Najnowsze wpisy, strona 54


paź 25 2021 Dlaczego eocen byłby bardziej przyjazny...
Komentarze (0)

Jest grupa ludzi, która porównuje holocen, w którym my żyjemy z plejstocenem, kiedy była wielka epoka lodowcowa i na tej podstawie wychodzi im, że klimat się ocieplił. W rzeczywistości klimat na Ziemi zmienia się cyklicznie w związku ze zmianami orbity ziemskiej, zmianami osi Ziemi oraz cyklicznymi zmianami aktywności słonecznej. Trzeba dodać jeszcze katastrofy naturalne jak wybuchy wulkanów, których gazy i pyły blokują dostęp promieni słonecznych do Ziemi powodując zimy wulkaniczne oraz upadki asteroid, które wyrzucają tyle pyłów, że zasłaniają Słońce. Cała historia Ziemi pokazuje wielokrotne, cykliczne zmiany klimatu, które są nieustanne podobnie jak ruch kontynentów i zmiany poziomu wód. Obecnie mamy wielką epokę lodowcową o czym świadczą lodowce obecne na biegunach, kiedy wielka epoka lodowcowa się kończy znikają lodowce. Obecne też znikną za co najmniej kilkadziesiąt tysięcy lat. Na razie mamy interglacjał, czyli cieplejszy okres podczas zlodowacenia, kiedy lodowce cofają się ku biegunom, rośnie liczba ciepłych dni oraz temperatura podczas kolejnych pór roku, im bliżej równika tym cieplej. Nasz interglacjał, dzięki któremu możemy cieszyć się latem to holocen, nie jest to najprzyjaźniejszy okres w dziejach.

Człowiek powstał dopiero w paleolicie, ale powstał w Afryce, w tropikalnym klimacie, dopiero cofnięcie się lodowca pozwoliło nam puścić dom i ruszyć ku biegunom. Dodatkowo historia człowieka jest związana z obecnością ognia, najpierw czekaliśmy na naturalne pożary, by go zdobyć, potem sami nauczyliśmy się go wzniecać i utrzymywać. To bliskość ognia pozwoliła nam przeżyć nieprzyjazne pory roku, do dziś nic go nie zastąpi. Człowiek by przeżyć od jesieni do późnej wiosny potrzebuje bliskości ognia. Ale były czasy, w których moglibyśmy żyć bez ognia, czasy w których nie było już dinozaurów, które by na nas polowały. Te czasy to pliocen i eocen.

Dziś potrzebujemy ognia, by go utrzymać potrzeba paliwa, paliwo kosztuje, trudno je zdobyć, wszystko drożeje, obsługa pieców, dokładanie węgla, konserwacja i przeglądy sieci gazowej i elektrycznej to wysiłek, który w powyższych epokach nie byłby potrzebny. Chodzi o pliocen i eocen. Pliocen to epoka neogenu istniejąca 5,5-2,5 mld lat temu. Wtedy powstał australopitek, nasz przodek. Nie każdy okres pliocenu był przyjazny, epoka dzieliła się na okresy zlodowaceń i ociepleń, analogicznie do czwartorzędu, ciepłe okresy, kiedy temperatury rosły byłyby dla nas przyjazne ze względu na całoroczny dostęp do surowych warzyw i owoców i ciepło. Chociaż zdarzały się wtedy okresy suche i pustynne to przynajmniej było ciepło. Jeszcze lepszym okresem byłby eocen. Epoka kiedy całą Ziemię porastał las, nie było lodowców, za to wszędzie rosły rośliny, które przez cały rok produkowały tlen, tlenu było więcej ponieważ wegetacja trwała cały rok, rośliny rosły bujne, powierzchnia ich liści była duża. Rośliny to również warzywa i owoce, gdyby teraz był eocen rolnictwo mogłoby działać przez cały rok. Oznaczałoby to dostęp do świeżych warzyw i owoców, które mają wszystkie witaminy oprócz B12, cukry, zdrowe tłuszcze, które nie podnoszą poziomu cholesterolu ani trójglicerydów, błonnik potrzebny dla flory bakteryjnej jelit, aminokwasy potrzebne do budowy białek, wszystkie potrzebne biogeny oraz przeciwutleniacze, stymulanty metabolizmu pomagające utrzymać prawidłowe ciśnienie i inne parametry, związki przeciwnowotworowe, immunostymulujące i inne prozdrowotne składniki. Lepsze są owoce i warzywa z krzaczków niż przetworzone, mrożone czy sprowadzone z innego miejsca, takie mają więcej substancji odżywczych. A jeśli ktoś woli mięso i pokarmy zwierzęce to w ciepłym klimacie rosną lepsze, dorodniejsze rośliny pastewne pozwalające wytworzyć zwierzętom więcej mięśni i tłuszczu, który potem mogą jeść ludzie. W eocenie paliwa grzewcze nie byłyby potrzebne, więc byłoby mniej zaczadzeń, mniej dymu z kominów, mniej wybuchów gazu. Nie byłoby oblodzonych chodników i jezdni, byłoby mniej urazów i wypadków, mniej opóźnień, za to więcej możliwości rekreacji na świeżym powietrzu. Sporty i inne formy aktywności jak spacery sprawiałyby większą przyjemność. Zwolennicy pikników i opalania mogliby realizować swoje pasje przez cały rok na całym świecie. Lepszy kąt padania słońca i dłuższe okresy ciepła to więcej witaminy D. Wprawdzie Słońce zimowe i tak byłoby słabsze, ale moglibyśmy opalać się przez cały okres silnego nasłonecznienia. Gdyby było jak w eocenie moglibyśmy opalać się od początku marca do końca października, teraz mimo iż odpowiednie pasmo ultrafioletu mamy od marca do września często musimy przez większość tego czasu chodzić w kurtkach.

