca tak jak inne suplementy witaminowe nie zastąpią normalnego jedzenia. Dawniej było więcej nieprzetworzonego jedzenia, mniej produktów instant, więcej jedzono naturalnych nieprzetworzonych potraw. Czyli nie tylko smog ma wpływ na zdrowie, wpływa na nas wiele czynników. Ale spójrzmy na sam smog, czy dawki tego co zawiera są dla nas toksyczne? Dawka czyni truciznę, do pewnej dawki fizjologicznej nic nie jest trucizną, czy to co jest w smogu osiągnęło już tę dawkę? Ciało przyzwyczaja się do toksyn i rośnie ich usuwanie w wątrobie przez cytochrom p450 i układ odpornościowy reaguje na białko i to co się z nim łączy tworząc przeciwciała, ludzie nawet na silnie trucizny się uodparniają, więc czy my już nie przyzwyczailiśmy się do smogu? Najbardziej toksyczny w smogu jest CO, problem w tym, że spalanie węgla i drewna nie daje tyle czadu co spalanie ropy i gazu, popatrzcie na pracowników wędzarni, czy wśród nich zdarzają się zaczadzenia? Ropa i gaz to głównie samochody. I czy na otwartej przestrzeni jest równie szkodliwy jak w pomieszczeniu? Szybko reaguje z O2, w końcu węgiel w czadzie ma 2 wolne wiązania, powstaje CO2, który rośliny zamieniają na tlen.

 

sie 31 2021 Sny zwierząt
Komentarze (0)

Nie zajmowałam się nigdy tą tematyką, ale pojawiło sie pytanie to spróbuję odpowiedzieć. Z najprostszej obserwacji wynika, że zwierzęa mają sny, śpiąc wydają głosy, poruszają łapkami, głowami. Portal Psi Psycholog http://www.psipsycholog.pl/psyisny.html podaje, że psy mają sny, nie tylko psy, ale i szczury. Matthew Wilson i Kenway Louie z Massachusetts Institute of Technology przedstawili godne uwagi dowody, że w mózgach śpiących szczurów zachodzą zjawiska, które niedwuznacznie sugerują występowanie u tych gryzoni marzeń sennych. Pomiary aktywności hipokampa, części mózgu odpowiedzialnej za pamięć pokazały analogię do aktywności hipokambu u ludzi w czasie marzeń sennych. Można u zwierząt zaobserwować ruchy gałek ocznych, które mają miejsce w fazie REM, czyli fazie szybkich ruchów gałek ocznych.
Każde zwierzę i człowiek ma kilka faz snu, trwają one różny okres czasu u róznych gatunków. Są to zasypianie, latencja, lekki sen, rozluźnienie mięśni, brak ruchów gałek ocznych, mózg emituje fale alfa, są znakiem, że proces przebiega prawidłowo, wyłączenie świadomości, sen wolnofalowy SEM, całkowita utrata śwaidomości, regeracja organizmu, mózg emituje fale delta, wszystkie fazy po utracie świadomości, a przed REM to jedna faza non-REM, wolnych ruchów gałek ocznych. Sen paradoskalny, czyli faza REM, faza szybkich ruchów gałek ocznych, aktywność mózgu rośnie, pojawiaja się sny, mózg porządkuje i zapamiętujeodebrane w ciągu dnia informacje. Potem cykl sie powtarza, faza REM i non-REM występują naprzemian. W powstawaniu snów oraz przejściach do kolejnych faz bierze udział wiele róznych, nie do końca poznanych neuroprzekaźników. Wiemy, ze w fazie NREM (non-REM) poziom acetylocholiny jest najniższy, ułatwia to przepływ informacji z hipokampa do kory okołowęchowej, za to w fazie REM wydzielanie Ach rośnie. Zapis EEG z przyśrodkowej kory skroniowej podczas snu NREM charakteryzuje się obecnością hipokampalnych fal ostrych. Fale Theta są obecne przez wiekszośc czasu trwania snu, powstają w ewzgórzu i układzie limbicznym.
Badania aktywności fal mózgowych w czasie kolejnych faz snu pokrywają się u ludzi i ssaków, ale fazy te trwają rózną ilość czasu.
Nie zanmy dokładniejszych przyczyn marzeń sennych, ta dziedzina cały czas jest badana, ale jak podaje 
http://www.lucidologia.pl/2011/02/procesy-przetwarzania-pamieci.html przerywane wyładowania neuronów pnia mózgu są jedną z głównych cech fazy REM, podczas której zachodzą intensywne procesy śnienia, ale u ludzi sny pojawiają sie w innych fazach snu. Wiele badań mówi, że sny to uporządkowanie pamięci, wewnętrzna spontaniczna aktywność mózgu off-line odtwarza i uporządkowuje bodźce pamięciowe z czasu spoczynku, taka aktwyność rośnie też w czasie wyciszenia i czuwania. Jest wiele dowodów pokazujących, że takie porządkowanie i przetwarzanie informacji jest związane z procesem snienia. W badaniach na modelu szczurzym wykazano, że podobne wzorce aktywności sieci neuronów w mózgu obserwowane podczas eksplorowania przez zwierze otoczenia, rejestrowano także podczas spoczynku lub zapadnięciu w sen. Początkowo takie powtarzanie wzorców aktywności sieci nerwowych obserwowano w systemie pamięci znajdującym się w hipokampie, później okazało się jednak, że reaktywacja wzorców neuronalnych zachodzi jednocześnie także w innych obszarach kory szczura-dowód na snienie zwierząt [cytat z Lucidologii]. Jednak najwieksza kondensacja pamięci jest w fazie NREM.
Reasumując ludzie i zwierzęta mają te same procesy biochemiczne i fizyczne w mózgach w czasie snu, więc wszyscy jesteśmy zdolni do marzeń sennych, wystarczy pobserwować braci mniejszych by się o tym przekonać.