Obecne minimum słoneczne nie jest przyjaznym okresem, ale gdy się skończy za kilkadziesiąt do stukilkudziesięciu lat (zależnie, który scenariusz się sprawdzi) znowu będzie ciepło od kwietnia do października.

Są ludzie, którzy porównują holocen z plejstocenem zapominając o poprzednich, znacznie przyjaźniejszych dla życia na Ziemi epokach, wystarczy porównać faunę i florę oraz szatę roślinną z poszczególnych epok, żeby wiedzieć, że w ciepłych okresach życie kwitło, a zlodowacenia zaczynały się wymieraniami, które przeżywały małe organizmy nie potrzebujące wiele tlenu i jedzenia. W każdym razie plejstocen oraz inne zlodowacenia to najgorsza opcja dla ludzi, człowiek to organizm ciepłolubny, bezwłosy, za to pokryty gruczołami potowymi, który najlepiej się czuje w 25 stopniach, a toleruje temperatury rzędu 20-40 stopni. Sam chłód jest dla nas niebezpieczny, a w plejstocenie zima trwała wiele miesięcy, za to lato przypominało dzisiejszy marzec, czyli temperatury rzędu 10-13 stopni, góra 17. nie jest to przyjazny zakres temperatur dla ludzi, długie zimy to krótka wegetacja, mało pokarmu roślinnego, dostępnego tylko przez krótki czas, resztę trzeba sprowadzać albo przechowywać. Krotki okres rolnictwa to mało plonów. Mniejsza masa zwierząt hodowlanych, mniej mięsa i tłuszczu. Jednym słowem zlodowacenie oznacza głód. Mało słońca i niskie temperatury to niedobór witaminy D, nawet jeśli pasmo ultrafioletu 290-315 nm dociera do Ziemi, to przez ubranie nie dotrze do skóry. Zimno to potrzeba opału, a pokryte zmarzliną złoża ciężko eksploatować, przez zamarznięte morze, ciężko przepłynąć tankowcom, duże zapotrzebowanie na paliwa grzewcze i trudności z ich wydobyciem podniosłoby ich cenę. Ludzie biedni zamarzliby żywcem pierwszej zimy. Byłoby więcej dymu, ludzie wycinaliby drzewa by palić w piecach, znikłyby lasy. Najbogatsi, których stać by było na importowane owoce i warzywa i na opał byliby narażeni na wypadki wynikające z oblodzeń, zwykłe przewrócenie na śliskim chodniku dla osoby z niedoborem witaminy D może skończyć się poważnym złamaniem. Mróz uszkadza skórę i błony śluzowe, które są narażone na zakażenia bakteriami i wirusami, dlatego chorujemy zimą, nie latem, niedobory pokarmowe zniszczyłyby odporność. Długie zimy niszczą psychikę, im zimniej tym mniejsza możliwość rekreacji. Opalanie, pikniki i inne letnie przyjemności by znikły.

Nie mamy wpływu na ekliptykę Ziemi, precesję, nutację ani na aktywność Słońca. Teraz żyjemy w holocenie, który jest interglacjałem, który ma być ciepły. Holocen jest dłuższy od poprzednich, ale poprzedni eemski był jeszcze dłuższy, więc pewnie interglacjały będą się wydłużać, aż połączą się w nowy eocen, ale zanim to nastąpi będzie jeszcze wiele minimów słonecznych takich jak teraz oraz wiele zlodowaceń. Kiedyś jak orbita Ziemi stanie się okrągła klimat na Ziemi się wyrówna, a kiedy zmienią się nutacja i precesja zanikną różnice między porami roku, ale żaden człowiek nie ma na to wpływu.

Holocen ma również tzw małe epoki lodowcowe jak mała epoka lodowcowa związana z minimum Maundera i obecne minimum Landscheidta oraz optima klimatyczne np. optimum rzymskie, średniowieczne optimum klimatyczne i milenijne z XX wieku. Dla nas najkorzystniejszy byłby klimat eocenu, ale fakty są takie, że jeszcze wiele zlodowaceń zanim on nastąpi, najgorszy byłby klimat plejstocenu i jemu podobnych zlodowaceń, które też nas czekają.

paź 16 2021 Jak usuwać woskowinę
Komentarze (0)

O usuwaniu woskowiny krążą różne legendy, ja używam patyczków i zapałek i będę ich używać, jako rozpuszczalnik używam wody, wody z mydłem lub śliny. Nie używam dostępnych w aptece olejów ani ropopochodnych mazideł. Nie wierzę w to, że można woskowinę zbudowaną z tłuszczu usunąć tłuszczem lub ropopochodnymi olejami. Wyobraźcie sobie, że roztopione masło spada na ceratę na stole, możecie ją usunąć suchą szmatką, szmatką z wodą i detergentem, ale nie usuniecie jej olejem kuchennym ani wazeliną, gdybyście próbowali to zrobić powstałaby jeszcze grubsza plama z mazi będącej mieszaniną masła i innych tłuszczów lub wazeliny. Tak samo woskowina zbudowana z sebum, które jest pochodną cholesterolu nie zmyje się wazeliną, naftą ani olejami roślinnymi, wlewając je do ucha spowoduje się tylko zmieszanie tego z woskowiną. Chcąc wyczyścić ucho trzeba wytrzeć wosk, można użyć zwykłych patyczków, można ekologicznych, bambusowych, lub użyć zapałek z watą nawiniętą na nie. Nawijamy watę na zapałkę i wkładamy do ucha, potem szorujemy po jego ściankach, czyli po skórze kanału słuchowego na zewnątrz używając okrężnych ruchów, czynność powtarzamy do uzyskania czystej waty, za każdym razem trzeba zmienić watę. Tak samo postępujemy z patyczkiem higienicznym, którego trzeba wymienić po każdym wymieceniu wosku. Zależnie od stopnia zaniedbania będziemy wydobywać najpierw duże płaty ciemnego wosku, potem wacik będzie tylko brudny, na końcu będzie czysty. Nie ma możliwości wepchnięcia woskowiny dalej. Kiedy chcemy skuteczniej usunąć oporny wosk możemy pomoczyć watę wodą lub poślinić ją, enzymy zawarte w ślinie dodatkowo umożliwią usunięcie woskowiny. Można użyć wody z mydłem lub pomoczyć i pomydlić wacik, wtedy wosk wyjdzie jeszcze szybciej. Oczyszczanie uszu jest bardzo ważne, po pierwsze woskowina wygląda nieestetycznie, po drugie zalega w uszach, zatyka je porażając słuch, jest pożywką dla bakterii, może powodować swędzenie i podrażnienie ucha, które mija po dokładnym oczyszczeniu, bakterie jedzące woskowinę mogą powodować nawet zapalenie ucha, a nieusuwana woskowina gromadzi się w uchu tworząc czopy, które uciskają na skórę i nerwy powodując ból, niestety cały czas się tworzy więc zabieg trzeba powtarzać, jednym wystarczy co 2 tygodnie, inni muszą czyścić uszy co tydzień, dodatkowo trzeba myć uszy wodą z mydłem palcami podczas codziennego mycia, a głębokie oczyszczenie palcami stosujemy co tydzień. Nie uszkodzimy tak skóry, ucho wypełnia naskórek zbudowany tak samo jak skóra na całym ciele, która jest cały czas dotykana przez ubrania, paski, buty, meble, przedmioty, które trzymamy w rękach, tak jak możemy myć ciało tak możemy myć uszy. Błona bębenkowa jest również ze zwykłej skóry, z tą różnicą, że jest mocno unerwiona, nie przebijecie jej, chyba, że chorujecie na analgezję wrodzoną, która powoduje, że nie czujecie bólu. Jak chcecie zobaczyć czy można usunąć wosk olejem lub wazeliną spróbujcie olejem lub wazeliną usunąć plamy z tłuszczu na blacie kuchennym. Jak chcecie zobaczyć czy można wepchnąć dalej wosk patyczkiem spróbujcie oczyścić wyciorem butelkę. Zobaczycie, że patyczki są skuteczne i bezpieczne. A dlaczego zapałki i wata? Bo to drewno i lignina lub celuloza bez plastiku, dodatkowo dajemy wypalonym zapałkom drugie życie.