sie 31 2021 sozologia
Komentarze (0)

W tym wpisie chciałabym wyrazić swój pogląd na temat pewnej nauki, którą szanuję jako dziedzinę wiedzy, mam do niej neutralny stosunek, ani mi nie przeszkadza ani mnie nie ciekawi. A jednak dotyczy też mnie.
Sozologia to nauka zajmująca się zmianami w środowisku i jego ochroną, powinna wzorować się na geografii, ale wzoruje się tylko na geografii politycznej, a przecież geografia to nauka o świecie przyrody, zoogeografia, fitogeografia, mikogeografia, czyli rozmieszczenie zwierząt, roslin, grzybów na Ziemi, jednostki fito, zoo i mikogeograficzne, czyli podział na strefy z wystepowaniem danych przedstawicieli fauny i flory oraz z glebami, typy gleb, zbiorników i cieków wodnych, typy ekosystemów np. pustynie, taajga, tundra, las deszczowy, formacje mangrowe, oceany, jeziora, typy siedlisk organizmów np. lasy liściaste czy mieszane, bory, łąki, murawy, młaki. Rozmieszczenie gleb i skał, tektonika, sedymentologia-nauka o osadach, hydrologia- dział geografii fizycznej, zajmujący się badaniem wody pod każdą postacią, występującej w środowisku przyrodniczym, geomorfologia-nauka o formach rzeźby powierzchni Ziemi oraz procesach je tworzących i przekształcających. Przecież ponad 90% czynników wpływających na środowisko powstaje w naturze, tylko za niewielką część przekształceń odpowiedzialny jest człowiek. Sozolog musi też mieć wiedzę z biologii, nie tylko z ekologii w sensie nauki ścisłej zajmującej się badaniem zależności pomiędzy organizmami a organizmami i organizmami a środowiskiem np. stosunki zapylacz-zapylanie, budowa rosliny i zwierzęcia w zależności od warunków zewnętrznych, obieg materii w przyrodzie itd. ale musi tez mieć wiedzę z fizjologii roslin i zwierząt, dróg wchłaniania, metabolizmu, zewnętrznych źródeł, skutków niedoboru i nadmiaru witamin i biogenów, immunologię i mechanizmy adaptacyjne na poziomie tkanek, komórek, organów i organizmów oraz molekularne mechanizmy adaptayjne, wiadomo, że organizmy przyzwyczajają się do środowiska i zycie może istnieć w każdych warunkach. Powinien znać anatomię roslin i zwierząt i embriologię, w końcu rozmnażając sie organizmy powiększają swoją liczebność, a rozmnażanie płciowe wpływa na róznorodność puli genowej populacji. Ewolucjonizm czyli mutacje i dobór naturalny oraz wiele innych czynników współdziałających ze sobą decydujących o tym jak dana populacja wygląda i sie zachowuje, genetykę czyli ekspresje genów, syntezę białek, mutacje genowe, chromosomowe, genomowe, dziedziczenie cech, znajomośc genetyki danego gatunku pozwala okreslic osobniczą wrażliwość jego przedstawicieli na dane czynniki.
Sozolog musi znac klimatologie i meteorologię i to nie tylko zmiany obecne, ale i zmiany na przestrzeni wieków czy eonów. Jego wiedza powinna byc oparta nie tylko o badania bieżace, ale i o dane historyczne i paleontologicze. Dlatego też znajomość historii naturalnej i paleontologii jest bardzo ważna.
Znajomośc fotobiologii, czyli wpływu swiatła widzialnego i ultrafioletu na organizmy żywe jest ważna, ale nie traktowania swiatła czy Słońca jako broni masowego rażenia tylko rozważenie pozytywnych i negatywnych stron danego zakresu fali w oparciu o środowisko życia danego organizmu np. gdyby słońce było dla ludzi tak szkodliwe jak podają media ludzie albo dnie by przesypiali w ukryciu, a byli aktywni w nocy, albo przeniesli by się pod ziemie albo nie przetrwali dziennego trybu zycia na powierzchni. Trzeba też wziąść pod uwagę korzyści jak fotosynteza mozliwa dzięki swiatłu niebieskiemu i fioletowemu, które teraz w