paź 15 2021 Dlaczego Wenus jest bardziej przyjazna od...
Komentarze (0)

Irytują mnie loty na Marsa, tyle pieniędzy, które można spożytkować modernizując infrastrukturę, służbę zdrowia, dając dotacje na własne biznesy, podnieść renty i emerytury, poprawić byt pensjonariuszy domów dziecka, DPSów, hospicjów, domów seniora, poprawić byt zwierząt w schroniskach, wyleczyć chore zwierzęta, których właścicieli nie stać na ich leczenie, dopłacić do leczenia ludzi, opłacić terapie, których Kasa Chorych nie obejmuje, zalesić nieużytki, zbudować osiedla, szkoły, szpitale specjalistyczne, przychodnie zdrowia i wiele innych pożytecznych rzeczy.

Jeśli już komuś bardzo źle tu na Ziemi i bardzo chce stąd uciec, to Wenus nie tylko bliżej, ale ma lepsze warunki. Po pierwsze ciepło, wprawdzie 450 st nie nadaje się dla ludzi, ale czasem ludzie są wstanie przeżyć podobne wartości przebywając w płonącym budynku, jeśli nie zajmie się na nich ubranie ani nie zatrują się CO oraz mają sprawny układ sercowo-naczyniowy to krótką chwilę mogą pobyć w takich warunkach, są udokumentowane przypadki, kiedy ludzie wyszli z pożarów bez szwanku lub z drobnymi oparzeniami, na dłuższą metę przed taką temperaturą chroni kombinezon strażacki. Marsjański mróz też nie nadaje się do życia dla ludzi. Skafander kosmiczny jest trudniejszy do założenia i cięższy od kombinezonu. Na Wenus potrzebne byłoby połączenie kombinezonu z folii ołowianej lub obecnie używanego tyveku i azbestu. Są także specjalne kombinezony dla wulkanologów, którzy schodzą do wulkanów, które chronią przed wszystkim co zagraża wewnątrz wulkanu jak temperatura, trujące gazy, promieniowanie skał, nadałby się na Wenus. Przed kwaśnym środowiskiem budynki wymagałby powłok. Takie powłoki mają sondy badające wnętrza wulkanów.

Wenus ma atmosferę o ciśnieniu 95 naszych atmosfer, a Mars ma bardzo słabą. W przypadku Wenus można użyć mieszanki oddechowej dla nurków, inaczej spadek ciśnienia mógłby skończyć się chorobą kesonową, mieszanka dla nurków to 22% tlenu, 78% helu. Na Marsie wystarczy standardowa mieszanka oddechowa Wenus ma tlen i parę wodną, Mars nie ma, Wenus ma niższe promieniowanie, Mars ma wysokie. Przed temperaturą ochroniłby izolator, dobry izolator to skały i gleba, a energia na Wenus to geotermia. No i poza Ziemią można by budować elektrownie atomowe, tam nie zaszkodzą.

Wenus ma bardziej zbliżoną do naszej grawitację, dalej mniejszą niż na ziemi, ale mniej drastycznie, zbyt niska grawitacja powoduje zanik mięśni, w tym sercowego, degenerację naczyń krwionośnych, układu nerwowego, odwapnienie kości. Tak więc już dziś mamy technologię pozwalającą nam przeżyć na Wenus.

Wenus ma jedną przewagę nad Marsem ma wodę i tlen. Woda jest w postaci pary, która można skroplić poprzez schładzanie, tlen atomowy sam połączyłby się w cząsteczki, gdyby go odfiltrować od innych gazów i odizolować od wiatru słonecznego.

Pani Wenus ma magnetosferę, ale słabszą od ziemskiej, jej atmosfera ma 95% CO2, swoją temperaturę planeta zawdzięcza erupcjom wulkanicznym. Tam cały czas wycieka lawa i gazy wulkaniczne Lawa ma 1000 st, na Ziemi w kontakcie z powietrzem się schładza, podobnie gazy wulkaniczne tracą ciepło na rzecz cząsteczek powietrza, na Wenus gazy wulkaniczne stanowią jedyne powietrze. Spod ziemi cały czas wydostają się nowe gorące gazy. My efektu Wenus możemy doświadczyć włączając czajnik elektryczny w nieogrzewanym pokoju, kiedy zacznie parować z niego woda, to pomimo zimnego pokoju, para jest gorąca, a gdyby w nieogrzewanej łazience napełnić gorącą wodą wannę, para woda nagrzałaby łazienkę, woda stygnie, tak samo lawa i gazy wulkaniczne są gorące. Woda stygnie, lawa i gazy też, ale cały czas wydostają się nowe gorące wyziewy i wycieki, które działają jak grzejniki. Na Ziemi wyziewy wulkaniczne schładzają się po kontakcie z chłodniejszym powietrzem, tak jakby wlać wrzątek do naczynia z chłodniejszą wodą, wtedy on sam się schłodzi, ale jakby wlać wrzątek do pustego naczynia, przez jakiś czas pozostanie wrzący, chyba, że będzie cały czas dolewany nowy wrzątek. Jądro Wenus jest z żelaza i niklu jak u nas. Jej orbita jest kołowa, wolno obraca się wokół osi, wokół Słońca odwraca się w drugą stronę niż inne planety. Jej skorupa ma magnez, wapń, żelazo, glin, potas, mangan, krzem i ich tlenki, skały to kwaśne bazalty

Gazy wulkaniczne na Ziemi to CO, CO2, SO2, H2, HCl, para wodna, metan, siarkowodór, chlorowodór, amoniak, co się stało. Reakcja SO2 z parą daje kwas siarkowy, który ulatnia się w postaci chmur. Tak była pierwotna atmosfera Ziemia i w takiej atmosferze rozwinęło się życie. Jedna teoria głosi, że życie powstało w kominach hydrotermalnych, druga, że w stygnącej skorupie ziemskiej. Pierwsze organizmy były chemolitoautotrofami wykorzystującymi minerały ze skał jako substraty związków organicznych i chemoaeroautotrofy, wykorzystujące gazy z atmosfery. Potem pojawiły się organizmy fotosyntetyzujące, który wytworzyły tlen umożliwiając prekambryjski rozwój życia, dzięki organizmom żywym atmosfera Ziemi wygląda tak jak teraz i możliwe stało się istnienie ludzi. Ziemia jest wyjątkowa, ma podobny wiek do Wenus, ma ruch kontynentalny, na Wenus fragmenty litosfery także pływają, ale na Ziemi powstało życie, pierwsze beztlenowce, potem tlenowce zmieniły planetę, Wenus zatrzymała się na poziomie sprzed miliardów lat. Ziemia jest wyjątkową, cudowną planetą, nie ma drugiej takiej nigdzie indziej.