żarówkach jest pomijane i doniczkowce nie mogą syntetyzować glukozy, synteza witaminy D3 mozliwa dzięki UV, która umozliwia wchłanianie wapnia i fosforu i jest niezbędna dla prawidłowego przebiegu wielu procesów w organizmie ludzi i zwierząt oraz w oparciu o mechanizmy naprawcze-synteza melaniny, cykl wiolaksantynowy u roślin, enzymy dehydratacyjne i naprawcze. Bardzo ważna jest wiedza z radiobiologii, czyli znajomość uszkodzeń popromiennych na poziomie molekularnym, komórek, tkanek, narządów, układów narządów, organizmów, a fotobiologia i radiobiologia wymagają wiedzy z biochemii, fizjologii, genetyki, ewolocjonizmu, histologii, biologii komórki i najpierw trzeba poznać działanie fizjologiczne organizmu by określić patologiczne zmiany. Ważna jest lichenologia, czyli znajomośc porostów, rozróżnianie ich w terenie oraz znajomość skali porostowej, czyli jakie porosty występują na terenach o róznym stopniu zanieczyszczenia. Trzeba znac zoologie i botanikę, budowę, systematykę roslin i zwierząt i umiec je oznaczyć.
Trzeba znac też gleboznawstwo, ale nie zanieczyszczenia tylko rodzaje gleb, pochodzenie gleb, skład chemiczny danej gleby, warstwy gleb, petrologię czyli rodzaje, budowa chemiczna, pochodzenie skał, rozmieszczenie gleb i skał, wulkanologię, żeby nikt nie pisał, że fabryka bardziej szkodzi niz wulkan, trzeba poznać rodzaje wulkanów, erupcji, wyziewów, etapy erupcji itd. Np. w miejscowościach w pobliżu Etny zanim zwiększyła sie jej aktywnoć przez cały czas czuć było zapach siarki, ludzie tam mieszkają, pracują, rodzą dzieci, zyja zwierzęta, rosną rosliny, kwitnie turystyka.
Warto znać astronomię i kosmologię, nie koniecznie zagrożenia z kosmosu, ale jaka planetą jest Ziemia, jak jest zbudowana, jakie ma położenie w kosmosie, jak zbudowany i połozony jest układ słoneczny, Słońce, Księżyc itd. dobrze poznać wpływ księżyca na pływy morskie i życie w morzach, wpływ swiatła gwiazd na rosliny dnia krótkiego i długiego.
Trzeba znac mikrobiologię, florę gleb, organizmów zywych, wód, rzek, jezior, mórz, mikroby pozyteczne i niebezpiecznde, także ekstremofile, badając mikororganizmy bakterie, pierwotniaki i grzyby możemy obserwowac ich adaptację do mzian srodowiska. 
Najpierw trzeba poznać bardzo dobrze te warunki w stanie podstawowym, dopiero potem zajmować się zmianami antropologicznymi, tak jak lekarz najpierw poznaje ciało człowieka w warunkach fizjologicznych, dopiero potem uczy sie o patologiach.
Wazna jest też wiedza z chemii ogólnej, organicznej, biochemii, biogeochemii, fizyki teoretycznej, biofizyki, fizyki atmosfery, geofizyki, znajomość stadiów rozkładu martwych szczątków roslin i zwierząt oraz odpowiedzialnej za to mikroflory.
Zakres wiedzy sozologa jest szeroki, dlatego trzeba wprowadzić specjalizacje np. sozolog-ekolog, wystarczy ekolog, sozolog botanik, zoolog, mikrobiolog, geolog, geograf, hydrobiolog, biolog komórki, histolog, lichenolog, mikolog, gleboznawca, geomorfolog itd. Taki specjalista we współpracy z innymi specjalistami byliby bardzo skutecznymi działaczami ochrony srodowiska. Jeden czlowiek przy dziesiejszym poziomie wiedzy nie ogarnie całości problemu, ale współpraca biologów, geologów, paleontologów, chemików, klimatologów, geografów byłaby bardzo skuteczna. Taka sozologia byłaby znacznie ciekawsza i skuteczniejsza od tej formy, którą mamy dzisiaj.
UWAGA sprawą zanieczyszczeń ich usuwania i wpływu na przyrodę zajmuje sie osobny dział wiedzy-ratownictwo chemiczne, które podlega Straży Pożarnej, sozologia jest nauka poznawczą dotyczącą procesów zachodzących w przyrodzie.