Ale gdybym wierzyła w życie poza Ziemią, to obstawiałabym Wenus, dlaczego? Jest 95% CO2, woda, która od wpływem wiatru słonecznego dysocjuje na tlen i wodór lub reaguje z SO2 dając kwas siarkowy, a gdzie inne gazy wulkaniczne? Skoro Wenus ma budowę skał podobną do naszej, to gdzie reszta gazów? Czyżby ktoś ją zjadł? W końcu CO2 i woda to produkty oddychania komórkowego. Na Ziemi są bakterie popierające amoniak, są metanotrofy wykorzystujące jako donor węgla dla związków organicznych metan, są termofilne archeony żyjące w temperaturze ponad 100 st. W okolicach zasiarczonych kominów hydrotermalnych, gdzie temperatura sięga 500 st żyją bakterie, gąbki, kraby, stawonogi, koralowce. Są acydofile, czyli kwasolubne archeony. Jakbym wierzyła w życie poza Ziemią bym się nad tym zastanowiła. A jeśli uznać, że na Wenus jest życie to energia atomowa by mu zagroziła.

Jeśli chodzi o kolonizację kosmosu, która moim zdaniem nie ma sensu, to Wenus jest lepszym miejsscem z jeszcze jednego powodu, dynamicznej pogody, kłębiących się chmur, piorunów, które razem dają wizualny efekt, jest na co popatrzeć, Mars jest jałowy, nic się tam nie dzieje, a pozbawienie wszelkich bodźców bardzo szybko niszczy psychikę i powoduje szaleństwo. Wenus ma spektakularne zjawiska atmosferyczne, które mogłyby urozmaicić czas.

Wenus w tym roku będzie pierwszą gwiazdką na południowym niebie, w średniowieczu była widoczna przez całą dobę, co świadczy o tym, że obie planety były bliżej siebie, Rosjanie wysłali kilka sond na Wenus w czasie zimnej wojny. Nie rozumiem dlaczego ludzie uparli się na Marsa, skoro Wenus ma lepsze warunki dla życia. Może chodzi o to, że głównie mężczyźni, którym testosteron każe sprawdzać swoją siłę, chcą sprawdzić jak długo wytrzymają w jak najbardziej ekstremalnych warunkach marzą o lotach na zimnego i martwego Marsa. Ja jestem kobietą, która ma obcować z płomieniami i dymem z ogniska domowego więc wolę cieplutką i milutką Wenus.

paź 11 2021 Płeć istnieje czy się to komuś podoba...
Komentarze (0)

Istnieją ludzie, którzy negują istnienie płci. Próbują oni wytłumaczyć brak istnienia płci lub dzielą płeć na więcej niż dwie. Otóż drożdże mają 7 typów kojarzeniowych, odpowiedników płci, czyli wytwarzają 7 rodzajów gamet, ludzie, zwierzęta, rośliny, większość grzybów, glony mają dwa rodzaje komórek rozrodczych, czyli gamet, męski plemnik lub komórkę plemnikową i komórkę jajową. Plemnik ma jedną lub więcej wici oraz inne aparatu ruchu, komórka plemnikowa jest nieruchoma. Plemnik to gameta męska, komórka jajowa żeńska. Męską komórkę robi samiec, męski osobnik roślinny i mężczyzna, żeńską kobieta, samica, osobnik żeński. U roślin są osobniki dwupienne mające osobniki męskie albo żeńskie i jednopienne mające kwiaty lub organy w kwiecie męskie i żeńskie, poza tym są trójpienne gatunki, które na jednych osobnikach mają kwiaty obupłciowe, na drugich męskie, na trzecich żeńskie, gatunki mające osobniki męskie i obupłciowe oraz gatunki mające osobniki żeńskie i obupłciowe, u roślin organy męskie, pręciki i żeńskie, słupki często są w jednym kwiecie. U bezkręgowców są obojnaki np.. ślimaki, które mają narządy rozrodcze męskie i żeńskie. U ptaków samce mają chromosomy XX, samice XY. Ptaki i ssaki mają dwie płcie. Jedna robi komórki jajowe, druga plemniki. Jest kocur i kotka, pies i suczka, kaczor i kaczka, kogut i kura, byk i krowa, gąsior i gęś, baran i owca, kozioł i koza, mężczyzna i kobieta.

Przeciwnicy płci podają przykład crossing over, kiedy mężczyzna ma genotyp XX, a kobita XY, zdarza się, ale liczą się narządy płciowe, wytwarzane gamety, drugorzędne cechy płciowe. Przeciwnicy płci piszą o ludziach, którzy urodzili się bez narządów rozrodczych albo bezpłodni, są też ludzie niewidomi, niesłyszący, bez rąk i nóg. Przeciwnicy płci piszą o możliwości istnienia obojnaków, mających i narządy męskie i żeńskie, na tej samej zasadzie są ludzie z kłami, pazurami, dodatkowymi sutkami, ogonami, futrem. Przeciwnicy płci piszą obecności hormonów płci przeciwnej w ciele człowieka. Owszem, ale na innej zasadzie, u kobiet żeńskie hormony powstają na osi podwzgórze wytwarza gonadotropinę, ona aktywuje przysadkę poprzez odpowiednie receptory do wytwarzania gonadoliberyny, która aktywuje jajniki do wytwarzania hormonów żeńskich, estrogenów, a androgeny robią nadnercza, aktywowane przez kortykoliberynę z przysadki, wydzielaną pod wpływem kortykotropiny z podwzgórza. U mężczyzn podwzgórze wytwarza gonadotropinę, ona aktywuje przysadkę poprzez odpowiednie receptory do wytwarzania gonadoliberyny, która aktywuje jądra do wytwarzania hormonów męskich, androgenów, a estrogeny robią nadnercza, aktywowane przez kortykoliberynę z przysadki, wydzielaną pod wpływem kortykotropiny z podwzgórza.

Kobiety maja rozwinięte gruczoły piersiowe, słabe owłosienie ciała, rozwinięte kości miednicy z większym otworem, 25% ciała stanowi u nas tłuszcz, drugie 25% mięśnie, mamy słabiej rozwiniętą nagłośnię, lepszy słuch, węch, dotyk, rozróżniamy więcej kolorów, mamy więcej połączeń między półkulami w mózgu, nasze oczy lepiej znoszą ostre światło, lepiej tolerujemy wysokie temperatury, nasze stężenie hormonów płciowych zmienia się 4 razy w ciągu miesiąca, mamy sprawniejsze procesy krzepnięcia krwi i bardziej przeponowy tryb oddychania. Nasze ciała są przystosowane do rodzenia dzieci.

Mężczyźni mają silne owłosienie na ciele, stale rosnący zarost na twarzy, 45% ciała stanowią u nich mięśnie, 15% tłuszcz, mają wąskie biodra, mniejszy otwór miednicy, są wytrzymali na niskie temperatury, lepiej widzą w ciemności i przy słabym oświetleniu, mają więcej gruczołów potowych, wyższy hematokryt, są lepiej przystosowani do wysiłku, mają mocniejsze łuki brwiowe i kości, dobrze rozbudowany pas barkowy, ich ciała są przystosowane do walki, mają więcej pęcherzyków płucnych i większą powierzchnię płuc.

Początkowo płód ma przewody Wolffa, które u chłopców dają początek układowi rozrodczemu męskiemu i przewody Mullera, które dają początek układowi rozrodczego żeńskiemu u dziewczynek. U dziewczynek oogonia, czyli komórki macierzyste dające początek jajeczkom zaczynają dzielić się w życiu płodowym, wszystkie razem dzielą się na oocyty pierwszego rzędu, które zatrzymują się w profazie I, dopiero podczas okresu dojrzewania zaczynają się dzielić dalej, każdego miesiąca jeden z oocytów I rzędu podlega dalszym podziałom podczas jajeczkowania, kiedy opuszcza pęcherzyk Graffa, podczas tego podziału powstaje też ciałko kierunkowe, ale ten podział tez się zatrzymuje, dokończenie jego jest możliwe po zapłodnieniu, czyli połączeniu jajeczka z plemnikiem, wtedy powstaje zarodek, bez zapłodnienia jajeczko obumiera, błona śluzowa macicy, która przygotowywała się na przyjęcie płodu złuszcza się i jest wydalana w czasie miesiączki.