sie 31 2021 Spadek populacji gatunków, a choroby u ludzi...
Komentarze (0)

Każdy gatunek pełni role w przyrodzie. Czy spadek liczebności jednego gatunku ma wpływ na człowieka? Osuszanie terenów podmokłych pod budownictwo i grunty rolne oraz drenaż rzek zmniejszył tereny bytowania płazów, które jedzą bezkręgowce. Dodatkowo płazom z półprzepuszczalną skórą i małą masą ciała grożą środki ochrony roślin. Stosowanie tychże i osuszanie gruntów spowodowało spadek populacji płazów. Zarastanie muraw kserotermicznych powoduje spadek populacji jaszczurek, które odżywiają się bezkręgowcami, skutkiem tego wzrosła populacja kleszczy, które przenoszą boreliozę i zapalenie mózgu. Dawniej ludzie tępili padalce, które mylili ze żmijami, padalce to jaszczurki, także jedzące bezkręgowce. Dlatego teraz mamy więcej kleszczy, dawniej było ich mniej, ponieważ miały naturalnych wrogów. Borelioza również była od zawsze, ale nie wiedziano co to jest mylono ją z innymi chorobami od reumatycznych, przez choroby serca po nerwice. Nie każdy kleszcze jest zarażony, a im ich więcej tym większe ryzyko ukąszenia i spotkania zarażonego. Dawniej miały naturalnych wrogów. Spadek liczby siedlisk to spadek populacji organizmu, w tym przypadku spadła liczba płazów i jaszczurek, za o wzrosła liczba ich ofiar, które roznoszą choroby na wszystkie ssaki. Nie tylko ludzie i domowe zwierzęta, ale i dzikie zwierzęta są bardziej narażone na choroby odkleszczowe. Zanik siedlisk płazów i owadożernych zwierząt powoduje też wzrost populacji komarów, które w cieplejszych strefach klimatycznych również roznoszą choroby. W 14 wieku Europę nawiedziła epidemia dżumy, co ciekawe dżuma ominęła Polskę, w której pojawiły się niewielkie ogniska. Niektórzy uważają, że to dzięki temu, że Polska była objęta kwarantanną, inni, że klimatem i liczbą ludności, ale dżuma objęła sąsiednie kraje o takim samym klimacie oraz kraje mniej zaludnione jak Norwegia. Winą jest inkwizycja, która tępiła koty. Wierzono, że koty to wcielenia czarownic i demonów, więc torturowano je i palono. Dżumę roznoszą pchły na gryzonie, głównie szczury. Szczury żyjące w podobnym środowisku co ludzie mają podobne mechanizmy obronne, jeśli jakaś bakteria jest w stanie sforsować układ odpornościowy szczura, jest również w stanie sforsować układ odpornościowy człowieka. Naturalnym wrogiem gryzoni są koty. Jednak w Europie prawie je wybito. Szczury rozmnażają się kilka razy w roku wydając duże mioty, które w ciągu kilku miesięcy osiągają zdolność do rozrodu. W Polsce koty traktowano z szacunkiem jako wrogów myszy, które zjadały zapasy żywności, więc nie tępiono ich tak jak w innych krajach. Zamknięcie granic dla ludzi nie powstrzyma migracji zwierząt w tym gryzoni (co ciekawe polskie ogniska dżumy pokrywają się z miejscami działania inkwizycji). Tak więc to koty ocaliły Polskę.

http://www.historycy.org/index.php?act=ST&f=12&t=8424&st=0

http://www.kulturaswiecka.pl/node/543

Wniosek jest jeden każdy gatunek pełni role w przyrodzie. Podobnie ptaki zjadają owady niszczące uprawy.