Spermatogonia zaczynają się dzielić podczas okresu dojrzewania, ich podziały kończą się powstaniem gotowych do zapłodnienia plemników. U kobiet jajeczka powstają do czasu menopauzy, u mężczyzn plemniki powstają do andropauzy, która nadchodzi 10 lat później. Kobieta wytwarza komórki jajowe, ma jajniki, jajowody, macicę, w której rozwija się płód, oraz drogi rodne, którymi płód wychodzi na świat, gdyż jest matką, mężczyzna wytwarza plemniki, które umożliwiają powstanie płodu z jajeczka, bo jest ojcem. Jak widzicie płeć istnieje, a różnice między nami są znaczne. Oczywiście zdarza się, że różnice w sile, sprawności czy osobniczej wytrzymałości np. termicznej są różne dla konkretnych osób niezależnie od płci, ale generalnie, uogólniając, panowie są odporni na zimno, panie na ciepło, panowie lepiej znoszą słabe oświetlenie, panie zbyt mocne, panowie są silniejsi, panie mają miękkie ciała służące do tulenia dzieci.

paź 04 2021 lecznicze właściwości bursztynu i żywicy...
Komentarze (0)

Bursztyn jest wykorzystywany w celach leczniczych od starożytności, głównie wykorzystywało się jego właściwości korzystnie wpływające na pole elektromagnetyczne organizmu. Każda materia ma swoje pole, szczególnie materia zawierająca jony metali i generująca ładunki elektryczne. Leczniczy bursztyn musi być niepolerowany, nietopiony, ale może być rozdrobniony, tak samo jak 3 żarówki 30-watowe razem dają więcej światła niż jedna stuwatowa, tak rozdrobniony bursztyn, czyli wiele małych bryłek ma silniejsze pole niż jedna większa bryłka. Zawarty w bursztynie kwas bursztynowy pobudza układ nerwowy, pracę jelit, nerek, odtruwa, powstaje też w komórkach w cyklu Krebsa. Kwas pozyskiwany z bursztynu i olej bursztynowy leczą podrażnienia skóry, odkażają, łagodzą astmę i reumatyzm, leczą ukąszenia owadów i oparzenia. Sam bursztyn ma krzem, żelazo, magnez, wapń, potas, związki organiczne, surowy ułatwia gojenie, obniża ciśnienie, wspomaga wydzielanie żółci, uspokaja, kosmetyki na bazie bursztynu odmładzają, natłuszczają i nawilżają. Obecnie jest pogląd, że bursztyn neutralizuje szkodliwe jony dodatnie

Nalewka 30 kropli 3 razy dziennie z wodą, dzieci pół dawki, profilaktycznie 20 kropli do herbaty, w grypie do nacierania klatki piersiowej, stóp i kolan, w migrenie do nacierania czoła, głowy za uszami, skroni i przegubów, na biegunkę 20 kropli w połowie szklanki wody, na katar nacieramy 2 razy dziennie nos i skórę pod nim, nalewkę pijemy zimą na odporność, w grypie, przeziębieniu, zapaleniu płuc i oskrzeli do nacierań klatki piersiowej i pleców

maść bursztynowa rozgrzewa, łagodzi zapalenie stawów, rozluźnia mięśnie, poprawia ukrwienie, leczy, stłuczenia, żylaki, bolące mięśnie, wciera się w bolące miejsca kilka razy dziennie [https://www.doz.pl/czytelnia/a1096-Cala_prawda_o_bursztynie]

Żywica sosnowa jest przeciwbakteryjna, przeciwgrzybicza, odkażająca, stosowana jest też jako klej, impregnat, podpałka, ma olejek sosnowy, terpentynowy, witaminę C, garbniki, flawonoidy, kwasy fenolowe, leczy, rany oparzenia, odmrożenia, ukąszenia owadów, bóle mięśni i stawów, można ją dawać od razu na ranę.

Maść 100 g smalcu, 30 g wosku pszczelego, 10-30 g żywicy lub 100 g oliwy, 20 g wosku pszczelego i 10-30 g żywicy, składniki podgrzewamy do roztopienia wosku i żywicy, mieszamy, wlewamy do słoiczka.

Żywicę można pozyskać poprzez usunięcie fragmentu kory, ukośne nacięcia walca osiowego, by przeciąć kanały żywiczne, żywicę zbieramy do naczynia, napełnia się ono przez tydzień, co tydzień pozyskujemy żywicę [https://naturalnienaturalni.pl/zywica-sosnowa-niezwykle-wlasciwosci-lecznicze-i-zapomniane-zastosowania/]